Opowiadanie 22
„Rozczarowanie”
*Mieszkanie Adama
Mała Kinga była chora i Adam z Basią nie spali całą noc,
ponieważ mała miała gorączkę i kaszel, Adam ubrał się i wyszedł do pracy, choć
był niewyspany i zmęczony. Po 10 minutach doratł do stacji, przebrał się i usiadł
na kanapie, przywitał się z Piotrkiem.
-Hej stary, co Ty taki zmarnowany?
-Kinga jest chora… Całą noc płakała i na zmianę z Basią
zajmowaliśmy się nią.
-Po co przyszedłeś w takim stanie do pracy?
-A jak miałem nie przyjść Góra by mi łeb urwał, jak on
mnie denerwuje..
-Stary Ty powinieneś się wyspać, pogadam z Wiktorem jak
przydzie. O szefie jest sprawa.
-Cześć chłopaki, co się stało?
-Adaś ma chorą córkę i dziś całą noc nie spał i przyszedł
do pracy, chyba na głowę upadł.
-Adam! W takim wypadku idź do domu, ja to załatwię z
Arturem… Jakoś w końcu chyba mnie lubi…
-Doktorze, nie chcę, żeby Pan miał przeze mnie problemy…
-Przestań tak mówić, ja sobie z nim poradzę, nie z takimi
już miałem do czynienia. Tylko się wyśpij! Widzimy się jutro!
-Dziękuję doktorze, Pan jest złotym człowiekiem.
-Dobra, dobra idź, a i pozdrów Basię.
-Jasne pozdrowię.
Adam był już przy wyjściu przebrany, do stacji wszedł
doktor Góra, zdziwiony zapytał Adama.
-Adam a Ty dokąd się wybierasz?
-Do domu, dziś całą noc nie spałem, moja córka jest
chora… Doktor Banach pozwolił mi iść.
-Jak to pozwolił Ci iść? Mało mnie to obchodzi, że masz
chore dziecko! Masz dyżur i koniec.
-Artur! Puść go do
domu, nie widzisz jaki jest zmęczony?! Dzieckiem się zajmował! Mógłbyś czasem
odpuścić i nie być takim służbistą.
-No dobra… Idź, masz szczęście, że Wiktor mnie przekonał.
-Strzelecki do roboty już! Dziś jeździsz ze mną.
-O nie jak ja kocham mieć dyżury z Panem doktorem… Kiedyś
naprawdę go uduszę…
-Co mówiłeś Strzelecki? Ruszaj się!
-Nic do siebie mówiłem… Dobra idę już, idę.
Adam wyszedł, a Piotrek poszedł przygotować karetkę,
zaczepiła go jakaś kobieta i zapytała o drogę na SOR, chłopak wskazał jej
drogę.
-Dziękuję Panu.
-Ne ma za co drobiazg.
Chłopak uśmiechnął się do kobiety, kobieta odwzajemniła
uśmiech, skierowała się w stronę szpitala.
Martyna zobaczyła ich razem, pomyślała, że Piotrek znowu
podrywa dziewczynę, rozzłościła się i jednocześnie rozczarowała, podeszła do
Piotrka
-Co to miało być?! Znowu kolejną laskę podrywasz?
Myślałam, że się zmieniłeś, że Ci zależy na mnie… Jak możesz mi to robić! Ja
Cię kocham, a tu znowu taki numer mi wykręcasz?
-Martyna, uspokój się ja z nią nie flirtowałem! Tylko
pytała mnie o drogę.
-Jasne o drogę?! Dobry bajer!.. Nie chcę mi się z Tobą
gadać!
-Martyna! To nie tak!
Martyna poszła do innej karetki, po chwili dostali
zgłoszenie i pojechali do pacjenta.
-Piotrek mamy
zgłoszenie! Gotowy?
-Tak gotowy!
-Jedziemy.
Po 20 minutach
byli z pacjentem w szpitalu, weszli na SOR.
-Cześć co mamy?
-Pacjent z wypadku samochodowego, zaintubowany, podałem
mi 5 mg Morfiny i ma liczne urazy wewnętrzne i zewnętrzne.
-Ok dzięki, podstawowe badania i proszę z Panem na OIOM.
Matko, ale dziś jest znowu kocioł, nie mam już siły…
-Marta, Ty nie wyraźnie wyglądasz… Chora jesteś?-zapytał
z troską Wiktor.
-Nie, raczej zmęczona… Od rana mamy same ciężkie
przypadki..
-Rozumiem…Widzimy się dziś?
-Jasne, że się widzimy, musimy ustalić kwestie związane z
weselem.
-Właśnie Martusia, to do wieczora! Pa mamy następne
wezwanie.
-Pa, do wieczora!
Wiktor z Piotrem wyszli, a Martyna z Górą przywieźli
następnego pacjenta.
-Cześć, co tym razem?
-Pani spadła ze schodów, podejrzenie urazu głowy i
kręgosłupa, przytomna w dobrym kontakcie, podałem płyny.
-Ok dzięki, zabieramy Panią na tomografię.
Góra wyszedł, po rzeczy pacjentki, Martyna była smutna i
zamyślona.
-Martyna co się stało?
-Nic…
-Widzę przecież, że coś się stało..
-Piotrek on się chyba nigdy nie zmieni…Znowu randkował z
jakąs kobietą!
-Jesteś tego pewna?
-Tak, wydaje mi się, ze tak…
-Nie jesteś pewna. Myślę, ze się zmienił, widziałam kątem
oka, że jest smutny.
-Tak? No nie wiem wkurzył mnie…Mam go dosyć, a z drugiej
strony go kocham…
-Martyna, spokojnie, porozmawiaj z nim.
-Nie, nie dziś, może jutro…
-Porozmawiaj z nim, na pewno wszystko się wyjaśni.
-Pogadam z nim jutro. Dziękuję Ci Marta! Masz czas jutro?
-Jutro… Tak mam.
-Wpadniesz jutro do mnie?
-Jasne przyjdę, z chęcią.
-A widzę, ze masz się już lepiej.
-Tak Wiktor nie pozwoli mi się zamartwiać.
-No tak Wiktor to złoty człowiek. Idę, bo Góra się będzie
czepiał.
-Pa, do jutra.
Wiktor z Piotrem skończyli właśnie dyżur, przebrali się,
Wiktor zatrzymał Piotra przy karetce.
-Piotrek o co chodzi? Czemu Martyna jest zła, a Ty
smutny?
-Doktorze… Martyna jest zła,
bo myśli, że się nie zmieniłem, ja tylko tłumaczyłem drogę jednej kobiecie, a
ona od razu założyła, że ją podrywałem i się wściekła i zła…
-Piotrek, Piotrek nie nerwowo,
spróbuj z nią pogadać na spokojnie, ale nie dziś, tylko jutro.
-Tak, tak doktorze, pogadam z
nią jutro, czuję się fatalnie i nie wiem jak mam jej wytłumaczyć, że to nie tak
jak myśli…
-Dobra, Piotrek znaj moje
dobre serce, pogadam z nią, może uda mi się ją przekonać.
-Pan jest naprawdę złotym
człowiekiem. Dziękuję!
-Piotrek, Piotrek już dobra,
robię to, bo Was lubię, żal mi patrzeć na Was takich smutnych.
-No już wiem, dlaczego Marta
wybrała Pana doktora!
-Oj Piotrek, Ty to masz te
teksy, nie wiadomo czy się śmiać czy płakać… W tym przypadku chce mi się śmiać!
Dobra idę po Martę, bo mamy ustalić sprawy dotyczące wesela,
-Ooo, to niech Pan idzie, do
jutra, a nie spóźnię się na bank!
-No ja myślę, cześć.
Wiktor poszedł w stronę
szpitala, Piotr wsiadł do samochodu i po chwili odjechał. Marta była już
przebrana i czekała na Wiktora, Wiktor wszedł i przywitał się z Martą.
-Cześć, gotowa? Możemy już
iść?
-Jasne, czekałam na Ciebie.
Chodźmy.
Przy drzwiach wyjściowych
Marta z Wiktorem spotykają Hanę.
-Cześć Hana jak się masz?- zapytała
Marta.
-Dziękuję dobrze, nie mam
czasu śpieszę się.
-Hana… Ona chyba jest na mnie
zła… -powiedziała smutnym głosem Marta.
-Nie przejmuj się nią,
przejdzie jej w końcu w ciąży ma się różne humorki, a ona ma dziś zły…
-No niby tak, ale chyba myśli,
że ja chcę zabrać jej męża, co jest nieprawdą…
-Ja to wiem i Ty to wiesz i
Piotrek też, ale ona chcę się wybielić, bo wie, ze źle zrobiła zdradzając
Piotra.. Lepiej chodźmy, bo nigdy nie ustalimy tych szczegółów.
Marta i Wiktor poszli do domu
Wiktora, ustalili wszystkie szczegóły dotyczące ślubu. Marta wróciła do siebie,
weszła do domu, była szczęśliwa, jednak martwiła się o Hanę i Piotra oraz o
Martynę i Piota, cały czas myślała jak im pomóc, położyła się i zasnęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz