poniedziałek, 5 stycznia 2015

Opowiadanie 26 :)



Opowiadanie 26
„Urodziny Kingi i załamanie Marty”

*Pół roku później
Martyna i Piotrek poszli do Adama i Basi na roczek Kingi.
-Hej, jesteśmy- powiedzieli Martyna z Piotrkiem.
-Cześć, czekaliśmy na Was- powiedział Adam, zaprosił do środka parę.
-A gdzie Basia z Kingą?- zapytała Martyna
-Zaraz przyjdą, a czego się napijecie?- zapytał Adam.
-Ja poproszę kawę- powiedziała Martyna.
-Ja też poproszę kawę- powiedział Piotr.
-Ok, to ja idę zrobić kawy- powiedział Adam i wyszedł do kuchni, nastawił wodę.
Do salonu wchodzi Basia z Kingą, trzymając ją na rękach.
-Cześć Basia- powiedzieli równocześnie Martyna z Piotrem.
-Cześć Wam, fajnie, że jesteście- powiedziała Basia, uśmiechając się.
-Mogę wziąć ją na ręce?- zapytała Martyna.
-Jasne- Basia dała Martynie Kingę na ręce.
-Kinga, ale urosłaś kochana, to niesamowite już ma rok!- powiedziała z niedowierzaniem Martyna.    
-Tak, też w to nie mogę uwierzyć- powiedziała Basia.
-Gdzie ten Adam?- zapytał Piotrek.
-Idę, idę- powiedział wychodząc z kuchni Adam, wszedł do salonu, podał gościom kawę.
-Adam, siadaj stary, pogadamy- Piotrek się uśmiechnął.
-No, siadam, siadam, jak tam Wam się układa?- zapytał Adam.
-Nam… dobrze, dobrze bardzo dobrze, a Wam?- zapytał Piotr.
-Nam też, mała rośnie, zdrowa, Basia jest wspaniała, czego chcieć więcej? Jest super- powiedział szczęśliwy Wszołek.
Kinga zasnęła Martynie na rękach, zaniosła ją do łóżeczka, stanęła przy łóżeczku.
-Śpij słodko mała księżniczko- powiedziała Martyna, ucałowała Kingę w czółko i wyszła.
-Basiu to dla Kingi, ja wybrałam sukieneczkę, a Piotrek buty. Jak Ci się podoba?- zapytała.
-Jest piękna, a buciki cudne, dziękujemy!- powiedziała Basia śmiejąc się.
Martyna i Piotrek rozmawiali z Adamem i Basią jeszcze dwie godziny, jednak musieli już się zbierać.
-Dziękujemy za odwiedziny i prezenty dla Kingi- powiedziała Basia.
-Nie ma za co, na pewno jeszcze wpadniemy- powiedziała Martyna.
-To pa, powiedział Adam.
-Pa Kochani- powiedzieli Martyna z Piotrem i wyszli.
Martyna i Piotrek zadowoleni poszli w stronę domu Martyna, pożegnali się i Martyna poszła do siebie, a Piotr poszedł do swojego domu.

*Dom Marty i Wiktora

Marta wyszła z łazienki, w ręku trzymała test ciążowy, kobieta ze złości rzuciła testem przez cały pokój, a i tak nie trafiła do kosza, Wiktor widząc jej minę wiedział, ze nie wróży to nic dobrego. Podszedł, podniósł test, zerknął na wynik był negatywny, wyrzucił go do kosza.
-Marta, spokojnie, nie denerwuj się, na pewno następnym razem wynik będzie pozytywny- powiedział obejmując Martę w pasie.
-Za każdym razem wychodzi negatywny! Coś jest ze mną nie tak!- powiedziała zła na siebie kobieta.
-Marta, przestań gadać bzdury! Czasem trzeba dłużej poczekać- powiedział Wiktor.
-Mam czekać… Ile?- zapytała Marta.
-Tyle ile będzie trzeba! Kochanie, bądź rozsądna, proszę- poprosił Wiktor.
-To nie jest proste… Przepraszam!- powiedziała Marta.
-Za co?- zapytał Wiktor.
-Za to, że nie  mogę dać Ci dziecka- powiedziała zapłakanym głosem.
-Marta! Spokojnie! Nie masz mnie za co przepraszać- przytulił ją Wiktor.  
-Przepraszam, potrzebuję pobyć sama… Muszę sobie wszystko poukładać…- Marta wyszła z salonu, poszła do sypialni położyła się na łóżko, cicho płakała, po godzinie zasnęła.


 *Następny dzień

Marta skończyła pracę, usiadła na krześle pod gabinetem Hany, czuła się przybita tym wszystkim, chciała wejść do gabinetu, ale nie wiedziała jak Hana na nią zareaguje, na jej widok, od czasu wyprowadzki Piotra nie widziała się z Haną. Hana wyszła z gabinetu, zauważyła siedzącą i zmartwioną Martę na krześle, zrobiło jej się przykro, bo lubi lekarkę.
-Hej Marta, cos się stało?- zapytała Hana.
-Hej Hana, możemy wejść do środka, tam Ci wszystko opowiem- powiedziała Marta.
-Jasne, wejdź teraz akurat nie ma nikogo.
Marta weszła do środka, usiadła na krześle, była przygnębiona.
-Chodzi o to, że… od pół roku nie mogę zajść w ciążę…- powiedział Marta smutnym tonem.
-Nie martw się na zapas, zaraz zrobię Ci badania, wszystkiego się dowiemy- odrzekła Hana.
Po 10 minutach było już po badaniu, Marta usiadła na krześle, Hana naprzeciwko niej.
-Marta… nie mam dla Ciebie zbyt dobrych wiadomości… Otóż z badań wynika, że prawdopodobnie nie będziesz mogła mieć dzieci… - powiedziała z trudem Hana.
-Nie będę mogła mieć dzieci?!- zapytała.
-Prawdopodobnie tak, trzeba to jeszcze dokładnie sprawdzić- powiedziała Hana.
Marta wybiegła z gabinetu, biegnąc przez korytarz wpadła w Piotra Gawryłę, przeprosiła go i wybiegła, a ten nie myśląc wiele postanowił iść za przyjaciółką, nigdy nie widział jej w takim stanie. Hana biegnąc spotkała Piotra.
-Hana, Ty wiesz co się stało Marcie?- zapytał zasmucony i zaniepokojony Gawryło.
-Wiem, chodźmy, powiem Ci… Ona teraz potrzebuje naszego wsparcia… Nie będzie mogła prawdopodobnie mieć dzieci!- powiedziała Hana.
-Boże to straszne, lećmy do niej- powiedział Gawryło.
Marta siedziała zalana łzami na ławce przed szpitalem, Hana z Piotrem podeszli i usiedli obok, Hana najlepiej ją rozumiała, sama przechodziła przez to samo, przytuliła Martę. Kobieta nie mogła się uspokoić żały czas płakała, Wiktor zobaczył płaczącą Martę zrozumiał, że stało się coś złego…. Podszedł do nich, Piotr poprosił go na bok.
-Wiktor… Marta, teraz najbardziej potrzebuje naszego wsparcia, a zwłaszcza Twojego! Ona nie będzie prawdopodobnie mogła mieć dzieci… - powiedział zasmucony Gawryło.
-Co?! Dobra zajmę się nią, mogę na Was liczyć?- zapytał Piotra i Hanę.
-Oczywiście, zawsze chętnie pomożemy!- odrzekli.
-Marta chodź pójdziemy do domu, musisz odpocząć- powiedział Wiktor podchodząc do ławki, Marta wstała powoli, Wiktor objął ją za ramię i poszli powoli.
-Hana może jutro z nią pogadasz?- zapytał Piotr.
-Pewnie, pójdę do niej jutro, potrzebuje wsparcia, wiem coś o tym, wiem co czuje- powiedziała Hana.
-Ja idę do szpitala- odrzekła Hana.
-Ja też- powiedział chirurg.
Marta i Wiktor doszli do domu, Wiktor zrobił im herbaty, usiadł obok Marty.
-Kochanie, wiem, że jest Ci trudno, ale nie możesz się załamywać! Masz nas, my Ci na to nie pozwolimy!- powiedział Wiktor obejmując Martę.
-Dziękuję Ci, kocham Was- powiedziała Marta przytulając się do Wiktora.
-My Ciebie też- odpowiedział lekarz.
Marta położyła się na kolanach Wiktora, on ucałował ją w czoło, a Marta zasnęła.   
   

7 komentarzy:

  1. Anonimowy20:39

    MEGA! next najlepiej dzis a jak nie to jutro błagam! <3333333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!
    Zapraszam do mnie - CzerwonaPomadkaa.blogspot.com
    CzerwonaPomadka

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy21:35

    Spoko, ale zauważyłam, że często piszesz coś typu " pół roku później" To trochę denerwujące. Postaraj się tego unikać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy23:11

      Ja uważam, że bardzo dobrze że tak pisze, skoro akcja dzieje się w odległym czasie czytelnik powinien wiedzieć, inaczej myślał by że to w tym samym czasie się dzieje. /Martikan

      Usuń
    2. Piszę tak, ponieważ czytelnicy muszą wiedzieć ile czasu już minęło, bo myślę, że to dość istotne :) Dziękuję Martikan :) /Ewa

      Usuń
  4. Anonimowy23:11

    Twoje opowiadania są super , oby tak dalej
    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy18:47

    Cześć!
    Twoje notki są super. Często je czytam.
    Zapraszam do mojego bloga.
    magdusiowesloneczniki.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń