*Stacja ratownictwa
Martyna przebrała się w swoją zieloną sukienkę, użyła swoich
perfum, które sobie kupiła ostatnio, po pracy była umówiona na kawę z doktorem
Maćkiem. Kiedy była przy drzwiach doktor Artur zatrzymał ją przy wyjściu,
-Martyna, a Ty gdzie się wybierasz?
-Doktorze.. Przepraszam czy to pytanie służbowe?
-Nie osobiste…
-Jestem umówiona, przepraszam śpieszę się, ale masz ładne
perfumy i piękną sukienkę.
-Może mnie Pan przepuścić? Śpieszę się.
-No dobrze, jutro porozmawiamy.
Martyna wybiegła z bazy, była zdenerwowana, wpadła w
stojącego na placu Maćka.
-Cześć Martynka!
-Cześć Maciek.
-Czemu jesteś taka zdenerwowana?
-A nasz kochany szef mnie wkurzył dziś przesadził najpierw
dostawiał się do doktor Marty, a teraz do mnie.
-Martynko, musisz to zgłosić doktorowi Banachowi, albo
Wichurze.
-Tak pogadam z Wiktorem.
-Bardzo ładnie wyglądasz w tej sukience i piękne masz te
perfumy.
Góra z okna zobaczył stojących na placu Martynę i Maćka,
wściekłość w nim urosła, ponieważ nie mógł znieść podwójnej porażki ze strony
Martyny i Marty.
Martyna i Maciek pojechali do restauracji na kawę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz