wtorek, 31 marca 2015

Opowiadanie 39 :)


Opowiadanie 39

 

„Miłość jest najważniejsza!”

 

*Wieczór

Marta siedziała na ławce nieopodal swojego domu, a obok niej Wiktor, przez chwilę milczeli rozmowę kontynuował po chwili milczenia

-Marta, to nie tak jak myślisz, nie spotkałem się z żadną kobietą, a pachnę damskimi perfumami, ponieważ urodziny Martyny się zbliżają…- powiedział kładąc swoją rękę na dłoni żony.

-Urodziny Martyny… No może….-kobieta przypomniała sobie, ze to nie Martyna ma urodziny za tydzień, a ona, udawała, że uwierzyła Wiktorowi, nie chciała popsuć jego niespodzianki, wiedziała, że chciał dobrze.

-Dobra, a zmieniając temat wytłumaczysz mi o jaką propozycję chodzi Piotrowi i jaką specjalizację?- zapytał zaciekawiony, zatopił swój wzrok w niebieskich oczach Marty.

-Piotr… Zaproponował mi pracę w Lotniczym Pogotowiu, zwalnia się etat… Nie mówiłam Ci o tym, bo musiałam to przemyśleć… Podjęłam decyzję, chcę z nim pracować pomagać ludziom i zrobię specjalizacje z medycyny ratunkowej, a jak dzieci będą miały rok, to będę mogła wrócić do pracy- Marta patrząc na męża czekała na jego reakcję.

Wiktor osłupiał z wrażenia, nie mógł powiedzieć ani słowa, po chwili jednak zaczął mówić.

-Kochanie, czy Ty myślisz, że to dobry pomysł, praca w pogotowiu jest ciężka, nie chcę, żebyś się narażała… Nie chcę, żebyś narażała swoje życie i zdrowie!- powiedział po krótkim namyśle Wiktor, patrząc na Martę.

-Wiktor! Proszę Cię, nie na taką odpowiedź liczyłam… Wiem, że ta praca związana jest z ryzykiem, dobrze sobie zdaję z tego sprawę, ale ja chcę pracować w pogotowiu! Dlaczego  tak trudno Ci to zrozumieć?!Kto jak kto, ale myślałam, że Ty zrozumiesz mnie najlepiej! – powiedziała spuszczając głowę w dół, zawiesiła wzrok, on położył swoja rękę na jej policzku, podniósł jej głowę do góry.

 -Kochanie, ja się zwyczajnie o Ciebie boję! Nie chcę po raz drugi stracić najważniejszej osoby w moim życiu! Nie przeżyłbym tego… -powiedział obejmując swoimi dłońmi jej twarz. Ona przytuliła się do niego mocno.

-Wiktor, kochanie ja wiem, że się o mnie boisz, ale proszę pozwól mi chociaż spróbować swoich sił, zawsze mogę zamienić helikopter na karetkę!- powiedziała uśmiechając się  i mocno wtuliła się w silne ramiona męża, miała nadzieję, że Wiktor to przemyśli i się zgodzi, bo wie, że jest bardzo uparta i jak sobie coś postanowi to zawsze dopnie swego.

-Martuś, ja wiem, że to dla Ciebie ważne, ale proszę obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać w pracy- powiedział patrząc na nią z troską i czułością, którą zawsze okazywał żonie.

-Obiecuję! Nie martw się!- powiedziała uśmiechając się, pocałowała Wiktora w usta.

-Trzymam Cię za słowo! A muszę Ci powiedzieć, że uwielbiam, kiedy mnie tak całujesz!- powiedział uśmiechając się.

-Tak?! Mów mi więcej takich komplementów! –powiedziała i pocałowała go drugi raz.

-Chodź idziemy do domu! Zimno już jest!- powiedział wstając z ławki i podając jej rękę, ona wstała i skierowali się do domu.

Zosia spała na kanapie, a obok niej w wózku dzieci, Wiktor ucałował śpiące dzieci i Zosię i wyszli do sypialni, usiedli obok siebie i rozmawiali, żartując i śmiejąc się.

 

*Tydzień później

Nadszedł dzień urodzin Marty, kobieta właśnie wróciła z zajęć związanych z specjalizacją , w domu było cicho, wołała, ale nikt się nie odezwał, kiedy weszła do salonu usłyszała głośny krzyk przyjaciół, była tak zaskoczona, że nie mogła nic powiedzieć z wrażenia

-Niespodzianka!- krzyknęli wszyscy przyjaciele wyłaniając się z zakątków pokoju.

Pierwszy podszedł do Marty Wiktor, objął ją w pasie i złożył żonie najlepsze życzenia, całując ją i wręczając jej torebkę z prezentem.

-Kochanie, przede wszystkim dużo zdrowia, uśmiechu, pomyślności, spełnienia wszystkich marzeń i….. dużo miłości!!!- powiedział całując ją i wręczając jej prezent.

-Co za miła niespodzianka!!! Dziękuję Kochanie!- powiedziała mocno przytulając się do Wiktora i uśmiechając się.

Następnie do Marty podeszła Hana z Piotrem, pierwsza życzenia złożyła Hana, a następnie Piotr.

-Marta oprócz życzeń jakie złożyła Hana, to pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć i że miłość jest najważniejsza!- powiedział całując przyjaciółkę w policzek, mocno ją przytulając, posłał jej ciepły uśmiech.

-Hana i Piotr dziękuje Wam! Jesteście świetnymi przyjaciółmi!- powiedziała szczęśliwa Marta przytulając Hanę i Piotra.

-Szkoda, że…. Tylko przyjacielem….  –powiedział pod nosem cicho Piotr, zrobił smutną minę i odszedł na bok razem z Haną.

-Marta! My z Piotrkiem, życzymy Ci, żebyś odnalazła powołanie w pracy w pogotowiu i żeby dawało Ci to tyle satysfakcji co nam!- powiedziała Martyna śmiejąc się i wręczając prezent, Piotr uściskał Martę.

Wszyscy przyjaciele usiedli, Wiktor przyniósł tort czekoladowy, Marta pomyślała życzenie i zdmuchnęła świeczki. Wszyscy zjedli tort i posiedzieli miło rozmawiając i śmiejąc się.

 

*Dwa tygodnie później

Marta wracając z zajęć do domu odebrała telefon od Piotra, zapytał czy może zastąpić innego lekarza i przyjść dziś na dyżur, który zaczyna się za dwie godziny, kobieta zgodziła się, poprosiła Martynę, która miała wolne czy nie zajęłaby się dziećmi do powrotu Wiktora, ratowniczka chętnie się zgodziła, po 30 minutach Martyna była już w domu Marty i Wiktora, a Marta przygotowywała się do pracy, była zadowolona.

-Marta, czy Tobie się nie wydaje, że Piotr… No, że on się w Tobie skrycie podkochuje?- zapytała Martyna.

-Czasem odnoszę takie wrażenie… Kiedyś powiedział, że się we mnie zakochał, ale myślałam, że mu przeszło… Czasem myślę, że jednak nie…- powiedziała poważnie załamując ręce.

-Marta, musisz z nim o tym pogadać… - powiedziała Martyna.

-Pogadam wkrótce! –powiedziała zabierając swoją torebkę i wyszła. Martyna poszła do  dzieci.

Marta przyszła do szpitala i przebrała się, już chwilę później dostali zgłoszenie.

Na miejscu byli kilka minut później, szybko wysiedli i pobiegli do pacjenta.

-Nie oddycha! Chyba NZK!- powiedziała Marta.

-Reanimuj go, a ja wyciągam defibrylator, odsunąć się- powiedział wykonując defibrylację.

-Jest mamy rytm zatokowy!- powiedziała Marta.

-Zabieramy go do szpitala!-powiedział Piotr, Marta wraz z przyjacielem zabrali go na noszach do helikoptera.

-Nie polecimy!- powiedział pilot.

-Trzeba wezwać karetkę! Zniesiemy go na noszach do karetki!- powiedziała Marta.

-Dobra wzywam karetkę!- powiedział Gawryło.

Karetka przyjechała i zabrali pacjenta do szpitala, a oni zostali na miejscu, czekali, aż ktoś przyjedzie naprawić helikopter, Marta zaczęła rozmowę poważnym tonem.

-Piotr… musimy porozmawiać… Poważnie, chciałabym się Ciebie zapytać… Czy Ty dalej coś do mnie czujesz?- zapytała patrząc prostu w oczy Piotra…

 

6 komentarzy:

  1. Wow świetne ! Piszesz naprawde ciekawe i wciągające opowiadania. Uwielbiam je czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie!! Jak zwykle :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy11:43

    Znów piękne opowiadanie:) Takie klimatyczne :D Bardzo mi sie to podoba i czekam na następne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy03:43

    Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz talent naprawde jak czytam to jestem po prostu tak wczytana że szkoda gadać masz bardzo wielki talent Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń