Opowiadanie 26
„Urodziny Kingi i załamanie
Marty”
*Pół roku później
Martyna i Piotrek poszli do
Adama i Basi na roczek Kingi.
-Hej, jesteśmy- powiedzieli
Martyna z Piotrkiem.
-Cześć, czekaliśmy na Was-
powiedział Adam, zaprosił do środka parę.
-A gdzie Basia z Kingą?-
zapytała Martyna
-Zaraz przyjdą, a czego się napijecie?-
zapytał Adam.
-Ja poproszę kawę- powiedziała
Martyna.
-Ja też poproszę kawę-
powiedział Piotr.
-Ok, to ja idę zrobić kawy-
powiedział Adam i wyszedł do kuchni, nastawił wodę.
Do salonu wchodzi Basia z
Kingą, trzymając ją na rękach.
-Cześć Basia- powiedzieli
równocześnie Martyna z Piotrem.
-Cześć Wam, fajnie, że
jesteście- powiedziała Basia, uśmiechając się.
-Mogę wziąć ją na ręce?-
zapytała Martyna.
-Jasne- Basia dała Martynie
Kingę na ręce.
-Kinga, ale urosłaś kochana, to
niesamowite już ma rok!- powiedziała z niedowierzaniem Martyna.
-Tak, też w to nie mogę
uwierzyć- powiedziała Basia.
-Gdzie ten Adam?- zapytał
Piotrek.
-Idę, idę- powiedział
wychodząc z kuchni Adam, wszedł do salonu, podał gościom kawę.
-Adam, siadaj stary, pogadamy-
Piotrek się uśmiechnął.
-No, siadam, siadam, jak tam
Wam się układa?- zapytał Adam.
-Nam… dobrze, dobrze bardzo
dobrze, a Wam?- zapytał Piotr.
-Nam też, mała rośnie, zdrowa,
Basia jest wspaniała, czego chcieć więcej? Jest super- powiedział szczęśliwy
Wszołek.
Kinga zasnęła Martynie na
rękach, zaniosła ją do łóżeczka, stanęła przy łóżeczku.
-Śpij słodko mała księżniczko-
powiedziała Martyna, ucałowała Kingę w czółko i wyszła.
-Basiu to dla Kingi, ja wybrałam
sukieneczkę, a Piotrek buty. Jak Ci się podoba?- zapytała.
-Jest piękna, a buciki cudne,
dziękujemy!- powiedziała Basia śmiejąc się.
Martyna i Piotrek rozmawiali z
Adamem i Basią jeszcze dwie godziny, jednak musieli już się zbierać.
-Dziękujemy za odwiedziny i
prezenty dla Kingi- powiedziała Basia.
-Nie ma za co, na pewno jeszcze
wpadniemy- powiedziała Martyna.
-To pa, powiedział Adam.
-Pa Kochani- powiedzieli
Martyna z Piotrem i wyszli.
Martyna i Piotrek zadowoleni
poszli w stronę domu Martyna, pożegnali się i Martyna poszła do siebie, a Piotr
poszedł do swojego domu.
*Dom Marty i Wiktora
Marta wyszła z łazienki, w
ręku trzymała test ciążowy, kobieta ze złości rzuciła testem przez cały pokój,
a i tak nie trafiła do kosza, Wiktor widząc jej minę wiedział, ze nie wróży to
nic dobrego. Podszedł, podniósł test, zerknął na wynik był negatywny, wyrzucił
go do kosza.
-Marta, spokojnie, nie
denerwuj się, na pewno następnym razem wynik będzie pozytywny- powiedział
obejmując Martę w pasie.
-Za każdym razem wychodzi
negatywny! Coś jest ze mną nie tak!- powiedziała zła na siebie kobieta.
-Marta, przestań gadać bzdury!
Czasem trzeba dłużej poczekać- powiedział Wiktor.
-Mam czekać… Ile?- zapytała
Marta.
-Tyle ile będzie trzeba!
Kochanie, bądź rozsądna, proszę- poprosił Wiktor.
-To nie jest proste…
Przepraszam!- powiedziała Marta.
-Za co?- zapytał Wiktor.
-Za to, że nie mogę dać Ci dziecka- powiedziała zapłakanym
głosem.
-Marta! Spokojnie! Nie masz
mnie za co przepraszać- przytulił ją Wiktor.
-Przepraszam, potrzebuję pobyć
sama… Muszę sobie wszystko poukładać…- Marta wyszła z salonu, poszła do
sypialni położyła się na łóżko, cicho płakała, po godzinie zasnęła.
*Następny dzień
Marta skończyła pracę, usiadła
na krześle pod gabinetem Hany, czuła się przybita tym wszystkim, chciała wejść
do gabinetu, ale nie wiedziała jak Hana na nią zareaguje, na jej widok, od
czasu wyprowadzki Piotra nie widziała się z Haną. Hana wyszła z gabinetu,
zauważyła siedzącą i zmartwioną Martę na krześle, zrobiło jej się przykro, bo
lubi lekarkę.
-Hej Marta, cos się stało?-
zapytała Hana.
-Hej Hana, możemy wejść do
środka, tam Ci wszystko opowiem- powiedziała Marta.
-Jasne, wejdź teraz akurat nie
ma nikogo.
Marta weszła do środka,
usiadła na krześle, była przygnębiona.
-Chodzi o to, że… od pół roku
nie mogę zajść w ciążę…- powiedział Marta smutnym tonem.
-Nie martw się na zapas, zaraz
zrobię Ci badania, wszystkiego się dowiemy- odrzekła Hana.
Po 10 minutach było już po badaniu,
Marta usiadła na krześle, Hana naprzeciwko niej.
-Marta… nie mam dla Ciebie
zbyt dobrych wiadomości… Otóż z badań wynika, że prawdopodobnie nie będziesz
mogła mieć dzieci… - powiedziała z trudem Hana.
-Nie będę mogła mieć dzieci?!-
zapytała.
-Prawdopodobnie tak, trzeba to
jeszcze dokładnie sprawdzić- powiedziała Hana.
Marta wybiegła z gabinetu,
biegnąc przez korytarz wpadła w Piotra Gawryłę, przeprosiła go i wybiegła, a
ten nie myśląc wiele postanowił iść za przyjaciółką, nigdy nie widział jej w
takim stanie. Hana biegnąc spotkała Piotra.
-Hana, Ty wiesz co się stało
Marcie?- zapytał zasmucony i zaniepokojony Gawryło.
-Wiem, chodźmy, powiem Ci… Ona
teraz potrzebuje naszego wsparcia… Nie będzie mogła prawdopodobnie mieć
dzieci!- powiedziała Hana.
-Boże to straszne, lećmy do
niej- powiedział Gawryło.
Marta siedziała zalana łzami
na ławce przed szpitalem, Hana z Piotrem podeszli i usiedli obok, Hana
najlepiej ją rozumiała, sama przechodziła przez to samo, przytuliła Martę.
Kobieta nie mogła się uspokoić żały czas płakała, Wiktor zobaczył płaczącą
Martę zrozumiał, że stało się coś złego…. Podszedł do nich, Piotr poprosił go
na bok.
-Wiktor… Marta, teraz
najbardziej potrzebuje naszego wsparcia, a zwłaszcza Twojego! Ona nie będzie
prawdopodobnie mogła mieć dzieci… - powiedział zasmucony Gawryło.
-Co?! Dobra zajmę się nią,
mogę na Was liczyć?- zapytał Piotra i Hanę.
-Oczywiście, zawsze chętnie
pomożemy!- odrzekli.
-Marta chodź pójdziemy do
domu, musisz odpocząć- powiedział Wiktor podchodząc do ławki, Marta wstała
powoli, Wiktor objął ją za ramię i poszli powoli.
-Hana może jutro z nią
pogadasz?- zapytał Piotr.
-Pewnie, pójdę do niej jutro,
potrzebuje wsparcia, wiem coś o tym, wiem co czuje- powiedziała Hana.
-Ja idę do szpitala- odrzekła
Hana.
-Ja też- powiedział chirurg.
Marta i Wiktor doszli do domu,
Wiktor zrobił im herbaty, usiadł obok Marty.
-Kochanie, wiem, że jest Ci
trudno, ale nie możesz się załamywać! Masz nas, my Ci na to nie pozwolimy!-
powiedział Wiktor obejmując Martę.
-Dziękuję Ci, kocham Was-
powiedziała Marta przytulając się do Wiktora.
-My Ciebie też- odpowiedział
lekarz.
Marta położyła się na kolanach
Wiktora, on ucałował ją w czoło, a Marta zasnęła.
MEGA! next najlepiej dzis a jak nie to jutro błagam! <3333333333
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie - CzerwonaPomadkaa.blogspot.com
CzerwonaPomadka
Spoko, ale zauważyłam, że często piszesz coś typu " pół roku później" To trochę denerwujące. Postaraj się tego unikać.
OdpowiedzUsuńJa uważam, że bardzo dobrze że tak pisze, skoro akcja dzieje się w odległym czasie czytelnik powinien wiedzieć, inaczej myślał by że to w tym samym czasie się dzieje. /Martikan
UsuńPiszę tak, ponieważ czytelnicy muszą wiedzieć ile czasu już minęło, bo myślę, że to dość istotne :) Dziękuję Martikan :) /Ewa
UsuńTwoje opowiadania są super , oby tak dalej
OdpowiedzUsuń<3
Cześć!
OdpowiedzUsuńTwoje notki są super. Często je czytam.
Zapraszam do mojego bloga.
magdusiowesloneczniki.blog.onet.pl