"Rozczarowanie"
*Kilka dni później
Marta i Piotr poszli na spacer nie daleko
szpitala, bo mieli przerwę pół godzinną, rozmawiali Piotr opowiadał jej, że
martwi się o Hanę, bo wyjechała bez słowa, a bardzo ją kocha, natomiast Marta
opowiadało mu o swoim uczuciu do Wiktora. Byli na parkingu przed szpitalem, a z
daleka widział ich Wiktor. Piotr mówi do Marty:
-Na pewno będzie wszystko dobrze Marta, ja
trzymam kciuki, a Ty musisz mu powiedzieć. Wiesz faceci nie czytają w myślach.
-Dzięki Piotr, kochany jesteś, dzięki za
wsparcie i dobre rady. Co ja bym bez Ciebie zrobiła?
-No nie wiem co byś zrobiła, zamartwiałabyś
się, a tak masz mnie i ja Ci nie pozwolę się zamartwiać! Jasne?
-Jasne Panie doktorze.
-Chodźmy już, praca na nas czeka.
-Idę.
Piotr objął Martę za ramię, a ona jego,
poszli do szpitala uśmiechnięci. Piotr Strzelecki minął się z nimi w drzwiach
do szpitala. Wiktor obserwował całą sytuację, był smutny.
-Szefie już jestem, to co jedziemy?- zapytał
Piotr.
-Tak jedziemy.
--O nie idzie nasz „ukochany” kontroler Pan
Stefan Wichura.
Mężczyzna podszedł do Wiktora.
-Dzień dobry Panie doktorze.
-A dzień dobry Panie Stefanie.
-Co się tym razem znowu stało?
-O tym
razem to się stało, stało, coś niedopuszczalnego.
-A mianowicie- zapytał jeszcze bardziej
wściekły Wiktor.
-Pana ratownik, Pan Piotr o włos nie spowodowałby
wypadku, ale nie wie Pan najlepszej rzeczy…
-Jakiej?
-Pan Piotr, nie zajmował się pacjentami
poszkodowanymi, tylko obserwował młode kobiety.
-Dla moich ratowników ą najważniejsi
pacjenci, wiem o tym, bo sam im to powtarzam.
-Ja wiem nie było Pana, ale taka sytuacja nie
może się więcej powtórzyć!. Czy to jest jasne?
-Tak.
-To było ostrzeżenie. Do widzenia.
-Do widzenia.
Piotr przyjął zgłoszenie, wsiedli i ruszyli.
-Panie doktorze, widzę, że mamy nową parę w
szpitalu. I to jaką!! Nie przypuszczał bym nigdy, że doktor Marta zwróci uwagę
na doktora Piotra Gawryłę… No, ale przecież on ma żonę Hanę, wyjechała a on już
ogląda się za innymi… Nie powiem ma facet gust :D
-Piotr Ty naprawdę nie masz co robić? Tylko
zajmować się tym kto z kim jest?! Lepiej pracą się zajmij! Miałeś pomóc Adamowi,
ale nie szkodząc mi, nam… A Ty jak zawsze robisz na odwrót…
-Szefie, co się Pan tak denerwuje?
-Same problemy…- westchnął Wiktor.
*Godzina 19
Wiktor skończył dyżur i szedł do domu, pod
szpitalem czekała na niego Agnieszka.
-Cześć Wiktor.
-O cześć Aga. Co Ty tu robisz?
-Muszę z Tobą pogadać.
-A o czym?
-O nas…
W tym momencie Marta przechodziła obok i
usłyszała fragment rozmowy, poszła dalej mijając ich.
-Cześć Marta-krzyknął Wiktor.
-O cześć
Wiktor, przepraszam śpieszę się do domu.
-Pa- powiedział smutnym głosem.
-Pa- odrzekła obojętnie.
-Agnieszka nie ma żadnych nas… Co Ty sobie
wymyśliłaś?!
-Ja Cię kocham!
-Ja Ciebie już dawno nie! Przepraszam śpieszę
się do domu. Zosia na mnie czeka.
Poszedł, wsiadł do samochodu i odjechał. Poł
godziny później Marta była już w swoim domu. Wybrała numer do Piotra.
-Cześć Piotr, mogę mieć do Ciebie prośbę?
-Cześć Marta, jasne mów.
-Zastąpiłbyś mnie na Izbie przez tydzień?
-Jasne, nie ma sprawy, a coś się stało?
-Chcę iść na urlop muszę odpocząć i sobie
poukładać wszystko w głowie.
-Rozumiem, zastąpię Cię.
-Dzięki wielkie.
-Nie ma sprawy.
-Ja wyjadę do siostry pod Warszawę.
-Ok, jakby coś się działo to będę dzwonił.
-Jasne, nie ma sprawy.
-Dobranoc.
-Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz