"Powrót Marty do zdrowia i pracy"
*Pół roku później
Marta po intensywnej rehabilitacji odzyskuje całkowitą
sprawność jednak zostaje jeszcze pod opieką doktora Konicy i swojego kolegi ze
studiów Pawła, który jest bardzo dobrym specjalistą ortopedą, wraca do pracy na
Izbie Przyjęć, minęło 5 minut jej dyżuru i już miała pierwszego pacjenta.
-Dzień dobry. Pan to przepraszam kim jest? Nie znam Pana.
-Dzień dobry, ja nazywam się Artur Góra i jestem nowym szefem
stacji ratownictwa. A Pani jest nową lekarką? Pół roku już tu pracuję i nie
widziałem tu Pani.
-Szefem stacji?! Jak to?! A nie jest nim Wiktor? Nic mi nie
powiedział, pewnie nie chciał mnie martwić…. Ja jestem Marta i pracowałam tu
już wcześniej, ale dziś tu mój pierwszy dyżur po dłuższym urlopie.
-Co się stało? Co Pan podał tej Pani?
-Kobieta jest w ciąży po wypadku samochodowym w dobry
kontakcie, wydolna oddechowo i krążeniowo, podałem jej płyny, środki przeciwbólowe
i rozkurczowe.
-Dobrze dziękuję, w takim razie zaraz wzywam ginekologa na
konsultację, krew na grupę, badania podstawowe, RTG kręgosłupa głowy.
Na SOR wchodzi Wiktor z Piotrem i Adamem, przywieźli
pacjenta z wypadku, męża tej ciężarnej kobiety.
-Cześć Marta- powiedział uśmiechając się Wiktor.
-Cześć Wiktor, dobrze Cię widzieć, już się martwiłam, że
zmieniłeś dyżury.
-Nie no coś Ty, nie mógłbym tego zrobić.
Artur wstał jak wryty, był zdziwiony, że Marta w zupełnie
inny sposób rozmawia z nim tak z dystansem, a z Wiktorem tak jakby byli parą.
Piotr i Adam przywieźli pacjenta. Doktor Góra stał jak wryty, na środku.
-Może się Pan przesunąć?- zapytała Marta.
-Oczywiście, że mogę to nie problem, wręcz przyjemność
ustąpić tak pięknej kobiecie.
-Dziękuję, no, ale to jest szpital, niech sobie Pan daruje
te komplementy i zajmie się pracą, po za tym mam następnego pacjenta. Do
widzenia.
-Do widzenia Pani Marto.
Góra wyszedł razem z Martyną i Tomkiem, bo dostali wezwanie,
Piotrek i Adam wybuchnęli śmiechem.
-Nareszcie poszedł! Co za typ… Nie mogę niech sobie te komplementy zachowa
dla innych kobiet.
-Marta, ale mi powiedziałaś do słuchu! Niech wie, że na
Ciebie jego „urocze słówka” nie działają.
-No nie działają, co za lowelas.
-Dobra co mamy?
-Pacjent nie przytomny, zaintubowałem go i podałem Relanium.
-Dobra dzięki, to krew na grupę i podstawowe badania, RTG
Kręgosłupa i USG płuc i brzucha.
Piotr odbiera zgłoszenie, Wiktor czułym uśmiechem żegna się
z Martą, wychodząc mówi:
-To do zobaczenie wieczorem u nas!- uśmiecha się do Marty.
-Do zobaczenia, nie mogę się doczekać - powiedziała
uśmiechnięta Marta.
Wiktor, Piotr i Adam poszli do karetki, wsiedli, Piotr
ruszył.
-Doktorze, dobrze, że Pan jeździ z nami znowu, bo z tym Górą
nie dało się wytrzymać, a Martyna z nim jeździ, ale chyba lubi doktora.
-Piotr, no ja tez się cieszę, bo przynajmniej Góra zgodził
się, że łaskawie, żebym jeździł z Wami chłopaki. Nie lubimy się mamy totalnie
różne poglądy.
-A swoją drogą, nie znałem doktor Marty od tej strony, ale
mu pocisnęła, to było piękne :D Utarła mu nosa!- powiedział z satysfakcją w
głosie Piotr.
-No to fakt, mina mu zrzedła, widziałem to jak na dłoni,
myśli, ze wszystkie kobiety polecą na jego „komplementy”.
-Martynka, chyba poleciała…-powiedział zawiedziony Piotrek.
-No możliwe, bo jest jeszcze taka młoda, ale jak zobaczy
jaki jest to szybko otrzeźwieje…
-Stary nic się nie martw, dziś Martyna gdzieś wychodzi…
-Gdzie?! I z kim?
-Nie wiem, tylko słyszałem jak rozmawiała przez telefon.
10 minut później byli już na miejscu w szpitalu z kobietą,
która miała złamana rękę, bo spadła z krzesła w biurze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz