wtorek, 16 grudnia 2014

Opowiadanie 22 :)



Opowiadanie 22
„Rozczarowanie”

*Mieszkanie Adama
Mała Kinga była chora i Adam z Basią nie spali całą noc, ponieważ mała miała gorączkę i kaszel, Adam ubrał się i wyszedł do pracy, choć był niewyspany i zmęczony. Po 10 minutach doratł do stacji, przebrał się i usiadł na kanapie, przywitał się z Piotrkiem.
-Hej stary, co Ty taki zmarnowany?
-Kinga jest chora… Całą noc płakała i na zmianę z Basią zajmowaliśmy się nią.
-Po co przyszedłeś w takim stanie do pracy?
-A jak miałem nie przyjść Góra by mi łeb urwał, jak on mnie denerwuje..
-Stary Ty powinieneś się wyspać, pogadam z Wiktorem jak przydzie. O szefie jest sprawa.
-Cześć chłopaki, co się stało?
-Adaś ma chorą córkę i dziś całą noc nie spał i przyszedł do pracy, chyba na głowę upadł.
-Adam! W takim wypadku idź do domu, ja to załatwię z Arturem… Jakoś w końcu chyba mnie lubi…
-Doktorze, nie chcę, żeby Pan miał przeze mnie problemy…
-Przestań tak mówić, ja sobie z nim poradzę, nie z takimi już miałem do czynienia. Tylko się wyśpij! Widzimy się jutro!
-Dziękuję doktorze, Pan jest złotym człowiekiem.
-Dobra, dobra idź, a i pozdrów Basię.
-Jasne pozdrowię.
Adam był już przy wyjściu przebrany, do stacji wszedł doktor Góra, zdziwiony zapytał Adama.
-Adam a Ty dokąd się wybierasz?
-Do domu, dziś całą noc nie spałem, moja córka jest chora… Doktor Banach pozwolił mi iść.
-Jak to pozwolił Ci iść? Mało mnie to obchodzi, że masz chore dziecko! Masz dyżur i koniec.
 -Artur! Puść go do domu, nie widzisz jaki jest zmęczony?! Dzieckiem się zajmował! Mógłbyś czasem odpuścić i nie być takim służbistą.
-No dobra… Idź, masz szczęście, że Wiktor mnie przekonał.
-Strzelecki do roboty już! Dziś jeździsz ze mną.
-O nie jak ja kocham mieć dyżury z Panem doktorem… Kiedyś naprawdę go uduszę…
-Co mówiłeś Strzelecki? Ruszaj się!
-Nic do siebie mówiłem… Dobra idę już, idę.
Adam wyszedł, a Piotrek poszedł przygotować karetkę, zaczepiła go jakaś kobieta i zapytała o drogę na SOR, chłopak wskazał jej drogę.
-Dziękuję Panu.
-Ne ma za co drobiazg.
Chłopak uśmiechnął się do kobiety, kobieta odwzajemniła uśmiech, skierowała się w stronę szpitala.
Martyna zobaczyła ich razem, pomyślała, że Piotrek znowu podrywa dziewczynę, rozzłościła się i jednocześnie rozczarowała, podeszła do Piotrka
-Co to miało być?! Znowu kolejną laskę podrywasz? Myślałam, że się zmieniłeś, że Ci zależy na mnie… Jak możesz mi to robić! Ja Cię kocham, a tu znowu taki numer mi wykręcasz?
-Martyna, uspokój się ja z nią nie flirtowałem! Tylko pytała mnie o drogę.
-Jasne o drogę?! Dobry bajer!.. Nie chcę mi się z Tobą gadać!
-Martyna! To nie tak!
Martyna poszła do innej karetki, po chwili dostali zgłoszenie i pojechali do pacjenta.
 -Piotrek mamy zgłoszenie! Gotowy?
-Tak gotowy!
-Jedziemy.
 Po 20 minutach byli z pacjentem w szpitalu, weszli na SOR.
-Cześć co mamy?
-Pacjent z wypadku samochodowego, zaintubowany, podałem mi 5 mg Morfiny i ma liczne urazy wewnętrzne i zewnętrzne.
-Ok dzięki, podstawowe badania i proszę z Panem na OIOM. Matko, ale dziś jest znowu kocioł, nie mam już siły…
-Marta, Ty nie wyraźnie wyglądasz… Chora jesteś?-zapytał z troską Wiktor.
-Nie, raczej zmęczona… Od rana mamy same ciężkie przypadki..
-Rozumiem…Widzimy się dziś?
-Jasne, że się widzimy, musimy ustalić kwestie związane z weselem.
-Właśnie Martusia, to do wieczora! Pa mamy następne wezwanie.
-Pa, do wieczora!
Wiktor z Piotrem wyszli, a Martyna z Górą przywieźli następnego pacjenta.
-Cześć, co tym razem?
-Pani spadła ze schodów, podejrzenie urazu głowy i kręgosłupa, przytomna w dobrym kontakcie, podałem płyny.
-Ok dzięki, zabieramy Panią na tomografię.
Góra wyszedł, po rzeczy pacjentki, Martyna była smutna i zamyślona.
-Martyna co się stało?
-Nic…
-Widzę przecież, że coś się stało..
-Piotrek on się chyba nigdy nie zmieni…Znowu randkował z jakąs kobietą!
-Jesteś tego pewna?
-Tak, wydaje mi się, ze tak…
-Nie jesteś pewna. Myślę, ze się zmienił, widziałam kątem oka, że jest smutny.
-Tak? No nie wiem wkurzył mnie…Mam go dosyć, a z drugiej strony go kocham…
-Martyna, spokojnie, porozmawiaj z nim.
-Nie, nie dziś, może jutro…
-Porozmawiaj z nim, na pewno wszystko się wyjaśni.
-Pogadam z nim jutro. Dziękuję Ci Marta! Masz czas jutro?
-Jutro… Tak mam.
-Wpadniesz jutro do mnie?
-Jasne przyjdę, z chęcią.
-A widzę, ze masz się już lepiej.
-Tak Wiktor nie pozwoli mi się zamartwiać.
-No tak Wiktor to złoty człowiek. Idę, bo Góra się będzie czepiał.
-Pa, do jutra.     

Wiktor z Piotrem skończyli właśnie dyżur, przebrali się, Wiktor zatrzymał Piotra przy karetce.
-Piotrek o co chodzi? Czemu Martyna jest zła, a Ty smutny?
-Doktorze… Martyna jest zła, bo myśli, że się nie zmieniłem, ja tylko tłumaczyłem drogę jednej kobiecie, a ona od razu założyła, że ją podrywałem i się wściekła i zła…
-Piotrek, Piotrek nie nerwowo, spróbuj z nią pogadać na spokojnie, ale nie dziś, tylko jutro.
-Tak, tak doktorze, pogadam z nią jutro, czuję się fatalnie i nie wiem jak mam jej wytłumaczyć, że to nie tak jak myśli…
-Dobra, Piotrek znaj moje dobre serce, pogadam z nią, może uda mi się ją przekonać.
-Pan jest naprawdę złotym człowiekiem. Dziękuję!
-Piotrek, Piotrek już dobra, robię to, bo Was lubię, żal mi patrzeć na Was takich smutnych.
-No już wiem, dlaczego Marta wybrała Pana doktora!
-Oj Piotrek, Ty to masz te teksy, nie wiadomo czy się śmiać czy płakać… W tym przypadku chce mi się śmiać! Dobra idę po Martę, bo mamy ustalić sprawy dotyczące wesela,
-Ooo, to niech Pan idzie, do jutra, a nie spóźnię się na bank!
-No ja myślę, cześć.
Wiktor poszedł w stronę szpitala, Piotr wsiadł do samochodu i po chwili odjechał. Marta była już przebrana i czekała na Wiktora, Wiktor wszedł i przywitał się z Martą.
-Cześć, gotowa? Możemy już iść?
-Jasne, czekałam na Ciebie. Chodźmy.
Przy drzwiach wyjściowych Marta z Wiktorem spotykają Hanę.
-Cześć Hana jak się masz?- zapytała Marta.
-Dziękuję dobrze, nie mam czasu śpieszę się.
-Hana… Ona chyba jest na mnie zła… -powiedziała smutnym głosem Marta.
-Nie przejmuj się nią, przejdzie jej w końcu w ciąży ma się różne humorki, a ona ma dziś zły…
-No niby tak, ale chyba myśli, że ja chcę zabrać jej męża, co jest nieprawdą…
-Ja to wiem i Ty to wiesz i Piotrek też, ale ona chcę się wybielić, bo wie, ze źle zrobiła zdradzając Piotra.. Lepiej chodźmy, bo nigdy nie ustalimy tych szczegółów.
Marta i Wiktor poszli do domu Wiktora, ustalili wszystkie szczegóły dotyczące ślubu. Marta wróciła do siebie, weszła do domu, była szczęśliwa, jednak martwiła się o Hanę i Piotra oraz o Martynę i Piota, cały czas myślała jak im pomóc, położyła się i zasnęła.       
  



   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz