"Smutne urodziny, wypadek Marty"
*Kilka dni później
Wiktor spotkał na korytarzu Martę, szła z dużym pudłem w
rękach.
-Cześć Marta, co Ty masz w tym dużym pudle?- zapytał
zaciekawiony Wiktor.
-Cześć Wiktor, w tym pudle jest prezent dla Piotra Gawryły,
ma jutro urodziny.
-Aaa, rozumiem…. Urodziny….
-Marta a mam pytanie, chciałabyś iść ze mną na kawę?-
zapytał Wiktor.
-Jasne, a kiedy?
-Może w sobotę?
-Tak to dobry pomysł, sobota mi pasuje- powiedziała z
uśmiechem Marta.
Wiktor dostał wezwanie, poszedł szybko do karetki Marta
poszła na Izbę Przyjęć.
*Następny dzień
Marta idzie do szpitala, kiedy przechodziła na pasach wjechał
w nią rozpędzony samochód, kobieta była nieprzytomna, samochód odjechał, ale
przechodzień wezwał pogotowie, pudło z prezentem leżało obok Marty, po kilku
minutach przyjechało pogotowi, Martyna, Arek i nowy lekarz Maciek.
-Martynka, proszę zrób wkłucie, podaj płyny i leki przeciwbólowe,
ale najpierw zmierz ciśnienie.
-Tak, doktorze oczywiście, już się robi… Zaraz przecież to
nasza lekarka Marta.
-Tak?- zapytał lekarz.
-Tak.
Martyna była roztrzęsiona, nie mogła się skupić, ponieważ
młody lekarz ją oczarował swoim profesjonalizmem i wdziękiem osobistym.
-Halo Martynko słyszysz mnie?
-Tak…
Przemek Zapała przechodził i się zatrzymał, postanowił im
pomóc.
-Cześć co się stało? Jestem lekarzem, pomogę Wam.
-Dziękujemy, pomoc się przyda.
-O rany, to przecież Marta… Przyjaciółka Hany i Piotra.
Martyna nie mogła się skupić dlatego Przemek, Arek i Maciek
zajęli się Martą, ostrożnie ułożyli ją na nosze, zabrali do karetki, pudło z
prezentem także zabrali, cała czwórka szybko wsiadła i pojechali do szpitala,
Przemek w karetce wyciąga telefon i wybiera numer Hany.
*W tym samym czasie szpital
Hana czeka na Piotra i Martę w szpitalu, bo tam się umówili,
podchodzi do niej Wiktor, który skończył już dyżur.
-Cześć Hana.
-Cześć Wiktor.
-Hana czekasz na kogoś?
-Tak czekam na Martę i Piotra, ale jeszcze ich nie ma…
-Może poszli sami?- powiedział z odrobiną złości i zazdrości
w głosie.
-Wiktor… proszę Cię, nie zaczynaj znowu… Ja wiem, że Piotr
jest wobec mnie w porządku!- krzyknęła zdenerwowana Hana.
-Widziałem jak Marta wczoraj niosła takie wielkie pudło,
mówiła, że to prezent dla Piotra. Ty ślepo ufasz Piotrowi i nie zauważasz, ze Marta
i Piotr często, za często się widują…
-No tak, bo dziś Piotr ma urodziny i pewnie coś dla niego
fajnego przygotowała jak zawsze. Proszę przestań, wiem, ze Marta i Piotr są
PRZYJACIÓŁMI!!
Piotr właśnie przyszedł , przywitał się z Hana i Wiktorem.
-A gdzie Marta?- zapytał Piotr Hanę.
-Właśnie nie wiem, powinna już być, zadzwonię do niej.
Wyciągnęła telefon z kieszeni kitla, w tym momencie jej
telefon zadzwonił, na wyświetlaczu zobaczyła napis „dzwoni Przemek”, odebrała.
-Halo Przemek, coś się stało?
-Tak… Marta… Marta miała wypadek, jakiś wariat wjechał w nią
rozpędzonym samochodem, jest nie przytomna…
-O Boże…. Nie…
-My jedziemy, już do szpitala, zaraz będziemy.
Przemek rozłączył się, Hanie telefon wypadł z ręki, po jej
policzkach spłynęły ogromne krople łez.
-Hana co się stało?-zapytali Piotr i Wiktor.
-Marta, Marta…
-Co Marta zapytali zdenerwowani i przerażeni Wiktor z
Piotrem.
-Ona miała…. Wypadek…
Hana przytuliła się do Piotra, w tym momencie do szpitala
zespół ratowników przywozi Martę.
Hana, Piotr i Wiktor szybko idą zobaczyć co z Martą.
Wiktoria ma dyżur na Izbie, przyjmuje Martę,
-Krew profil urazowy, krzyżówka, TK głowy, kręgosłupa,
brzucha, monitorujemy ciśnienie. Zabieramy ją na OIOM.
Hana, Piotr i Wiktor siedzą na korytarzu, czekają na jakieś
wieści od Wiktorii, Przemek przychodzi do nich, w rękach trzyma prezent dla
Piotr, podaje go Piotrowi.
-Marta na chwilę w karetce odzyskała przytomność i kazała Ci
to przekazać.
-Dzięki, co z nią?
-Nie wiem, teraz robią jej badania.-powiedział Przemek.
Wiktoria przychodzi do Hany, Piotra i Wiktora.
-Musimy ją operować… Ma uszkodzony kręgosłup, a do tego
jeszcze ma pęknięte jelito… To będzie bardzo trudna operacja. Przemek
potrzebuję Cię na asystę, wezmę jeszcze Adama Krajewskiego i Konicę. On zajmie
się kręgosłupem, są duże szanse, ze operacja się uda. Bądźcie dobrej myśli, a
potem musicie ją wspierać.
-Ok idę się przygotować.
Wiktoria z Przemkiem poszli się przygotować i zamówić blok.
Hana, Piotr i Wiktor siedzieli i byli załamani. Zabrali Martę na blok po 6
godzinach operacja się zakończyła, wszyscy lekarze wyszli zmęczeni, ale
zadowoleni, a Marta została przewieziona na OIOM.
Wiktoria poprosiła o konsultację dobrego ortopedę, wraz z
Konicom doszli jednogłośnie do wniosku, ze operacja się udała. Znanym ortopedą
okazał się kolega ze studiów Marty jej
dawna miłość, mężczyzna postanowił iść zobaczyć co z Martą, ale później. Do
Marty na OIOM weszli Hana i Piotr, Marta się obudziła z narkozy.
-Cześć Piotr, dostałeś prezent? Podoba Ci się?
-Marta tak dostałem go, przepraszam, ale nie miałem głowy
zajrzeć do pudełka… Martwiłem się o Ciebie bardzo wraz z Haną i… Wiktorem!
-Wiktorem?! On tu jest?-zapytała Marta.
-Tak, tak jest, mamy go do Ciebie poprosić?- zapytała Hana.
-Tak, chciałabym go zobaczyć.
-Już po niego idę. Piotr chodź, zostawimy ich samych.
-Tak oczywiście to my z Haną idziemy, ale przyjdziemy
jeszcze- powiedział Piotr.
Wyszli, podeszli do siedzącego na krześle Wiktora.
-Wiktor, Marta chciała, żebyś do niej przyszedł teraz.
-Jasne już idę.
Wstał z krzesła i skierował się w stronę wejścia na OIOM,
wszedł, podszedł do łóżka Marty, usiadł na krześle.
-Marta jak dobrze, ze operacja się udała i rokowania są
naprawdę bardzo dobre. Wrócisz do pełnej sprawności.
-A jak nie wrócę, przecież to jest kręgosłup… Nigdy nic nie
wiadomo….
-Marta nie mów tak proszę Cię, na pewno z tego wyjdziesz!
Masz nas, a my będziemy Cię wspierać!- powiedział ciepło Wiktor.
Marta w myślach
<Nas? Tzn… mówi także o sobie! Czyżby wreszcie się domyślił, że nie jest mi
obojętny!, jest dla mnie ważny!>
-No, jakoś trudno mi w to uwierzyć, że będzie tak jak przed
wypadkiem… Nie mam siły na nic, na rehabilitacje, która być może nie przyniesie
żadnych rezultatów i wyląduję na wózku…
-Przestań! Nie możesz tak myśleć, wiem, ze to trudne, ale
damy radę!!
-Damy radę? Chyba dam radę?
-Nie! My razem damy radę! Nie zostawię Cię samej, na pewno
nie! Zresztą Hana i Piotr tez Cię nie zostawią!
Wiktor złapał Martę za rękę, Marta się lekko uśmiechnęła.
-Nie wątpię!
Telefon Wiktora zadzwonił
-To Zosia przepraszam musze odebrać.
-Halo Zosiu.
-Tato!! Gdzie Ty jesteś, co się stało dyżur skończyłeś 7
godzin temu…
-Przepraszam Zosiu, jestem w szpitalu… Marta miała wypadek.
-O matko… Kiedy przyjedziesz?
-Za niedługo.
Wiktor rozłączył się z Zosią.
-Wiktor, wracaj do domu, Zosia się o Ciebie martwi, a ja mam
tu dobra opiekę i za drzwiami Hanę i Piotra.
-No dobrze, przyjdę jutro.
-Jasne przyjdź.
Ucałował Martę w policzek i wyszedł, Piotr postanowił
pogodzić się z Wiktorem, bo w sumie go lubi, tylko go denerwuje, ze go oskarża
o romans z Martą.
-Wiktor, posłuchaj ja sądzę, ze powinniśmy zakopać topór
wojenny dla dobra naszego i Marty.
-No nareszcie!! Myślałam, ze to nigdy nie nastąpi!-
powiedziała Hana. I biła brawo.
-Masz rację, to dziecinne!- podał Piotrowi rękę, a Piotr
uścisnął jego rękę, Hana była zadowolona.
-Lecę, bo Zośka już do mnie dzwoniła, gdzie jestem tyle
czasu.
Wiktor poszedł a Hana
i Piotr poszli do lekarzy dowiedzieć się czegoś więcej o stanie zdrowia Marty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz