"Kocham Cię"
*Dwa tygodnie później
Marta opuszcza szpital, będzie jeszcze przez jakiś miesiąc
na zwolnieniu, do szpitala przychodzi Hana z Piotrem, a zaraz za nimi Wiktor.
-Cześć Marta!! Zabieramy Cię w końcu do domu.
-Cześć Hana, Piotr i Wiktor!! Zabieracie? Sama sobie
poradzę. Dajcie spokój!
-Marta nie dyskutuj z nami!!-powiedzieli wszyscy
równocześnie.
-No dobra niech Wam będzie…-uśmiechnęła się do nich.
Marta stała obok łózka, była już spakowana, Piotr wziął jej
torbę. Wiktor podszedł do Marty.
-Marta, pomogę Ci- podał jej rękę.
Wyszli ze szpitala, Piotr odwiózł Martę do domu, musiał
jednak zaraz jechać z Haną, ponieważ mieli dyżur w szpitalu.
*Mieszkanie Marty
Wiktor i Marta weszli do mieszkania, Marta usiadła na
kanapie, Wiktor przyniósł torbę z rzeczami Marty, położył je obok kanapy,
usiadł obok Marty.
-Może mogę Ci w czymś pomóc? Może herbaty Ci zrobię
teraz?-zapytał z troską w głosie Wiktor.
-Ty już mi pomagasz samą swoją obecnością! Nie musisz nic
robić, wystarczy, że jesteś obok! A co do herbaty to chętnie się napije.
-To ja zaraz zrobię.
-Nie zaczekaj.
Marta złapała go za
rękę, położyła rękę na jego policzku, pocałowała go.
-Marta, ja przemyślałem sobie to i… chciałbym być z Tobą!
-Naprawdę? Jak ja się cieszę! Od dawna coś do Ciebie czuję!
Myślałam, ze już nigdy nie będziemy razem!- powiedziała szczęśliwa Marta.
Marta przytuliła się do Wiktora, on pocałował ją w czoło.
-Martuś zrobię Ci tej herbaty.
-Wiktor proszę Cię herbata może zaczekać! Chcę pobyć z Tobą.
Jesteś dla mnie ważny, najważniejszy!!
-Ty dla mnie też jesteś ważna, bardzo ważna, bałem się tego
uczucia, a co za tym idzie bałem się tego wcześniej powiedzieć. Mam nadzieję,
że uda nam się stworzyć trwały związek i szczęśliwą parę.
-Też mam taką nadzieję, ba jestem tego pewna!- powiedziała
szczęśliwa, przytulając się mocno do Wiktora.
Siedzieli tak ponad 2 godziny wtuleni w siebie.
*W tym samym czasie Martyna i Piotr
Martyna z Piotrem mają zmianę z nowym lekarzem, szefem
stacji Arturem Górą. Nie są z tego zadowoleni, ponieważ lekarz jest wyjątkowo
niemiły, nieuczynny, mega wkurzający, nowy lekarz rozsiadł się przy biurku
Wiktora.
-Przepraszam doktorze, ale to jest biurko naszego lekarza
Wiktora Banacha.
-I co z tego o co Panu chodzi Panie kierowco!! Nie jest
podpisane, ze to biurko jakiegoś tam Banacha, czy jak mu tam… Mało mnie to
obchodzi, to ja tu jestem szefem!! A nie on.
-To nie jest jakiś tam lekarz, tylko doktor Wiktor i należy
mu się szacunek!! Rozumie to Pan?!
-Nie interesuje mnie jakiś Wiktor…
21S zgłoś się.
-21S zgłaszam się- powiedział powoli i flegmatycznie doktor
Góra.
-Jedźcie do rodzącej kobiety na ulicy Polnej 20.
-Zrozumiałem jedziemy.
Piotrek i Martyna szybko pobiegli do karetki, natomiast
lekarz przyszedł po 5 minutach.
-Doktorze!! Tu się liczy czas!! Ruchy, ruchy, każda sekunda
się liczy.
-Panie Kierowco Pan patrzy na drogę i się nie wtrąca!
-Będę się wtrącał, bo tu chodzi o dobro pacjentki!!
–powiedział oburzony Piotr.
Po 10 minutach dojeżdżają na miejsce, biegną do mieszkania
pacjentki, Martyna i Piotr weszli i zajęli się pacjentką, która miała skurcze
co 3 minuty.
-Gdzie jest ten Góra?!!- krzyknął Piotr.
-Idzie…-powiedziała Martyna.
-Jak się Pani czuje?- zapytał Góra.
-A jak mam się czuć, rodzę przecież, czemu Pan zadaje takie
głupie pytania?- zapytała oburzona kobieta.
-To nie są wcale głupie pytania! Tylko muszę zrobić wywiad!
To chyba zrozumiałe!-powiedział podniesionym głosem doktor Artur.
-Pani Martyno, proszę podać płyny i zmierzyć Pani ciśnienie,
Panie Piotrze niech Pan idzie po nosze!!
-Idę już-powiedział wściekły Piotr.
Po 10 minutach byli już w karetce, Piotr wsiadł za
kierownicę i ruszył, Martyna pomagała lekarzowi.
-Doktorze zaczęła się akcja porodowa!
-Jaka akcja porodowa nic się nie dzieje!... Pani sobie coś
wymyśla!!
-Ja!? Nie
robię sobie żartów z pacjentów!! Co Pan sobie wyobraża… Doktor Banach nie
zachował by się tak nieodpowiedzialnie jak Pan!!
-Pani jest
tylko ratownikiem, więc…
-I co z tego, że jestem tylko ratownikiem…!! Jestem też
człowiekiem, a nie robotem, nieczułym na innych!!
Kobieta zaczęła mieć silne skurcze porodowe.
-Doktorze!!Ona rodzi, niech Pan się nią zajmie!!
-Po co za 10 minut będziemy w szpitalu, to tam się nią zajmą,
Piotr zatrzymał się na poboczu, wysiadł, wszedł do karetki.
-Doktorze!! Czy Pan naprawdę tego nie rozumie, że jeśli Pan
nie przyjmie tego porodu to dziecko się udusi!! Nie można tyle czekać!
Piotr podszedł do pacjentki.
-Martyna podaj mi zestaw porodowy, ja odbiorę ten poród, bo
widzę, ze doktor się do tego nie kwapi.
-Już Ci podaję Piotruś.
-Niech Pani prze, mocno, ma Pani silne skurcze, szybko Pani
urodzi.
Po 10 minutach kobieta urodziła córkę, jednak dziecko
zaczęło się dusić i było wychłodzone.
-To Pana wina!!- krzyknęła Martyna.
Piotr jadąc karetką był wściekły, po 10 minutach byli w szpitalu,
na Izbie dyżur miał Piotr Gawryło w zastępstwie za Martę.
-Doktorze mamy Panią, która urodziła córeczkę, ale jest z
nią coś nie tak jest cała sina i ma hipotermię- powiedział Piotr Strzelecki
doktorowi Gawryle.
Martyna przyniosła dziecko, a za nią wszedł doktor Góra.
-Czy pan już wie jaka jest sprawa z tym dzieckiem?-zapytał
Góra.
-Tak wiem od Piotra Strzeleckiego.
Piotr wziął dziecko na badania, a Góra wyszedł nie przejmując
się pacjentką. Martyna i Piotr przywieźli ją na Izbę, doktor Gawryło wezwał
Hanę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz