Opowiadanie 38
„Przeprowadzka i perfumy”
*Kilka dni później
Martyna od kilku dni usiłowała
spakować swoje rzeczy, było ich naprawdę sporo, dlatego zajęło jej to kilka
dni, a dziś nastał dzień kiedy to spakowała ostatnie rzeczy do kartonów,
Piotrek stał i przyglądał się Martynie, a ona sprawdzała czy na pewno wszystko
już spakowała.
-Myślę, że to już wszystkie
rzeczy- powiedziała Martyna z dumą, uśmiechnęła się do Piotrka.
-Jesteś pewna? Na 100%?- zapytał
Piotrek , patrząc na wszystkie kartony z rzeczami Martyny.
-Tak Kochanie jestem pewna… Jak nigdy… Matko!
Ile ja mam tych rzeczy…. – złapała się za głowę.
-Nie da się ukryć Kochanie…-
powiedział Piotrek, uśmiechając się do Martyny.
-Możemy już je zabierać do
samochodu?- zapytała.
-Jasne! Już je biorę!- powiedział
śmiejąc się, wziął pierwszy karton. Martyna
podniosła następny i wyszła za Piotrem. Po godzinie wszystkie kartony były
spakowane, ale nie zmieściły się do jednego samochodu, więc Martyna spakowała
część do swojego auta, zadowolona pożegnała się z swoją koleżanką Magdą,
oddając jej wcześniej klucze
-Magda dziękuję Ci za wszystkie
dobre i złe chwilę, za pomoc!- powiedziała Martyna mocno przytulając
przyjaciółkę.
-Martyna, wiesz, że zawsze możesz
na mnie liczyć! – powiedziała Magda mocno ściskając Martynę.
Martyna z żalem pożegnała
wzrokiem mieszkanie i wyszła, poszła do Piotrka, który na nią czekał przed
blokiem.
-Jedziemy?- zapytał patrząc na
żonę.
-Jedziemy!- powiedziała i wsiadła
do swojego samochodu, ruszyła w stronę ich wspólnego domu. Martyna zaparkowała
samochód i czekała na Piotra, a on przyjechał chwilę później, wypakował kartony
i zaniósł wszystkie do domu, a Martyna wzięła te kartony, które miała w swoim
samochodzie. Zmęczona usiadła na kanapie, oparła głowę, Piotr przyszedł do
niej, usiadł obok, objął ją za ramię, przytulił ją, ona oparła swoją głowę o
jego ramię, spojrzała mu prosto w oczy, on pocałował ją namiętnie.
-Cieszę się, że Cię mam! Kocham
Cię!- powiedział Piotrek.
-Ja Ciebie też bardzo, bardzo
kocham! Najbardziej!- powiedziała Martyna całując go namiętnie w usta.
-Kochanie… Przygotuję dla nas
kolację, dobrze?- popatrzył na nią.
-Jasne! Tylko nie dam rady Ci
pomóc, czuję się bardzo zmęczona…-powiedziała Martyna.
-Kochanie, Ty odpoczywaj, a ja
się wszystkim zajmę- powiedział wstając z kanapy i kierując się w stronę
kuchni.
-Dziękuję Kochanie- powiedziała,
kładąc głowę na boku kanapy, po chwili zasnęła zmęczona.
Po godzinie Piotrek przygotował
naleśniki z dżemem truskawkowym, podszedł do Martyny i ją obudził.
-Kochanie, chodź na kolację-
powiedział gładząc ją po policzku.
-Już idę- wstała i poszła do
kuchni.
Usiedli do kolacji, zjedli i
poszli do salonu, usiedli na kanapie, Piotrek sięgnął po pilot do telewizora,
włączył, zmieniał kanały, żaden kanał nie zaciekawił mężczyzny.
-Martynka w telewizji nic nie ma,
co będziemy robić?- zapytał Piotrek.
-Wiem, chodźmy na spacer, muszę
się dotlenić, bo zaraz zasnę, a jest taki piękny ciepły wieczór-powiedziała
patrząc za okno.
-No dobra przekonałaś mnie
Martynka- powiedziała i pociągnął Martynę za rękę, a ona nie potrafiła utrzymać
równowagi i wpadła wprost w ramiona Piotrka, opierając swoją głowę o jego
klatkę piersiową.
-Mam Cię i już Cię nie puszczę-
zażartował Piotrek, uśmiechając się, pocałował ją w czoło i wyszli. Pogoda była
cudna oboje podziwiali piękny zachód słońca, idąc trzymali się za rękę…
*Ten sam dzień wieczór dom Marty
i Wiktora
Marta siedziała na krześle w
kuchni od kilku dni chodziła zamyślona, zastanawiała się intensywnie nad
propozycją Piotra, była już pewna, sięgnęła po swój telefon, który leżał na
stole, wybrała numer przyjaciela, wstała i wyszła do salonu.
-Cześć Piotr, czy Twoja
propozycja jest nadal aktualna?- zapytała Piotra.
-Cześć Martuś, świetnie, że
dzwonisz, aktualna, aktualna. Zdecydowałaś się?- zapytał wyczekując na szybko i
pozytywną odpowiedź.
-Tak zdecydowałam się, podjęłam
decyzję, że chcę pracować z Tobą i zacznę też robić specjalizację- powiedziała uśmiechając
się.
-Marta! Nawet nie wiesz jak się cieszę.
Kogoś takiego potrzebuję w zespole!- powiedział Piotr.
-Jutro się widzimy to pogadamy,
dobrze?- zapytała Marta.
-Jasne! Do jutra! – powiedział uszczęśliwiony
Piotr i rozłączył się.
Całej rozmowie przysłuchiwał się Wiktor,
który nie wiedział jeszcze o propozycji Piotra, bo Marta jeszcze nie zdążyła mu
powiedzieć, Marta obróciła się i podeszła do Wiktora, chciała go pocałować na
przywitanie, ale poczuła damskie perfumy.
-Wiktor, czemu pachniesz damskimi
perfumami?- zapytała, robiąc kwaśną minę.
-Może Ty najpierw wytłumaczysz mi
na co się zgadzasz, na jaką propozycję Piotra? I o co chodzi z tą
specjalizacją?- zapytał zdezorientowany.
-To ja pierwsza zadałam pytanie…
- powiedziała rozzłoszczona, narosła w niej zazdrość o męża.
-Marta! No mów, o co
chodzi!-Wiktor zmarszczył czoło, patrzył na Martę wyczekująco.
-Jak Ty mi nie wytłumaczysz,
dlaczego pachniesz damskimi perfumami, to ja nie powiem Ci o co chodzi, bo ja
pierwsza zadałam pytanie!- powiedziała i wyszła z domu.
-Marta… Zaczekaj! To nie tak jak
myślisz!- krzyknął i w tym samym momencie obudził swoim krzykiem śpiące dzieci,
poszedł do nich i zawołał Zosię, on wziął Filipa na ręce, a Maję dał Zosi.
-Tato, czemu Marta się tak
zdenerwowała?- zapytała Zosia, trzymając Maję na rękach.
-Zdenerwowała się, bo poczuła
damskie perfumy, a to dlatego, że dziś byłem w drogerii, bo wiesz, że Marta ma
za tydzień urodziny i chciałem kupić jej jakiś fajny perfum- powiedział Wiktor.
-Ale wiesz tato, ona poczuła się zazdrosna,
myślała, że pewnie spotkałeś się z inną kobietą. Jak ochłonie i wróci to
pogadacie i będzie ok- powiedziała Zosia, chcąc pocieszyć tatę.
-Mam nadzieję, bo się obraziła,
nie zdążyłem jej się wytłumaczyć… - powiedział siadając na kanapie w salonie.
-Będzie dobrze! – powiedziała
Zosia, siadając obok.
Marta zła wybiegła z domu, poszła
przed siebie, idąc ulicą spotkała Hanę, która szła na spacer z synkiem,
zauważyła Martę i przywitała się z nią, poszły razem dalej na spacer.
-Marta co się stało?- zapytała
Hana.
-Pokłóciłam się z Wiktorem, bo
poczułam od niego damskie perfumy…- powiedziała Marta.
-A… Rozumiem, myślisz, że się z
kimś umówił?- zapytała Hana.
-Nie wiem… Mam nadzieję, że nie…
- powiedziała załamana.
-Nie sądzę, Martuś on Cię bardzo
kocha, świata po za Tobą nie widzi- powiedziała Hana pocieszając przyjaciółką.
-Dziękuję Ci Hana, zawsze mi
pomagasz z Piotrem- powiedział uśmiechając się lekko.
-Nie ma za co, jesteś naszą
przyjaciółką- powiedziała uśmiechając się.
-O idzie Piotr!- powiedziała
Hana.
-Cześć Martuś! Nie spodziewałem
się tu Ciebie spotkać, ale miłe zaskoczenie- powiedział całując ją na
przywitanie.
-Ja Was przepraszam, ale będę się
już zbierała, nie chcę Wam przeszkadzać…- powiedziała Marta ze smutną miną,
odchodząc w stronę domu.
-Marta! Czekaj!- Piotr pobiegł za
Martą i zatrzymał ją, łapiąc ją za ramię, odwrócił ją w swoją stronę.
-Martuś… Powiesz mi co się
stało?- zapytał Piotr przytulając Martę do siebie.
-Nie ważne, nie chce mi się o tym
mówić… - powiedziała odsuwając się od Piotra.
-Muszę wracać do domu… Czekają na
mnie…- powiedziała i poszła powoli, skręciła w uliczkę, było już ciemno,
usiadła na ławce, która była blisko ich domu, siedziała i płakała, jej brązowe
włosy spadały jej na twarz, z domu wyszedł Wiktor, zobaczył siedzącą na ławce
Martę, podszedł i usiadł obok.
-Marta, Kochanie, to nie tak jak
myślisz…- zaczął rozmowę.
-A jak?- zapytała patrząc w
ziemię.
-Dasz mi to wyjaśnić?- zapytał
smutny Wiktor…
Drodzy Czytelnicy, ta część także nie jest długa, ale może Wam się spodoba, tak jak inne :) Coś ostatnio nie mam dużej weny... :( Pozdrawiam Was :) Bardzo proszę o komentarze z opinią o opowiadaniu :)
Opowiadanie jak zwykle super! Czekam na następne :D
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadanie :) Czekam na następne
OdpowiedzUsuńPS. Mogłabyś dodawać je częściej :)
Cudowne ! :) Piszesz świetne opowiadania ;) Jestem pewna , że Wiktor wszystko wyjasni Marcie i bedzie dobrze :) Czekam na kolejna czesc
OdpowiedzUsuń