"Kolacja u Wiktora"
*Kilka godzin później
Marta przychodzi do Wiktora, siada na
krześle, wita go uśmiechem. On również się uśmiechnął.
-Hej, jak się masz?
-Dobrze, dzięki. A Tobie jak minął dzień na
SOR-ze?
-A dosyć pracowity dzień miałam, ale nie było
tak źle.
-Pewnie jesteś zmęczona?
-Trochę tak.
-Marta, chciałbym zaprosić Cię na kolację, do
mnie w niedzielę. (był poniedziałek)… Chciałbym Ci podziękować za opiekę. Przygotuję
coś dobrego razem z Zosią.
-Nie chcę sprawiać kłopotu… Nie musisz mi
dziękować, to mój obowiązek.
-Marta nie daj się prosić. My bardzo chcemy,
żebyś przyszła.
-My?
-Tak, ja, mój ojciec i Zosia.
-Skoro tak, to przyjdę, dziękuję z miłą
chęcią przyjdę do Was.
Uśmiechnęła się, on też sę uśmiechnął.
-Dobra, ja będę już się zbierała, na mnie już
czas.
-Dzięki, że przyszłaś, miło mi się z Tobą
rozmawia.
-Mi z Tobą również.
Wstała z krzesła, ucałowała go w policzek, on
też ucałował ją w policzek. Wyszła i pojechała do domu.
*Mieszkanie Wiktora
Zosia z dziadkiem wrócili do domu, weszli do
salonu, usiedli na kanapie.
-Dziadku, musimy jakoś pomóc tacie, bo Marta
wygląda na fajną kobietę.
-Wiem kochanie coś wymyślimy, musimy
współpracować.
-Dziadku, będziemy razem współpracować.
-To super. Witek jest uparty, ale damy radę,
bo my też jesteśmy uparci.
-Dziadku, mam pomysł… Kupię dla nich dwa
bilety do kina i ich wyślemy na jakiś fajny film.
-Zosiu to świetny pomysł. Damy im to jak
Marta przyjdzie do nas na kolację w niedzielę.
-To ja jutro kupię bilety, bo będę miała czas
po szkole.
-Świetnie- odrzekł z zadowoleniem ojciec
Wiktora.
-No, tatuś się trochę zdziwi, mam nadzieję,
że nie będzie chciał mnie zabić wtedy wzrokiem :D- powiedziała Zosia z
uśmiechem na twarzy.
-Zosiu, nie będzie tak źle- odrzekł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz