"Poważnie kocham Cię"
*Godzinę później
Martyna z Malwina weszły do mieszkania dziewczyny, która nie mogła oddychać. Martyna wezwała pogotowie, otworzyła okno i podeszła do dziewczyny.
-Oddychaj! Magda słyszysz mnie?!-zapytala Martyna.
-Nie....Mogę złapać tchu....-powiedziala slabym glosem.
-Patrz na mnie! Słuchaj, wezwalam pogotowie, musisz jechać do szpitala. Twoje życie jest zagrożone...-powiedziała Martyna patrząc na dziewczynę i siostrę.
-Nie tylko moje życie....-powiedziała cicho.
-Jesteś w ciąży? -zapytała ratowniczka.
-Tak jestem w 3 miesiącu....-powiedziała Magda.
Do mieszkania weszli ratownicy, Wiktor wziął tlen i założył maskę tlenową.
-Nie podawajcie jej leków....Jest w ciąży! Zbadajcie też dziecko. -powiedziala zabierając stetoskop.
-Dzięki Martynka!-powiedział Adam i uśmiechnął się.
-Nie ma sprawy-uśmiechnęła się.
-Chodź do mnie na kawę! Odwiedzasz Kingę -powiedziała Malwina.
Martyna z siostrą poszły do mieszkania, usiadła przy stole. Do kuchni weszła Kasia koleżanka Malwiny.
-Hej, Kinga śpi, a ja muszę już lecieć do pracy. -powiedziala Kasia.
-Dziękuję Ci, że z nią zostalas Kasiu.-powiedziala Malwina uśmiechając się.
-Żaden problem!-przyjemność!-uśmiechnęła się, ubrala kurtkę i wyszła.
-Opowiadaj Martynka co u Was?-zapytala ciekawa Malwina.
-Dobrze, dobrze, tylko pracy mi trochę brakuje....Zajmuje się małym i czas szybko mija, Piotrek pomaga mi chociaż ostatnio jest bardzo zmęczony po pracy, więc wszystko spada na mnie....-powiedziala patrząc na siostrę.
-A ja teraz odżylam dzięki Kindze-powiedziała siostra do Martyny, uśmiechnęła się.
*Tydzień później
Marta poszła na zakupy, weszła do swojego ulubionego sklepu, nagle w całej galerii zgasło światło i nastala ciemność. Kobieta stanęła jak wryta i trochę się przestaszyla. Chciala powoli wyjść ze sklepu i powoli poszla do schodów ruchomych, zeszła na dół i poszła w stronę drzwi, otworzyła je i wyszła.
-Marta!-uslyszala znajomy głos.
-Karol!-odwróciła się i lekko się uśmiechnęła.
-Znowu się spotykamy....To przeznaczenie!-powiedział blondyn i uśmiechnął się do niej.
-Taaa wielkie przeznaczenie I miłość Forever-uśmiechnęła się.
-Marta....Poważnie Kocham Cię!!! Zrozum.
Mężczyzna całuje Martę, a wszystko widzi stojący po drugiej stronie ulicy Wiktor.....
Ciąg dalszy nastąpi.....Zawieszam bloga na jakiś czas! Powód? Brak weny, pomysłów....
Kto będzie tęsknił?
Droga Ewo.
OdpowiedzUsuńZa twoimi opowiadaniami nie sposób nie tęsknić. Masz wielki dar ale rozumiem Cię brak weny to coś okropnego.Znam to ponieważ sama od niedawna piszę (na razie mam na swoim koncie dwie jednorazówki). Mam ogromną nadzieję że wkrótce zobaczę tutaj nowy post.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiszesz bardzo fajnie , bez urazy, ale czasem robisz błędy to się każdemu zdarza. Mam nadzieje że niedługo wena ci przyjdzie. /Pozdrawiam Cię Serdecznie. Wiktoria.D
OdpowiedzUsuńHa!!! Dorwałam kompa. ;) A na poważnie to przyczepię się do fragmentu, który przeczytała mi siostra.
OdpowiedzUsuńMarta poszła na zakupy, weszła do swojego ulubionego sklepu
Marta poszła na zakupy, weszła do swojego ulubionego sklepu i kupiła ulubioną bułkę. Wybacz, ale musiałam Ci pokazać, że to zdanie jest wrrr, grrrr i ardz... Mam nadzieję, że nie uznasz mnie za jakąś sukę, która umie tylko krytykować. Też piszę i wiem jak to jest, ale nie pozwolę, by kolejna osoba się staczała. Lepiej brzmiałoby Marta poszła na zakupy. Prawda?
nagle w całej galerii zgasło światło i nastala ciemność. Acha, a w ciemności nic nie widziano. Po co pisac oczywistości? Skoro zgasło światło to logiczne, że nic nie widać.
Kobieta stanęła jak wryta i trochę się przestaszyla.
Napisz ciut inaczej. Kobieta przystanęła lekko przestraszona nasłuchując.
Chciala powoli wyjść ze sklepu
Ja chcę lody poziomkowe. Każdy coś chce. Może lepiej: Ruszyła powoli w stronę wyjścia.
i powoli poszla do schodów ruchomych Z własnej woli? To zbyt niebezpieczne. Wątpię, by zrobiła coś tak głupiego. Rozejrzała się w poszukiwaniu bezpiecznej drogi. Nie widząc innego wyjścia z bijącym sercem ostrożnie zeszła po ruchomych schodach. Podchodząc do drzwi omiotła wzrokiem opustoszałe już sklepy.,
zeszła na dół i poszła w stronę drzwi, otworzyła je i wyszła. Raaannnyyy... Popracuj jeszcze. Szybko dopadła klamkę i z westchnieniem ulgi zamknęła za sobą ciemne pomieszczenie.
-Marta!-uslyszala znajomy głos.
-Karol!- (zlękniona) odwróciła się i lekko się(usuń to się) uśmiechnęła.
-Znowu się spotykamy....To przeznaczenie!-powiedział blondyn i uśmiechnął się do niej.
i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Taaa wielkie przeznaczenie I miłość Forever-uśmiechnęła się. odparła z ironią pielęgniarka(To był jej zawód?)
-Marta....Poważnie Kocham Cię!!! Zrozum. A ty poważnie zrozum, że zaleciało mi tutaj szpitalem psychiatrycznym. Urwał sie z choinki? Jak już to: Marta nie żartuj! Ja naprawdę Cię kocham!
Mężczyzna całuje Martę, A co będzie jak napiszesz: Mężczyzna przyciągnął ją do swojego ciała więżąc w żelaznym uścisku, z którego nijak nie mogła sie wyplątać.
a wszystko widzi stojący po drugiej stronie ulicy Wiktor..... Na jego nieszczęście wszystko widział stojący po drugiej stronie Wiktor... Nigdy, ale to nigdy nie pisze się więcej niż 3 kropek.
W dodatku po myślnikach stawia się spacje, wiesz? Ale to taka luźna rada.
Jakieś skargi, zażalenia,czy co tam chcesz na mój adres hockie-zabawa-na-calego.blog.onet.pl Znajdziesz tam wszystko, co potrzeba.
Marionetka Ludzkości
Zapraszam na nowego bloga: http://www.mojeopowiadanianasygnale.blogspot.com
OdpowiedzUsuńnawet niezły ten blog :*:):D
Usuń