*Dwa miesiące później
Marta ma dyżur na Izbie, ma pełne ręce roboty, a tu
kolejnego pacjenta przywozi jej Wiktor.
-Hej, co tym razem?
-Hej Marta, Pani straciła przytomność i uderzyła głową o
krawężnik, trzeba na cito zrobić tomografię.
-Zaraz się nią zajmę, tylko czekam na Hanę miała przyjść zbadać pacjentkę, która jest w
zaawansowanej ciąży, już praktycznie może zacząć rodzić…. Dziś na Izbie jest
jakaś masakra…
Korytarzem idzie Hana, powoli kroczy w stronę Marty i
Wiktora.
-Marta, zobacz jaka ona jest blada! Zaraz zemdleje!
-Wiktor, nawet tak nie mów, no faktycznie wygląda na
zmęczoną. Może jest chora?
-Nie, sądzę, ze to nie choroba!
-A co Twoim zdaniem?
-Moim zdaniem ona jest w ciąży!
- Wydaje Ci się… Za dużo chyba czasu spędzasz w karetce z
pacjentkami w ciąży :D
-Zabawne, na serio, sama się przekonasz, że mam rację.
Założymy się ?
-No, dobra, o co?
-O buziaka.
-No niech Ci będzie.
Hana doszła do Marty i Wiktora, przywitała się, była
bardzo blada na twarzy.
-Hana co Ci jest? Wyglądasz niewyraźnie
-Zmęczona jestem, chyba coś mnie bierze, jakaś grypa…
Gdzie nasza pacjentka?
Nagle Hana osunęła się na podłogę, Marta podeszła do
niej, położyła swoją rękę na jej policzku, powiedziała do Wiktora.
-Nie, no miałeś rację, że zemdleje.
-Hana słyszysz mnie?
Hana była nieprzytomna, pielęgniarka pobiegła po nosze,
wzięli ją na Izbę.
-Wiktor, zostaniesz z nią? Ja muszę zająć się ta
pacjentką i wezwać ginekologa.
Pielęgniarki zabrały szybko pacjentkę na tomografię, po
chwili przychodzi Radwan, podchodzi do Marty.
-Cześć, co się stało?
-Zajmij się pacjentką, w zaawansowanej ciąży, ma skurcze,
zabierz ją na ginekologię.
-Jasne ja zaraz się nią zajmę i ją zabiorę. A co tu robi
Hana? Co jej jest?
-Ja się nią zajmę, Ty zajmij się tą Panią. Ruchy, ruchy!
Dziś mam tu urwanie głowy.
-Ja chcę się nią zająć! Ona…
-Nie, bo na Izbię dyżur mam ja! Ja tu rządzę! Piotrek
może się nią zająć jedynie, bo jest jej mężem.
Wściekły Radwan wyszedł, zabierając pacjentkę.
-Nareszcie poszedł, nie lubię go!
-Marta, ale Ty się dziś złościsz, na mnie też będziesz
zaraz krzyczała?
-Na Ciebie? No co Ty! Chyba, ze zasłużysz.
-A moja nagroda za wygrany zakład to gdzie?
-Nie ma na razie nagrody, bo to co mówiłeś nie jest
pewne, a sprawdziło się w połowie, więc nie będę dawać Ci pół buziaka.
Marta stanęła obok Wiktora, podeszła do Hany, zbadała ją
stetoskopem, zmierzyła puls.
-Marta, co się stało? Czemu jestem na Izbie?
-Hana leź proszę, zemdlałaś, jesteś chora, a może w
ciąży?
-Co! W jakiej znowu ciąży, przecież ja nie mogłam zajść w
ciążę długo, to nie możliwe.
-Zaraz się przekonamy,
-Marta popatrzyła się na Wiktora, uśmiechnęła się, poszła
po aparat do USG, przewiozła go i ustawiła obok łóżka Hany.
-To co mogę Ci zrobić to USG?
-Tak proszę,
-Wiktor mógłbyś wyjść?
-Jasne już idę, a po za tym mam wezwanie. Pa, do
wieczora.
-Do wieczora.
Marta robiąc USG, zauważyła mały płód, włączyła Hanie,
aby mogła posłuchać jak bije serce jej dziecka.
-Hana, jesteś w ciąży! Słyszysz serduszko bije!
-Marta pokaż, matko, ale…
Hana zerknęła na monitor USG, na jej twarzy malował się
uśmiech, jednak po chwili spoważniała.
-Hana, co jest nie cieszysz się? To wspaniała wiadomość!
-Cieszę, ale… Jestem w szoku.
Hana w myślach <Matko czyje jest to dziecko? Marta nie
wie o moim romansie chyba>
-Ja zadzwonię do Piotra! Ucieszy się, ja się już cieszę!
-Nie, nie dzwoń do niego! Ja zadzwonię.
Marta w myślach<Co ona się tak zdenerwowała, a może to
dziecko nie jest Piotra, tylko Radwana? Kurcze Wiktor wygrał zakład! Co on ma
USG w oczach>.
Na Izbę wpada zdenerwowany Piotr, podchodzi do Hany.
-Co się stało?
-To nic poważnego.
-Ja Was zostawię, wyjdę.
Marta wyszła, zamknęła drzwi, usiadła na krześle, obok
dosiadł się Artur.
-Co Ty tu robisz Artur?
-Wróciłem!
-Co jak to, przecież Cię zwolnili… Jeszcze tego brakowało
w tym dniu!
-Marta nie cieszysz się? Będziemy widywać się na Izbie!
-Bardzo się cieszę…-powiedziała z ironią Marta.
-Wiktor Cię olał? Dlatego jesteś taka zła? Pamiętaj
zawsze zostaję jeszcze ja!
-Artur, nie rób sobie jaj! Nie mam ochoty na żarty! Idź
stąd!
-Stęskniłem się za Tobą!
-A ja za Tobą wcale-przeciwnie odpoczęłam,
Marta wstała z krzesła, spacerowała po korytarzu, Artur
przyglądał się spacerującej Marcie, na korytarz wyszedł Piotr, podszedł do
Marty.
-Marta co się stało Hanie? Nie cieszy się, ze jest w
ciąży?!
-Pewnie się cieszy, tylko jest w szoku. Daj jej czas.
-Dzięki Marta, że się nią zajęłaś, nie wiem co bym bez
Ciebie zrobił.
-Daj spokój!
-Idę do niej, pogadać.
-Jasne leć.
Piotr siada na krześle, Marta wchodzi na Izbę, usiada na
krześle.
-Hana, możesz mi powiedzieć co jest grane? Czemu się nie
cieszysz?
-Za to Ty się cieszysz?!
-Tak ja się cieszę z Waszego szczęścia, że będziecie mieć
dziecko!
-Nie Ty się cieszysz z tego, że masz wolną rękę.
-Co!
-To, że możesz zakręcić się wreszcie koło Piotra!
-Wiem wszystko, że masz romans! Nie powiedziałam o tym
Piotrowi, bo mi go żal!
-Żal i możesz go pocieszyć?
-Co Ty chrzanisz! Ja jestem zaręczona z Wiktorem. A Tobie
już całkiem odbiło przez tego Radwana!- krzyknęła i wybiegła z Izby.
Krzyki usłyszał Piotr, postanowił porozmawiać z Haną o Radwanie,
bo Marta nic mi nie chciała powiedzieć, usiadła na krześle, łza zakręciła się
jej w oku, zraniły ją słowa Hany, po chwili z Izby wybiega wściekły Piotr,
-Piotrek, co jest?
-Marta Ty wiedziałaś?
-O czym?
-O Radwanie i Hanie? O ich romansie…
-Tak, ale nie chciałam Ci mówić… Jesteś moim
przyjacielem…
-Marta! Mogłaś mi powiedzieć! W takim razie czyje jest to dziecko?!
-Nie wiem Piotr, nie wiem, może Twoje.
-Może… Marta, ja nie dam już rady, usiadł na krześle, łza
zakręciła mu się w oku, Marta przytuliła Piotra.
-Piotrek, jeszcze się ułoży, zobaczysz!
-Mam jej wybaczyć zdradę!
-Piotr, pomyśl o dziecku, ono potrzebuje ojca, a Ty
jesteś najlepszym kandydatem!
-Dzięki,
-Hej, to znowu ja, to co idziemy?- zapytał Wiktor.
-Tak już, zaraz się zbieram.
-Pamiętasz, ze dziś mieliśmy ustalać Listę gości na
wesele?- zapytał.
-Tak pamiętam-odrzekła.
-Co Ci się stało?
-Chodź Wiktor powiem Ci po drodze.
-Pa, dobrze, ze chociaż Wam się układa…
-On się dowiedział o ich romansie?
-Tak, a ona powiedziała, że teraz mam wolną rękę i mogę
zakręcić się koło Piotra, chyba na mózg jej coś padło…
-Nie przejmuj się nią Kochanie, teraz idziemy do mnie, na
kolację i wszystko ustalimy.
Marta pocałowała Wiktora w policzek.
-A ten buziak to za co?
-Wygrałeś zakład, co Ty masz USG w oczach czy co?
-No wiesz, myślałem, że to będzie większy buziak, a nie
taki w policzek, tak to mnie koleżanki mogą całować.
-Dowcipnisiu! No wiesz co koleżanki, całować?
-Zazdrosna?
-O Ciebie zawsze!
Pocałowała Wiktora w usta,
-No teraz tu buziak, a nie taki cmok.
Wyszli, poszli do domu, w domu czekała na nich Zosia wraz
z ojcem Wiktora.
*Stacja ratownictwa następny dzień
Martyna i Piotrek skończyli dyżur, przebrali się, usiedli
na kanapie.
-Martynka, to co dasz się w końcu zaprosić na kolację,
czekam już miesiąc na Twoją odpowiedź, litości!.
-No, dobra, będę tak dobra i pójdę na tą kolację-
zaśmiała się pod nosem.
-To super, na kiedy się umawiamy?
-Może jutro?
-No jasne. Super, będę po Ciebie około 19.
-Jasne, będę już gotowa.
Na twarzy Piotrka pojawił się uśmiech, tak samo na twarzy
Martyny, wyszli.
-Ja idę, umówiłam się z Martą.
-Z Martą?
-Tak, idę z nią… Nie mogę Ci powiedzieć, gdzie, bo
wypaplasz zaraz Wiktorowi.
-Nie wypaplam, pewnie idziecie wybierać sukienkę, buty,
kolczyki i te inne pierdoły…. –zażartował.
-Sam jesteś pierdoła wiesz!- uśmiechnęła się.
-Martynka znaczy, że zgadłem! Ma się ten refleks!-
zaśmiał się.
-Szkoda, ze częściej nie ruszasz swoimi szarymi
komórkami, byłby większy pożytek!. Idę, bo się spóźnię przez Ciebie.
-Tak, jasne zwal wszystko na mnie. Jak zawsze.
Martyna poszła w stronę szpitala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz