niedziela, 23 sierpnia 2015

Opowiadanie 55 :)

Opowiadanie 55

„Jesteś naj pod każdym względem”
 


*Dwa miesiące później

Martyna była już w szpitalu, od kilku dni, miała już skurcze, ale jeszcze nie tak silne, patrzyła w okno był szary listopadowy dzień, do sali  wszedł dr Wójcik, podszedł do młodej ratowniczki, usiadł na krześle.
-Martyna jak się czujesz?- zapytał lekarz.
-Dziękuję dobrze, ale chciałabym już urodzić…- powiedziała i uśmiechnęła się.
-Spokojnie, masz już skurcze, myślę, że poród zacznie się już niedługo…- poklepał ją po ramieniu.
-Aaaaa, doktorze, jaki mocny skurcz, następny….- powiedziała zwijając się z bólu.
-Położna! – krzyknął lekarz, a kobieta szybko przybiegła.
-Jak będę rodziła kilka godzin, to nie wiem czy to wytrzymam…- powiedziała Martyna, oddychała bardzo głęboko.
-Martyna dajesz jeszcze trochę, bo widzę już główkę- powiedział dr Wójcik.
-Nie mogę już doktorze….Bardzo boli....- powiedziała młoda kobieta.
-Jeszcze troszkę…- powiedział lekarz, kobieta mocno prze, ostatkiem sił.
-Mam! Śliczny chłopiec!- powiedział lekarz patrząc na zmęczoną i spoconą Martynę.
-Mogę go zobaczyć?- zapytała zmęczonym głosem, lekarz podszedł do niej i położył na jej rękach małego chłopca. Martyna uśmiechnęła się do synka, po chwili przytuliła go i pocałowała w czółko, czekała na tę chwilę całe 9 miesięcy i w końcu się doczekała. Lekarz z położną zabrali dziecko na badania, a Martyna dostała zalecenie odpoczywać.
Piotrek po skończonym dyżurze udał się oczywiście do szpitala, wszedł do sali Martyny i usiadł na krześle, Martyna spała, ale kiedy usłyszała kroki obudziła się, przywitała Piotra uśmiechem.
-Hej Kochanie, już urodziłam jakieś dwie godziny temu- powiedziała uśmiechając się do męża.
-Już? Czemu nie dzwoniłaś?- zapytał lekko zawiedzionym głosem.
-Kochanie, ja siły nie miałam, ani o tym nie myślałam, bo skurcze były bardzo mocno i raz dwa urodziłam- uśmiechnęła się.
-Moja dzielna Martynka- pocałował ją w czoło.
-Dzielna, piękna i w ogóle- uśmiechnęła się.
-Jasne, jesteś naj pod każdym względem!- powiedział i uścisnął jej dłoń.
-Ja myślę- uśmiechnęła się, a do pomieszczenia wezła pielęgniarka z synkiem Martyny i Piotra, Piotrek zerwał się na równe nogi z wrażenia, podszedł do pielęgniarki i wziął po raz pierwszy synka na ręce.
-Musimy wybrać dla niego imię…- powiedziała Martyna patrząc na Piotra i synka.
-Wybierzemy spokojnie, a może jakieś zwykłe?- zapytał Piotr.
-Też tak myślę, tylko musimy wymyślić jakie- powiedziała i zamyśliła się, do sali weszła Marta, podeszła do świeżo upieczonych rodziców i powiedziała:
-Już dobiegły mnie słuchy, że urodziłaś pięknego chłopca!- powiedziała i podeszła do Martyny, przytuliła ją i pogratulowała zarówno jej jak i Piotrowi.
-Pani doktor, ktoś Panią szuka- powiedziała pielęgniarka do lekarki.
-Jak zawsze, ani chwili spokoju, muszę już iść…- powiedziała i wyszła. Poszła pośpiesznie na Izbę, jednak na jej drodze stanął jej dawny znajomy- Karol.
-Karol, co Ty tu robisz?- zapytała zdziwiona.
-Przyszedłem….bo chciałem Cię zobaczyć…- powiedział młody aktor uśmiechając się.
-A jak Ania?- zapytała ciekawa.
-Gra już w spektaklach, wszystko jest w jak najlepszym porządku- powiedział i się uśmiechnął.
-To się cieszę- uśmiechnęła sę lekko.
-Mieliśmy się umówić na kawę….- powiedział blondyn uśmiechając się.
-Wiem, ale ostatnio jestem zawalona pracą, a później dom dzieci…- powiedziała poważnie.
-To dziś po pracy zabieram Cię na kawę!- powiedział stanowczym tonem, podszedł bliżej i spojrzał na Martę, a na jej policzku pojawił się lekki rumieniec.
-Muszę iść na izbę- powiedziała i poszła.
-O której  mam być?- zapytał.
-O 15 kończę dyżur- powiedziałą i weszła do pomieszczenia.
Była godzina 14, mężczyzna postanowił poczekać na lekarkę, siedział na korytarzu, godzina szybko minęła, Mata przebrała się i podeszła do Karola.
-Idziemy?- zapytała go.
-Jasne, chodźmy- mężczyzna wstał, kiedy doszli do drzwi otworzył je, wyszli i poszli w stronę pobliskiego parku, przeszli alejkami, usiedli na jednej z ławek.
-Marta, wiele razy zastanawiałem się dlaczego z nas zrezygnowałaś?....- popatrzył na Martę poważnie i zapytał.
-Ja nie chciałam z nas rezygnować, ale Ty wyjechałeś do Krakowa, a ja tu zostałam, a  później to jakoś tak czas szybko minął, studia, praca….Małżeństwo i dzieci…- powiedziała, a w jej oku zakręciła się łza.
-Brakowało mi Ciebie i….brakuje nadal….Marta, nawet nie wiesz jak się ucieszyłem, kiedy znowu Cię zobaczyłem- powiedział i popatrzył na nią.
-Karol, ale ja mam teraz już męża, dzieci…Jestem szczęśliwa- powiedziała patrząc na niego.
-Pamiętasz to zdjęce?-pokazał jej ich wspólne zdjęcie, on na tym zdjęciu prztulał i całował Martę.
-Masz je jeszcze?- zapytała zdziwiona.
-Zawsze nosze je przy  sobie….- powiedział aktor….
       


niedziela, 16 sierpnia 2015

W oczekiwaniu na nowe Opowiadanie.....

W oczekuwaniu na nowe Opowiadanie.....Chciałabym zaprosić Was do przeczytania pewnej książki ;) Co prawda nie jest związana z serialem, historia myślę, że ciekawa :) Jeśli Wam się spodoba to bardzo proszę o zostawienie komentarza na blogu :)

Przeczytacie ? :)
Powinieneś przeczytać " "Bez odpowiedzi na miłość" " na Wattpad. http://w.tt/1NjTWLV

piątek, 7 sierpnia 2015

Opowiadanie 54 :)

Opowiadanie 54

„Ty za to wypiękniałaś!”


*Tego samego dnia wieczór godzina 20
Było już późno, Marta szybko przebrała się, zabrałą toebkę i przeszłą szybkim krokiem przez cały korytarz, jednak przed drzwiami zatrzymał ją jej przyjaciel- Karol, kunmpel z ogólniaka.
-Marta, zaczekaj, możemy chwilkę pogadać?- zapytał z uśmiechem.
-Trochę się śpieszę do domu, do męża i dzieci…- powiedziała patrząc na młodego aktora, lekko się uśmiechnęła.
-Masz męża? I dzieci? Dawno wzięłaś ślub? Dlaczego  nie poszłaś do szkoły teatralnej, mieliśmy razem studiować…?- zasypał ją mnóstwem pytań, chciał wszystko wiedzieć, był bardzo ciekawy, bo w liceum byli parą, ale później wszystko się skomplikowało.
-Powoli, po kolei….Chodź odprowadzisz mnie i pogadamy- zaproponowała, a mężczyzna otworzył jej drzwi. Wyszli na zewnątrz. Był chłodny wrześniowy wieczór.
Poszli ulicą, Marta popatrzyła na Karola i zaczęła mówić:
Mam męża, od dwóch lat i bliźniaki chłopca i dziewczynkę Filipa i Maję i jeszcze mam przybraną córkę Zosię, jest kochana. Mój mąż jest lekarzem, pracuje w pogotowiu. Dlaczego nie poszłam na aktorstwo….?Odpowiedź jest prosta, nie dostałąm się, nie byłam aż tak zdolna….Za to Ty tak…Ja pisałam odwołanie, ale nic z tego, później postanowiłam, że chcę pomagać ludziom i poszłam na medycynę, jestem anastezjologiem i teraz nie dawn skończyłam specjalizacje  z medycyny ratunkowej i mam pół etatu w szpitalu, a pół w LPR.- powiedziała w skrócie.
-A Ty masz żonę?- zapytała ciekawa.
-Nie, nie mam…- powiedział lekko zawstydzony.
-Dawno Cię nie widziałam, ale nic się nie zmieniłeś, dalej tak samo wyglądasz, masz taki sam charakter…- powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie.
-Ty za to wypiękniałaś!- powiedział i uśmiechnął się serdecznie.
-Taaaa, na pewno…Daj spokój….- zarumieniła się lekko.
-Serio- powiedział radośnie.
-Jesteśmy już pod moim domem, muszę już iśc dzieci czekają i Wiktor- powiedziała i przytuliła go na pożegnanie.
-Dobrze, rozumiem, a możemy się kiedyś spotkać?- zapytał z nadzieją, czuł jakiś sentyment do dawnej miłości.
-Jasne, zadzwoń, proszę- powiedziała i z torebki wyciągnęła swoją wizytówkę, podała mu do ręki, ich dłonie spotkały się, wymienili się spojrzeniami, poczuli się jak przed kilkoma laty…
-To do zobaczenia, powiedziała i poszła schodami do góry
-Do zobaczenia- powiedział uśmiechając się.
Marta weszła do domu, Wiktor przywitał się z nią, usiadła na krześle, opatrzyła się na ścianę, a w jej głowie miliony myśli kłębiły się, nie wiedziała co myśleć, wstała i poszła do łazienki, stojąc przed lustrem popłakała się…

*Miesiąc później
      
Martyna czuła się dobrze, ale chciała już bardzo urodzić, siedziała na kanapie i czytałą książkę, do domu wszedł Piotr, przyszedł przywitał Martynę całusem w policzek.
-Cześć Kochanie, co robisz?- zapytał zaciekawiony.
-Czytam książkę, ale nudzi mnie już- kobieta odrzuciła książkę na stolik.
-Przyniosłem zakupy, zrobię obiad powiedział i się uśmiechnął.
-Super, pomogłabym Ci, ale nie dam rady chodzić za bardzo…- powiedział patrząc na ratownika.
-Martyna, poradzę sobie, Ty odpoczywaj!- powiedział całując ją w policzek.
-Dziękuję!- uśmiechnęła się.
Wyciągnęła telefon i zadzwoniła do Malwiny, po chwili rozmowy z siostrą ucieszyła się, kobieta miałą przyjść do nich w odwiedziny…  


niedziela, 2 sierpnia 2015

Opowiadanie 53 :)

"Karol, to Ty?!"

*Trzy miesiące później
Martyna była już w szóstym miesiącu ciąży. Przytyla już trochę, dziś postanowiła odwiedzić siostrę, która była w szpitalu, ponieważ termin porodu był już blisko. Weszła do jej sali, przyniosła w siatce owoce i potrzebne rzeczy dla siostry. Malwina przywitała ją uśmiechem. Do sali wszedł Piotrek. Podszedl do Martyny i zapytał równocześnie z Martyna.
-Jak się czujesz? -zapytali.
-A w miarę dobrze. Tylko mam już silne skurcze- powiedziała kobieta.
Piotrek objął Martyne. Piotr musiał wyjść. A Martyna posiedziała u siostry i też wyszła. Poszła do domu i położyła się. Do mieszkania wszedł cicho Piotrek. Zajrzał do pokoju i wszedł, żeby przykryć żonę kocem. Usiadł w kuchni na krześle. Poczuł wibracje telefonu z kieszeni. Szybkim ruchem wyciągnął telefon i odebrał.
-Cześć Piotrek, nie mogłam dodzwonić się do Martyny....Chciałam powiedzieć, że urodziłam pół godziny temu.-powiedziala szczęśliwa.
-Martyna śpi i pewnie ma wyciszony telefon.....Przekażę jej, gratulujemy-uśmiechnął się do słuchawki.
-Przyjedziecie do nas?-zapytała.
-Przyjedziemy jak Martyna wstanie-powiedzial Piotrek.
-Jasne, będę czekać-powiedziala i się rozlaczyla.
Po 2 godzinach Martyna obudziła się, weszła do kuchni i przywitała się z mężem
-Nie wiesz co z Malwina?- zapytała.
-Urodziła. Pojedziemy do niej zaraz.
-Chodź Piotrek-kobieta pociągnęła go za rękę. Piotr złapał do ręki klucze do samochodu i wyszli. Ratownik otworzył drzwi samochodu Martynie. Wsiadł i ruszył.
-Martyna pasy-powiedzial do niej Strzelecki.
-No już zapinam. Wrzuć na luz-powiedziala i usmiechnela się
-Dobra, dobra....-powiedzial patrząc na drogę.
Po 10 minutach dojechali na miejsce  Martyna wysiadla, a Piotrek zamknął samochód i podszedł do niej.
-To co idziemy, nie?-zapytała go.
-Idziemy-odrzekł.
Weszli razem do szpitala i poszli do sali Malwiny.
-Cześć siostrzyczko , jak sie czujesz?-zapytała Martyna siadajac na krześle obok łóżka Malwiny
-Teraz już lepiej. Poród był męczący, ale dobrze, że mała jest zdrowa i taka śliczna oczy ma po Adrianie, a nos po mnie-powiedziala zadowolona.
-Cieszę się Kochana-powiedziala z uśmiechem Martyna.
Do sali weszła pielęgniarka, przyniosła córkę Malwiny do karmienia. Malwina uśmiechnęła się do siostry i szwagra. Martyna zerknela na dziewczynkę, zobaczyła podobieństwo małej do siostry.
-Jest podobna do Ciebie i taka śliczna-powiedziała do kobiety.
-Martynka, a jak Ty się czujesz?-zapytała siostrę.
-Ja dobrze, dobrze. Tylko nudzi mi się już za pracą. Chętnie pobiegalabym z tymi wszystkimi rzeczami-powiedziała patrząc na siostrę i męża.
-Kochanie spokojnie, jutro przyniose Ci papiery do sprawdzenia-usmiechnal się do niej.
-Dzięki. Jak zawsze wiesz co powiedzieć papiery....-uśmiechnęła się i machnela ręką.
-Nie mogę się na nią napatrzec....-powiedziala Malwina.
-A jak będzie miała na imię?-zapytała.
-Kinga-kobieta uśmiechnęła się do dziewczynki.
-Ślicznie-usmiechneli się do Malwiny.
-Odpocznij, przyjadę jutro-powiedziała Martyna.
-Do jutra-powiedziala kobieta.
Piotrek i Martyna wyszli. Poszli do samochodu i pojechali do domu.

*Następny dzień
Marta przyszła do pracy  zgodnie z obietnicą poszła do swojej pacjentki, aby zdać jej relację ze spektaklu.
-Dzień dobry Pani Aniu. Spektakl był świetny! A jak się Pani czuję?- -zapytała Marta.
-Dziś już dobrze, tylko szkoda mi bardzo tego spektaklu....Długo nad nim pracowaliśmy....-powiedziala aktorka unosząc brwi do góry.
-Niech się Pani nie martwi! Szybko wróci Pani do zdrowia-zapewniła ją kobieta.
-Mam nadzieję! Aktorstwo to moje całe życie!-uśmiechnęła się do lekarki.
-Rozumiem-uśmiechnęła się lekko.
-Pani doktor, czy dziś będę mogła wrócić do domu? -zapytała młoda artystka.
-Tak, przepraszam muszę wracac do pracy-powiedziała Marta i wyszła.
-Przepraszam, szukam Ani tej aktorki. Nie wie Pani w której sali leży? -zapytał wysoki ciemny blondyn o niebieskich oczach.
-Sala nr 4-wskazała i uśmiechnęła się do niego.
-Marta?!-zapytał.
-Karol? To Ty? -zapytała zdziwiona.
-Tak! Dawno Cię nie widziałem! Co słychać?-zapytał młody aktor.
-Pracuję tu...