sobota, 31 października 2015

Opowiadanie 58 :)

"Tylko nie to!"

Wiktor i Marta jak co dzień rano ruszyli w drogę do pracy. Rozmawiali, była duża mgła, a do tego jezdnia była śliska, pokryta lodem.
-Wiktor ostrożnie-powiedziała Marta patrząc na Wiktora.
-Dobrze, jadę wolnej-powiedział i uważnie spogladal na drogę. Nagle auto z przeciwnego pasa zjechało na ich pas co spowodowało gwałtowne hamowanie, Wiktor ostro zahamowal, Marta uderzyła głową o szybę, straciła przytomność. Wiktor szybko wysiadl, zdenerwowany pobiegł do Marty, otworzył drzwi i ostrożnie wyciągnął ją z samochodu i ułożył na podłożu. Sprawdził oddech.
-Niech się Pani tak nie patrzy! Proszę dzwonić na pogotowie!Ja wykonam RKO, moja żona nie oddycha!-krzyknął zdesperowanym głosem.
-Już dzwonię!-powiedziała wybierając 112.
-Nadal nie oddycha! Gdzie ta karetka!-powiedział zdenerwowany wykonując cały czas resuscytacje.
-Doktorze, co tu się stało? -zapytał Adam.
-Wypadek!Ratujcie ją!Nie mogę stracić drugi raz swojej żony!!-powiedział patrząc na Piotra.
-Ocena rytmu....Brak....Defibrylacja!-krzyknął Piotr.
-Jest....Bierzemy ją! -powiedział Adam.
Karetka szybko ruszyła, Piotrek włączył sygnał.
-Jaki korek-powiedział otwierając usta ze zdziwienia.
-Piotrek znowu nam się zatrzymała!-krzyknął Adam. Piotr skręcił w boczną uliczkę, Adam podjął reanimacje.
-Marta! Wracaj do nas!-mówił szybko.
Piotrek dojechał do szpitala, wyskoczył z karetki i przejął noszę z drugiej strony.
-Doktorze!Dwa razy nam się  zatrzymala! Nie wiem czy przeżyje...-powiedział Piotrek szybko.
-Zrobimy jej RTG na stole!-powiedział Sambor.
Wiktor dotarł do szpitala. W środku było mnóstwo ludzi, spotkał znajomą pielęgniarkę.
-Co z Martą? -zapytał kobietę.
-Nie wiem....Chyba jest na bloku.-rzuciła szybko.
-Jaki tu krwotok....-Tamuj Wiki!-krzyknął.
-Nie da się go opanować.... -powiedziała Wiki.
-Zatrzymanie akcji serca!-rozpoczął reanimacje. Wykonywał ją dłużej niż przewidywaly przepisy.
-Nie żyje!....-powiedziała Wiktoria.
-Co ja powiem Wiktorowi....On się załamie chyba....-powiedział Michał.
Lekarz wyszedł z sali.
-Wiktor....Marta Nie żyje....-powiedział patrząc na Wiktora.
-Żartujesz?! Nie....Tylko Nie to.....-powiedział opadajac na krzesło....

7 komentarzy:

  1. super opowiadanie! nie mogłam się doczekać aż je dodasz! czekam na kolejne i zapraszam do mnie:
    http://kubickaandstrzelecki.blogspot.com/
    https://www.wattpad.com/story/51102386-martyna-%26-piotr

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy20:07

    Czemu akurat Marta i znowu nieszczęście spotkało biednego Wiktora.A co do opowiadania to super.

    OdpowiedzUsuń
  3. opowiadani boskie po prostu nie mogę uwierzyć że Marta w twoim opowiadaniu jest żoną wiktora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadanie jest genialne!!
    Trzymaj tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super opowiadanie i skoro w opowiadaniu Marta nie żyje to znaczy że masz jakieś plany .Tak mi się wydaje a tak super.

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedny Wiktor znowu stracił żonę . Przecież on w końcu się załamie . Tym bardziej , że musi być silny dla Mai i Filipa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ogólnie to fajne tylko szkoda że umieściłaś że Marta zmarła nie musiałaś

    OdpowiedzUsuń