sobota, 13 czerwca 2015

Opowiadanie 45 :)

"Złamana obietnica"

*Miesiąc później
Marta wraz z Wiktorem i dziećmi spakowali swoje rzeczy i pojechali na zasłużone i od dawna wyczekiwane wakacje, był gorący lipcowy dzień, jechali kilka godzin, podróż  była dla wszystkich męcząca, najbardziej dla dzieci. Wysiedli na parkingu koło pięknego hotelu położonego przy samym morzu, Marta wysiadajac z samochodu potknęła się o krawężnik i upadła na chodnik, zranila się w kolana i poczuła mocny ból w okolicy kostki, próbowała wstać, ale ból był zbyt silny, a po jej policzku płynęły łzy.
-Marta, Kochanie co się stało? -zapytał Wiktor schylajac się nad Martą.
-Moja kostka... Chyba skrecilam kostkę.... -powiedziała Marta siadając na skraju chodnika.
-Kochanie przyjdę po Ciebie za chwilkę, tylko zaniose rzeczy i dzieci zostawię pod opieką Zosi-powiedział wstajac i zabierając walizki.
Marta siedziała i czekała na Wiktora, ból był nieznośny, czekając na niego rozmyslala o Zosi, martwica się, bo od kilku dni chodzila smutna, postanowiła z nią porozmawiać.
-Chodź, pomogę Ci i zaraz zobaczę co z Twoją kostką- powiedział Wiktor i chwycil Martę w pasie, a ona objęła go za szyję.
-Co ja bym bez Ciebie zrobiła?-zapytała i uśmiechnęła się idąc wolno.
-No wiem, wiem wszystko wiem, że jestem niezastąpiony!- powiedział uśmiechając się.
Weszli do pokoju, Marta usiadła na łóżku, a Wiktor pochylił się nad nią i spojrzał na jej kostkę i zakrwawione kolana.
-Kochanie przykro mi, ale skrecilas kostkę, muszę Ci założyć szynę i musisz odpoczywać, będziesz siedziała tutaj, a my z Tobą- powiedział usmiechajac się, opatrzył jej kostkę i kolana.
-Trafiłam na wspaniałego mężczyznę! Dobrego, opiekuńczego, wyrozumialego-powiedziała i uśmiechnęła się, nachylila się, a ręce położyła na jego policzkach, pocalowala go namiętnie, a on odwzajemnil pocałunek. Dzieci słodko spały zmęczone podróżą.
Romantyczną chwilę przerywa Zosia, która zaplakana wpada do pokoju.
-Zosia co jest? -zapytał Wiktor patrząc na córkę.
-Nic.... -mówiła szlochajac i ocierając płynące po jej policzkach łzy.
-Chcesz pogadać ze mną? -zapytała Marta patrząc na dziewczynę.
-Tak...-powiedziała i usiadła obok Marty.
-Ja wyjdę, wezmę dzieci i wrócę za jakiś czas.-powiedzial Wiktor i wyszedł z dziećmi.
-Marta, Maciek obiecał mi, że pójdziemy razem do kina, a dziś zmienił zdanie, a jeszcze wczoraj obiecywał, że na pewno pójdziemy.... Zawiódł mnie, nie składa się komuś takich obietnic, bo jeśli nie da się ich zrealizować, to tylko krzywdzi innych... -powiedziała ocierajac łzy.
-Zosiu,pomysl sobie tak, że nie wszyscy są tacy za jakich ich uważamy. Zawodzimy się, bo zupełnie inaczej sobie wyobrażamy taką osobę. Ja też długo szukałam kogoś wyjątkowego i znalazłam Wiktora!-powiedziała przytulajac Zosie....

3 komentarze:

  1. Anonimowy17:37

    Faaajne. Tylko trochę krótkie. Nie mogę się doczekać next!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy22:10

    Ciekawe opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy13:41

    Fajne tylko więcej Martyny i Piotrka

    OdpowiedzUsuń