Opowiadanie 23
"Ślub, awantura i poród"
*Dzień przed ślubem Marty i
Wiktora
Pół roku później
Do Marty przyszła Martyna,
dobierały razem dodatki do sukienki, przygotowały wszystkie rzeczy na jutro,
buty, sukienkę, kosmetyki, usiadły zmęczona na kanapie.
-Marta przymierzysz sukienkę?
-Jasne już, ciekawe jak będę w
niej wyglądać. –zastanawiała się Marta.
-Na pewno będziesz wyglądać
zjawiskowo.
Marta przebrała się w suknię
ślubną, biała sukienka idealnie do niej pasowała.
-I jak?
-Ślicznie wyglądasz, jak
Anioł.
-Dziękuję, do Anioła mi
daleko.
Nagle rozległo się głośne
pukanie do drzwi, Martyna poszła otworzyć.
-Dzień dobry doktorze, nie
może Pan wejść teraz do środka…bo Marta przymierza sukienkę ślubną, a Pan nie
może jej zobaczyć nie teraz, jutro Pan dopiero może.
-Martyna, wierzysz w takie
rzeczy?- zapytał Wiktor.
-Wierzę, nie wierzę, dla
pewności lepiej nie.
-Dobra poczekam tu jak się
przebierze to mi powiedź.
-Dobrze.
Martyna weszła do domu, poszła
do salonu.
-To Wiktor- powiedziałam mu,
żeby poczekał.
-Słusznie, nie może mnie zobaczyć
w sukni ślubnej, jutro dopiero.
-Też mu tak powiedziałam-
zaśmiała się Martyna.
-Jak my się dobrze rozumiemy,
czytasz mi w myślach? To niebezpieczne… -roześmiała się Marta.
-Tak, racja podobnie myślimy,
nie, nie potrafię czytać w myślach, bądź spokojna.
Marta się przebrała, schowała
sukienkę do szafy
-Możesz zawołać
Wiktora-powiedziała siedząca na kanapie Marta.
Martyna krzyknęła z salonu.
-Doktorze może Pan wejść.
-Ok idę.
Wiktor wszedł do salonu,
przywitał się z Martyną, następnie z Martą.
-Martyna nie pozwoliła mi
wejść.
-Dobrze zrobiła, nie możesz
zobaczyć mnie w sukni ślubnej… To przynosi pecha.
-Dziewczyny wierzycie w takie
rzeczy?-zdziwił się Wiktor.
-Przezorny zawsze
ubezpieczony… Stęskniłeś się i przyszedłeś?- zapytała z uśmiechem Marta.
-Oczywiście stęskniłem się,
ale już jutro oficjalnie będziesz moją żoną.-powiedział z satysfakcją w głosie
lekarz.
-To prawda, już jutro, bardzo
się cieszę!
-Martyna idziesz na ślub z
Piotrkiem?- zapytał Wiktor.
-Tak… Niech mu będzie… -rzuciła
z przekąsem Martyna.
-Martyna wszyscy wiemy, ze Was
do siebie ciągnie, nie da się tego nie zauważyć, chyba tylko Góra tego nie
widzi… Może ma złe okulary? Coś ostatnio mówił, ze mnie nie zauważył, no a
Martę od razu zobaczył…- śmiał się Wiktor.
-Wiktor, Ty i te twoje teksty…
Za to Cię właśnie kocham… I nie tylko za to… -zaśmiała się młoda lekarka.
-No musisz mnie za coś kochać,
bo inaczej nie było by ślubu…
-Doktorze, ja i Piotrek na
dobra jesteśmy parą- powiedziała uśmiechając się.
-Domyśliłem się, można to było
przewidzieć.
-Na szczęście się z nim
pogodziłam… Nie miałam żadnych dowodów… -westchnęła.
-Wy to się ciągle kłócicie..
My z Martą na szczęście aż tak często się nie kłócimy.
-No tak, ale bardziej sobie
dogadujemy…. Ja lecę na dyżur z Górą niestety… Zapytam czy ma dobre okulary-
zaśmiała się.
-Leć miłego dyżuru!.
-Pa.
Martyna wyszła, a Marta i
Wiktor usiedli na kanapie, Wiktor przytulił Martę.
-Góra będzie zawiedziony, bo
jutro już będziesz moją żoną i nie będzie mógł podrywać mężatki.
-No to ma problem… On jest
okropny… Nie mogłabym pokochać kogoś takiego..
-Moja kochana, nie wyobrażam
sobie życia bez Ciebie, nadajesz mu sens!
-Ty mojemu życiu też nadajesz
sens!
Marta pocałowała Wiktora.
-Będę miał świetną żonę! Taką
kochaną- puścił oczko do Marty.
-A ja tak wspaniałego męża-
Marta ucałowała Wiktora w policzek.
-Muszę niestety iść,
przygotować się na jutro.
-Szkoda, ale rozumiem.
-Po ślubie zamieszkasz u mnie-
powiedział stanowczo.
-To oczywiste. Tam jest Zosia
i Twój tata.
-Oni Cię uwielbiają! Idę pa.
-Cieszę się, że mnie lubią.
Widzimy się jutro przed Kościołem.
-Oczywiście.
*Sobota dzień ślubu
Marta już od wczesnego ranka
jest na nogach, Martyna przyszła, aby pomóc Marcie w przygotowaniach, kobieta
była już ubrana w białą suknię, była godzina 11, Martyna zabrała się do
robienia makijażu.
-Ne mogę się na Ciebie
napatrzeć, tak pięknie wyglądasz Marta -powiedziała Martyna.
-Dziękuję, cieszę się, że
ładnie wyglądam, a Piotrek gdzie?- zapytała Marta.
-Mamy się spotkać przed
Kościołem, nie ruszaj się, bo muszę wymalować Ci oczy teraz- uśmiechnęła się
Martyna.
Po pół godzinie Martyna
skończyła robić makijaż, Marta wzięła do
ręki lusterko.
-I jak Ci się podoba?-
zapytała Ratowniczka.
-Makijaż jest śliczny.
Dziękuję, że mi pomagasz!- uśmiechnęła się i przytuliła Martynę.
-Nie ma za co, polubiłam Cię,
jesteś moją bratnią duszą- kobieta przytuliła Martę.
-A co u Piotra i
Hany?-zapytała ciekawa Martyna.
-Szczerze nie wiem dawno się z
nimi nie widziałam… Hana była na mnie zła, Piotr stara się o wszystkim
zapomnieć, ale widzę jest mu ciężko… Chce skupić dziecku, ale nie może pogodzić się ze zdradą..
-Nie dziwię mu się… To trudna
sytuacja… -westchnęła Martyna.
Usłyszały pukanie do drzwi,
Martyna poszła otworzyć.
-Cześć Martyna, a gdzie Marta?-
zapytał stojący w drzwiach Piotr Gawryło.
-Cześć Piotr, Marta jest w
salonie, wejdź. A gdzie Hana?
-Została w domu, pojedziemy po
nią zaraz. No cześć… Marta jak Ty ślicznie wyglądasz, jak Gwiazda, pięknie Ci w
tej sukience.
-Cześć Piotr, świetnie, że
jesteś, dziękuję za komplement- uśmiechnęła się Marta.
-Gotowa? Przyjechałem po
Ciebie, jeszcze musimy po Hanę pojechać, bo została w domu.
-Tak jestem gotowa, tylko
kwiaty muszę wziąć. Martynka mogłabyś mi podać kwiaty i wpiąć mi jeden we
włosy?
-Jasne już daję kwiaty i
wpinam.
Martyna podała kwiaty Marcie i
wpięła jedną białą różę w brązowe upięte w koka włosy Marty.
-Gotowe, chodźmy, jest za 10
12, a ślub jest o 13, czas na nas- powiedziała z pospiechem Martyna.
-Tak chodź Marta- Piotr wziął
Martę pod rękę.
Marta wsiadła do samochodu,
następnie Martyna i Piotr, lekarz ruszył w stronę domu.
-Jak Hana się czuje?-zapytała
Marta.
-Dziś coś słabo, ale uparła
się, ze chce iść na Wasz ślub- powiedział Gawryło.
-To już 8 miesiąc, więc czego
się spodziewać, już coraz bliżej porodu- odrzekła lekarka.
-No tak racja. O już jesteśmy,
Hana już czeka- powiedział Piotrek.
Hana wsiadła do samochodu.
-Hana jest ok?
-Tak, jedź już.
Po 10 minutach byli już pod
Kościołem, wysiedli, podszedł do nich Piotrek wraz z Adamem, Basią i Kingą.
-Witamy Pannę Młodą-
powiedzieli wszyscy chórem.
-Cześć kochani, super, że już
jesteście. O patrzcie idzie Wiktor z Zosią i swoim tatą- powiedziała Marta.
-Cześć Wam, a gdzie Marta?-
zapytał Wiktor.
-Jestem, nie uciekłam- lekarka
zaśmiała się.
Kobieta wyszła z tłumu.
Podeszła do Wiktora.
-Marta.. Jak Ty pięknie
wyglądasz. Zjawiskowo. Nie mogę się napatrzeć- powiedział oniemiały z zachwytu
Wiktor.
-Ty też pięknie wyglądasz,
wolę Cię w wersji eleganckiej niż w Twoim pomarańczowym stroju.
-Oj Marta, Marta, zabawna
jesteś- uśmiechnął się.
Młoda para usłyszała krzyki,
poszli sprawdzić kto to, ich oczom ukazała się kłócąca para- Martyna i Piotr.
-Co Wy wyprawiacie?- zapytał
Wiktor.
-Martyna się obraziła, nawet
nie wiem o co- powiedział Piotr.
-Martyna, co Wy wyrabiacie,
proszę Was nie kłóćcie się, chociaż na ślubie i na przyjęciu.
-Przepraszam… Poniosło mnie…
-odrzekła.
-Piotrek wybacz mi.
-Już dobrze- Strzelecki
przytulił Martynę.
Jest już 13:55 weszli do
Kościoła, do ołtarza Martę poprowadził Piotr Gawryło, a Wiktora Zosia.
Po godzinie było już po
ślubie, wszyscy byli szczęśliwi, składali życzenia Wiktorowi i Marcie,
następnie wszyscy udali się na przyjęcie weselne.
*Kilka godzin później
Wszyscy na weselu bawili się
świetnie, zwłaszcza Para Młoda, nagle Hana dostała silnych skurczy.
-Ja rodzę… -krzyknęła Hana.
-Już? To dopiero 8 miesiąc-
zapytał zszokowany Piotr.
-Tak. Wezwijcie karetkę-
powiedziała cicho zwijając się z bólu.
Do Piotra i Hany przybiegli
Wiktor i Marta oraz Martyna i Piotr. Martyna zadzwoniła na pogotowie po 5
minutach przyjechali Ratownicy, dyżur pełnił w karetce Radwan.
-Hana, już rodzisz?- zapytał
Radwan.
-Przestań się głupio pytać,
widzisz chyba, bo zaraz urodzę tutaj… -powiedziała Hana.
Ratownicy zabrali Hanę, a
Piotr pojechał do szpitala z Przemkiem.
Minęło kilka godzin, nastał
ranek Młoda Para przyszła do szpitala prosto z wesela.
-Cześć, jak Hana się
czuje?-zapytali.
-Śpi, a nasz synek jest zdrowy-
powiedział szczęśliwy Piotr.
-Wspaniale- powiedzieli
równocześnie młodzi małżonkowie.
extra rozdział :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!, właśnie dodałam następne opowiadanie :)
UsuńHe he Hana mega tekst do Radwana! ;) Martyna i Piotruś jak zwykle super nawet jak się kłócą. Fajne opowiadanie./ Martikan
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że opowiadanie Ci się podoba <3/Ewa
Usuń