Opowiadanie 54
„Ty za to wypiękniałaś!”
*Tego samego dnia wieczór godzina 20
Było już późno, Marta szybko przebrała się, zabrałą toebkę i przeszłą
szybkim krokiem przez cały korytarz, jednak przed drzwiami zatrzymał ją jej przyjaciel-
Karol, kunmpel z ogólniaka.
-Marta, zaczekaj, możemy chwilkę pogadać?- zapytał z uśmiechem.
-Trochę się śpieszę do domu, do męża i dzieci…- powiedziała patrząc na
młodego aktora, lekko się uśmiechnęła.
-Masz męża? I dzieci? Dawno wzięłaś ślub? Dlaczego nie poszłaś do szkoły teatralnej, mieliśmy
razem studiować…?- zasypał ją mnóstwem pytań, chciał wszystko wiedzieć, był
bardzo ciekawy, bo w liceum byli parą, ale później wszystko się skomplikowało.
-Powoli, po kolei….Chodź odprowadzisz mnie i pogadamy- zaproponowała, a mężczyzna
otworzył jej drzwi. Wyszli na zewnątrz. Był chłodny wrześniowy wieczór.
Poszli ulicą, Marta popatrzyła na Karola i zaczęła mówić:
Mam męża, od dwóch lat i bliźniaki chłopca i dziewczynkę Filipa i Maję i
jeszcze mam przybraną córkę Zosię, jest kochana. Mój mąż jest lekarzem, pracuje
w pogotowiu. Dlaczego nie poszłam na aktorstwo….?Odpowiedź jest prosta, nie
dostałąm się, nie byłam aż tak zdolna….Za to Ty tak…Ja pisałam odwołanie, ale
nic z tego, później postanowiłam, że chcę pomagać ludziom i poszłam na medycynę,
jestem anastezjologiem i teraz nie dawn skończyłam specjalizacje z medycyny ratunkowej i mam pół etatu w
szpitalu, a pół w LPR.- powiedziała w skrócie.
-A Ty masz żonę?- zapytała ciekawa.
-Nie, nie mam…- powiedział lekko zawstydzony.
-Dawno Cię nie widziałam, ale nic się nie zmieniłeś, dalej tak samo
wyglądasz, masz taki sam charakter…- powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie.
-Ty za to wypiękniałaś!- powiedział i uśmiechnął się serdecznie.
-Taaaa, na pewno…Daj spokój….- zarumieniła się lekko.
-Serio- powiedział radośnie.
-Jesteśmy już pod moim domem, muszę już iśc dzieci czekają i Wiktor- powiedziała
i przytuliła go na pożegnanie.
-Dobrze, rozumiem, a możemy się kiedyś spotkać?- zapytał z nadzieją, czuł
jakiś sentyment do dawnej miłości.
-Jasne, zadzwoń, proszę- powiedziała i z torebki wyciągnęła swoją
wizytówkę, podała mu do ręki, ich dłonie spotkały się, wymienili się
spojrzeniami, poczuli się jak przed kilkoma laty…
-To do zobaczenia, powiedziała i poszła schodami do góry
-Do zobaczenia- powiedział uśmiechając się.
Marta weszła do domu, Wiktor przywitał się z nią, usiadła na krześle,
opatrzyła się na ścianę, a w jej głowie miliony myśli kłębiły się, nie
wiedziała co myśleć, wstała i poszła do łazienki, stojąc przed lustrem
popłakała się…
*Miesiąc później
Martyna czuła się dobrze, ale chciała już bardzo urodzić, siedziała na
kanapie i czytałą książkę, do domu wszedł Piotr, przyszedł przywitał Martynę
całusem w policzek.
-Cześć Kochanie, co robisz?- zapytał zaciekawiony.
-Czytam książkę, ale nudzi mnie już- kobieta odrzuciła książkę na stolik.
-Przyniosłem zakupy, zrobię obiad powiedział i się uśmiechnął.
-Super, pomogłabym Ci, ale nie dam rady chodzić za bardzo…- powiedział
patrząc na ratownika.
-Martyna, poradzę sobie, Ty odpoczywaj!- powiedział całując ją w policzek.
-Dziękuję!- uśmiechnęła się.
Wyciągnęła telefon i zadzwoniła do Malwiny, po chwili rozmowy z siostrą
ucieszyła się, kobieta miałą przyjść do nich w odwiedziny…
Świetne opowiadanie;)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję! ! :)
UsuńKiedy następne
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie . Kiedy następne ?
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie . Kiedy następne ?
OdpowiedzUsuńsupeeeeer opowiadanie czekam na nexta. I Pozdrawiam serdecznie. /Wiktoria.
OdpowiedzUsuńSuper. Czekam na next i pozdrawiam serdecznie z Torunia/Mega Wika Dankowska
OdpowiedzUsuńWiktoria, serdecznie dziękuję Ci za komentarze wszystkie ! :) Cieszę się, że nadal czytasz moje opowiadania i że czekasz na kolejną część ! :)
UsuńPozdrawiam serdecznie ! :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń