niedziela, 30 listopada 2014

Opowiadanie 5 :)

Opowiadanie 5 :)
"Pobyt w szpitalu Wiktora i smutek Adama"



*Szpital

Do sali Wiktora wchodzą Zosia z dziadkiem, witają się z Wiktorem, Zosia usiadła na łóżku Wiktora, a tata Wiktora na krześle.
-Cześć tato!, jak Ty się czujesz?
-Cześć Zosiu, teraz już bardzo dobrze, szybko znalazłem się w szpitalu, więc szybko wracam do zdrowia.
-Tato muszę Ci coś powiedzieć, bo to jedzenie, które wziąłeś, było zepsute, dałam je do pojemnika i miałam dziś wyrzucić, jak szłam do szkoły. No… a dobre jedzenie było w pojemniku obok. Przepraszam tato, myślałam, że zerknąłeś na to co jest w pojemniku, ale Ty się śpieszyłeś (jak zawsze).
-Tak, śpieszyłem się i to moja wina, że nie sprawdziłem jedzenia. Nic się nie stało na szczęście.
Zosia przytuliła się do Wiktora, ojciec Wiktora przysłuchiwał się całej rozmowie, nagle wtrącił.
-A słuchaj Witek, spotkaliśmy na korytarzu panią doktor… Jak ona miała na imię? Nie pamiętam.
-Marta- odpowiedział Wiktor.
-Dokładnie tak, Marta. Ona wygląda mi na bardzo miłą i sensowną kobietę.
-Tato… proszę Cię, przestań….
-Synu nie możesz cały czas myśleć o przeszłości. Eli nie ma z nami, niestety, ale to nie znaczy, że masz być sam do końca życia!.
-Tato, ja naprawdę nie chcę o tym rozmawiać, dobrze wiesz, że kochałem Elę bardzo.
-Na ja wiem o tym. Jestem przekonany, że Ela chciałaby Twojego szczęścia.
Nagle do rozmowy wtrąca się Zosia.
-Tato, dziadek ma rację, my nigdy nie zapomnimy o mamie, ale masz prawo być szczęśliwy.!
-Co wyście się tak uczepili tej Marty i mnie? Co?!
-Tato, nie złość się, przemyśl to. Może przyznasz nam rację.
-Wątpię, że Wam przyznam rację.
-Jeszcze zobaczymy! Przyznasz, przyznasz już ja się o to postaram :D
-Zośka, Ty nic nie kombinuj.
-Tato, przestań, już dobra. Będziesz zadowolony :D
-Tak, tak z pewnością….
-Masz to przemyśleć, aaa bym zapomniała, chcemy zaprosić panią doktor do nas na kolację. Chcemy jej podziękować, że się tak troszczy w szpitalu o Ciebie.
-Tak… to dobry pomysł. Myślałem o tym.
-To świetnie to już postanowione i bez dyskusji tato.
-Ok.
-My już pójdziemy, bo muszę się jeszcze pouczyć.
-Dobrze, dobrze to zbierajcie się. Ja tu mam bardzo dobrą opiekę.
Pożegnali się z Wiktorem i wyszli.      




*Marta i Wiktor
*Następny dzień

Marta przychodzi do pracy, za kilka minut zaczyna dyżur na Izbie Przyjęć, jednak zanim go zacznie idzie do Wiktora sprawdzić jak się czuję.
Kobieta weszła do Sali, w której leży Wiktor, usiadła na krześle obok łóżka. Wiktor już nie spał, nudził się w szpitalu, bo wolałby pracować.
-Cześć Wiktor jak się czujesz? Jak minęła Ci noc?
-Cześć Marta, dobrze Cię widzieć, w porządku, dzięki, tylko nudzę się tu, wolałbym już wracać do pracy.
-Ja wiem Wiktor, ze chciałbyś wrócić do pracy ale musisz tu jeszcze dziś zostać. Jutro będziesz mógł wyjść do domu, jak będzie wszystko w porządku.
-Na pewno będzie w porządku, bo mam świetnego lekarza prowadzącego. :D
 -Nie przesadzaj… Skoro się czujesz dobrze, to się cieszę. Ja muszę iść się przebrać i lecieć na SOR, bo tam jak zawsze długie kolejki czekają od samego rana.
-To leć, a przyjdziesz tu jeszcze później?
-Jasne przyjdę.
Kobieta się uśmiechnęła do Wiktora, on odwzajemnił uśmiech. Wyszła, przebrała się i poszła na SOR.
Za kilka minut przychodzą do Wiktora kolejni goście, tym razem ratownicy, cała trójka.
-Dzień dobry doktorze!
Powiedzieli wszyscy w tym samym czasie.
-Co tam u Was? Jak jeździcie w podstawie?
-Nie ja z Piotrkiem jeździmy w S-ce z doktor Woźnicką, bo zastępuje Pana. Jest naprawdę spoko.
Powiedziała Martyna, uśmiechając się.
-A Agata, tak to dobra lekarka.
Wtrącił się Piotr.
-No, dobra to nie jest takie ważne. Doktorze ważne jest to jak Pan się czuje? A no i kiedy Pan wraca? Agata jest spoko, ale Pana nam nie zastąpi.
-Piotr… dziś mam wyjść ze szpitala, no i jutro przyjdę do pracy, bo nie będę siedział w domu.
-Ale doktorze…
-Nie ma żadnego „ale”!
-Dobra.
Adam stał przy łóżku Wiktora, był zamyślony i nieobecny.
-Adam, a Ty w  podstawie jeździsz?
Adam stał jak wryty, patrzył w jeden punkt.
-Adam!! Halo jesteś tu?
-Mówił Pan coś szefie?
-Tak… Pytałem, czy jeździsz w podstawie?
-Tak, ja jeżdżę w podstawie.
-Adaś, Ty nie wyraźnie wyglądasz.
Powiedział zmartwiony Wiktor.
-Jeszcze nigdy go nie widziałem takiego smutnego, załamanego. Co mu się stało? To do niego nie podobne.
-No z żoną się pokłócił…. Biedny, chodzi taki struty teraz… Mówiłem, że będzie cierpiał, no i się nie pomyliłem.
-Piotrek, wsadź sobie to Twoje morały gdzieś! Ja bardzo kocham Baśkę.
-No kochasz, kochasz, ale ona posądziła Cię o zdradę.
-Co?! Jak to?!
Wiktor się wtrącił.
-Powiedziała, że rzekomo, jakaś pacjentka spotkała ją na ulicy (nie wiem skąd wiedziała, że to właśnie jest Basia, żona Adama). Powiedziała, że Adam ma z nią romans i że rozwiedzie się z Baśką dla niej. Chora jakaś ta dziewczyna, a my nie możemy skojarzyć żadnej takiej pacjentki. Adaś też nie kojarzy… Doktorze my już mamy plan, pomożemy razem z Martynką Adasiowi. Prawda Martynka?
-Co?!Niby mam obserwować inne kobiety. Piotruś, tobie to już całkiem coś na mózg padło! Nie będę Wam pomagać, bo jeszcze jakaś kobieta pomyśli, że ją porywam… Wykluczone.
-Dawno większej głupoty nie słyszałem… Adam i zdrada, nigdy! Wszyscy wiemy jak Adam kocha Basię i świata poza nią nie widzi. A jaki Wy macie plan? Aż się boję, co Ty wymyśliłeś Piotr.
- Spoko szefie, niech się Pan nie boi to ekstra plan. A mianowicie ja i Adaś będziemy obserwować wszystkie pacjentki i może dowiemy się kim jest ta tajemnicza Marlena.
-Tak, tak Piotruś Ty masz chyba dziewczyny pod kontrolą, to jak najbardziej. Lepiej się pracą zajmij i pacjentami, a nie kobietami.
-A co Ty Martynka zazdrosna jesteś?
-Chciałbyś, nie jestem zazdrosna. Nie schlebiaj tak sobie!
-Oj Martynka…
-No, dobrze, dobrze, tylko nie naróbcie sobie i mi problemów. Wiecie jaki jest nasz kontroler Wichura, do wszystkiego się przyczepi….  
-Szefie, nie ma obawy, ja nad wszystkim panuję z Adasiem.
-To czekamy jutro na Pana w stacji- wtrąciła Martyna.
-Świetnie- odrzekł na to Wiktor.
Nagle Piotr usłyszał w radiotelefonie: 21-S zgłoś się.
-21-S zgłaszam się.
-Jedziecie do wypadku, na ulicy Solnej 2.
-Przyjąłem.
-Szefie my uciekamy.
-Lećcie, ruchy, ruchy!!

Wszyscy wyszli, Wiktor leżał w sali i się nudził.  

poniedziałek, 17 listopada 2014

Opowiadanie 4 :)

Opowiadanie 4 :)
"Zatrucie Wiktora i przeprosiny Marty"



*Tydzień później.

Wiktor miał bardzo zapracowany tydzień, zapomniał zadzwonić do Marty, kobieta miała nadzieję na następne spotkanie, jednak nie chciała się narzucać i dzwonić jako pierwsza. Młoda lekarka cały tydzień miała dyżur na Izbie wtedy kiedy Wiktor, starała się zachowywać normalnie, jednak było jej ciężko. 
Dyżur dziś pełnią Adam i Piotrek, kiedy jechali z pacjentem Wiktor źle się poczuł, Pacjent był nie przytomny, ale jego stan był dobry.
-Doktorze co się dzieje?
-Nie wiem, jakoś mi tak słabo.
-Piotrek coś stało się doktorowi zemdlał.
-Co?! Jak zemdlał?
-Normalnie, nie wiem co jest, szybciej za ile będziemy w szpitalu?
-Za 2 minuty.
Dojechali do szpitala, Piotrek zawiózł pacjenta na SOR, wrócił szybko po Wiktora, przy którym czuwał Adam, położyli go na nosze i zanieśli na Izbę. Marta zajęła się pacjentem, kazała zrobić podstawowe badania. Kiedy zobaczyła nieprzytomnego Wiktora zmartwiła się.
-Wiktor, co mu się stało?
-Nie wiem, zemdlał jak jechaliśmy z pacjentem do szpitala, może zjadł coś nieświeżego? To jedzenie dziwnie wyglądało, może pójdę po nie, jest w karetce.
-Dobrze, Adam przynieś je, dam je do analizy. Teraz podamy mu płyny.
-Mam to dziwne jedzenie. Proszę.
-Dzięki,
Po 10 minutach Wiktor był już w sali, przyszła Marta,
-Marta, co się stało? Dlaczego jestem w szpitalu?
-Wiktor prawdopodobnie czymś się zatrułeś, to jedzenie, które jadłeś jest podejrzane. Teraz odpoczywaj, my Cię wyleczymy. Muszę iść na Izbę.
Kobieta wyszła, Wiktor przypomniał sobie, że miał zadzwonić do Marty i się z nią umówić na spotkanie, ale zapomniał, bo miał nawał pracy, postanowił, że jak tylko Marta tu przyjdzie to ją przeprosi.

*Kilka godzin później.
 
Marta po skończonym dyżurze postanowiła zaglądnąć do Wiktora, poszła w kierunku sali, w której leżał, zatrzymała się przed drzwiami, pomyślała:
-Faceci są dziwni, naprawdę staram się ich zrozumieć, ale to jest bardzo trudne.
 Weszła do sali, usiadła na krześle, Wiktor uśmiechnął się do Marty.
-Cześć Wiktor, jak się czujesz?
-Dzięki, już lepiej, znacznie lepiej. Marta, ja chciałem Cię przeprosić, miałem do Ciebie zadzwonić i się umówić na spotkanie, ale przez nawał pracy w tym tygodniu na śmierć o tym zapomniałem.
-Nic, nie szkodzi, rozumiem nawał pracy, na Izbie było to samo, jeśli nie chcesz już więcej się spotkać ze mną to zrozumiem.
-Nie Marta to nie tak, ja chcę się jeszcze z Tobą spotkać.
Kobieta oniemiała z wrażenia, po chwili się uśmiechnęła, Wiktor też się uśmiechnął.
- To ja zadzwonię, obiecuję, że już nie zapomnę J
-Ok, trzymam Cię za słowo.
-Aaa przebadali to jedzenie, okazało się, że ono było stare i się nim zatrułeś. Dzwoniłam do Twojej córki i taty przyjadą tu.
-Dzięki Marta, kochana jesteś J
-Ja będę się zbierała, jutro Cię odwiedzę.
-Ok, dzięki za odwiedziny i opiekę.
-Ty też się mną zaopiekowałeś, jak wjechał ze mnie ten rowerzysta.
Wstała z krzesła, Wiktor się uśmiechnął, złapał ją za rękę, nachyliła się i ucałowała go w policzek.
-To do jutra, trzymaj się.
Wiktor uścisnął jej dłoń, uśmiechnął się. Puścił jej rękę.
-Dobranoc, śpij dobrze.
Wyszła, na korytarzu spotkała Zosię i tatę Wiktora.
-Możemy wejść do Wiktora?
-Tak jasne, proszę czeka na Was.
-Dziękujemy, a Pani jest jego lekarzem?
-Tak jestem jego lekarzem, bo przyjmowałam go na Izbie dziś. Miło mi jestem Marta.
-Dzień dobry Pani Marto.
Powiedział tata Wiktora.
-Niech Pan mówi mi po imieniu. Bardzo proszę.
-Dobrze, Marto.
-Cześć jestem Marta.
Kobieta powiedziała do Zosi.
-Dzień dobry Pani Marto.
-Zosiu mów mi po imieniu.
-Dobrze.
-Do widzenia, miło mi było poznać.
-Nam również.
Marta wyszła ze szpitala, a Zosia z dziadkiem poszli do Wiktora.  

Opowiadanie 3 :)
"Kłótnia Adama z Basią i badania na SOR-ze Marty"



*Następny dzień.

Dziś zmianę mają Piotr, Adam i Wiktor, bo Martyna miała jakiś egzamin.
Do bazy jako pierwszy przychodzi Adam, przebiera się i czeka na doktora Wiktora i Piotrka, po paru minutach do pokoju wchodzi Piotrek.
-Cześć stary.
-Cześć Piotrek.
-Co Ty taki bez humoru dziś jesteś? Zawsze tak tryskasz entuzjazmem.
-A daj spokój pokłóciłem się z Basią.
-Ooo to chyba dosyć poważnie?
-No tak poważnie…
Po 10 minutach przychodzi Wiktor, wita się z chłopakami.
-Adaś, co Ty taki zmarnowany?
-A Panie doktorze pokłóciłem się z zoną…
-Aha, nie wnikam.
-Dobrze, że ja jestem singlem, nie muszę użerać się z żoną i słuchać pretensji…
Wiktor odbiera zgłoszenie, w składzie 1.
-Chłopaki mamy k 1 , zbieramy się. Ruchy, ruchy!
Po 5 minutach byli na miejscu, dwa samochody zderzyły się czołowo, Wiktor sprawdza stan poszkodowanych, najbardziej poszkodowana jest mała dziewczynka, ma liczne złamania i uraz głowy, reszta osób  jest przytomna, o dziwo mają mało obrażeń. Aby przewieść poszkodowanych do szpitala Piotrek wzywa 3 karetki w składzie podstawowym.  
Piotr i Adam biorą dziewczynkę na noszach do karetki. Wiktor intubuje ją w karetce. Adam robi wkłucie i podaje dziewczynce płyny i środki przeciwbólowe.
Po 10 minutach są w szpitalu, dziś dyżur na Izbie ma dr Sambor.
-Cześć Michał.
-Cześć Wiktor.
-Dziewczynka z wypadku, liczne złamania, uraz głowy, zaintubowana.
-Ok, dzięki.
-Proszę daj mi znać co z nią ok?
-Jasne, jak tylko będę coś wiedział to dam Ci znać.

*Godzina 19

Chłopaki kończą swój dzisiejszy dyżur. Wiktor wypełnia dokumentację. Dostał sms od dr Sambora.: Dziewczynka jest w stanie ciężkim, ale stabilnym.
Piotrek i Adam się przebierają.
-Piotrek, mogę mieć do Ciebie prośbę?
-Jasne.
-Mogę dziś u Ciebie przenocować?
-No jasne, a Basia nie będzie się martwiła o Ciebie?
-Nie, powiedziałem jej, że zanocuje u Ciebie.
-No spoko, to zbieraj się i lecimy. To będzie męski wieczór :D  

*Szpital

Wiktor i Marta są na Izbie Przyjęć, na Izbie ma dyżur dr Sambor.
-Marta, co się stało?
-Wjechał ze mnie rowerzysta i się przewróciłam na kamienną ścieżkę, nic mi nie jest, ale Wiktor uparł się, że musi mnie zobaczyć lekarz na Izbie, a przecież sama nim jestem.
-Dobra Marta zrobimy Ci RTG nóg.
-Nie ma takiej konieczności to tylko stłuczenie.
-Marta nie marudź, jesteś upierdliwą pacjentką za przeproszeniem.
-Dzięki Michał, dobra jak się tak upierasz to dobra z dwoma upartymi facetami nie wygram :D
Zrobili Marcie badania, miała rację to tylko silne stłuczenie. Jutro może przyjść do pracy. Wiktor odwiózł Martę do domu, odprowadził ją pod mieszkanie.
-Dzięki Wiktor za wszystko.
-Marta, to ja Ci dziękuję,
-A spotkamy się jeszcze?
-Tak jasne, wiesz to ja zadzwonię do Ciebie i się jakoś umówimy. Dobra?
-Tak jasne, to pa, dobranoc.
-Dobranoc.
Wiktor poszedł, wsiadł do samochodu i pojechał do domu. Marta weszła do domu i położyła się, szybko zasnęła.