Opowiadanie 55
„Jesteś naj pod każdym
względem”
*Dwa miesiące później
Martyna była już w szpitalu,
od kilku dni, miała już skurcze, ale jeszcze nie tak silne, patrzyła w okno był
szary listopadowy dzień, do sali wszedł
dr Wójcik, podszedł do młodej ratowniczki, usiadł na krześle.
-Martyna jak się czujesz?-
zapytał lekarz.
-Dziękuję dobrze, ale
chciałabym już urodzić…- powiedziała i uśmiechnęła się.
-Spokojnie, masz już skurcze,
myślę, że poród zacznie się już niedługo…- poklepał ją po ramieniu.
-Aaaaa, doktorze, jaki mocny
skurcz, następny….- powiedziała zwijając się z bólu.
-Położna! – krzyknął lekarz, a
kobieta szybko przybiegła.
-Jak będę rodziła kilka
godzin, to nie wiem czy to wytrzymam…- powiedziała Martyna, oddychała bardzo
głęboko.
-Martyna dajesz jeszcze
trochę, bo widzę już główkę- powiedział dr Wójcik.
-Nie mogę już doktorze….Bardzo
boli....- powiedziała młoda kobieta.
-Jeszcze troszkę…- powiedział
lekarz, kobieta mocno prze, ostatkiem sił.
-Mam! Śliczny chłopiec!-
powiedział lekarz patrząc na zmęczoną i spoconą Martynę.
-Mogę go zobaczyć?- zapytała
zmęczonym głosem, lekarz podszedł do niej i położył na jej rękach małego
chłopca. Martyna uśmiechnęła się do synka, po chwili przytuliła go i pocałowała
w czółko, czekała na tę chwilę całe 9 miesięcy i w końcu się doczekała. Lekarz
z położną zabrali dziecko na badania, a Martyna dostała zalecenie odpoczywać.
Piotrek po skończonym dyżurze
udał się oczywiście do szpitala, wszedł do sali Martyny i usiadł na krześle,
Martyna spała, ale kiedy usłyszała kroki obudziła się, przywitała Piotra
uśmiechem.
-Hej Kochanie, już urodziłam
jakieś dwie godziny temu- powiedziała uśmiechając się do męża.
-Już? Czemu nie dzwoniłaś?-
zapytał lekko zawiedzionym głosem.
-Kochanie, ja siły nie miałam,
ani o tym nie myślałam, bo skurcze były bardzo mocno i raz dwa urodziłam-
uśmiechnęła się.
-Moja dzielna Martynka- pocałował
ją w czoło.
-Dzielna, piękna i w ogóle-
uśmiechnęła się.
-Jasne, jesteś naj pod każdym
względem!- powiedział i uścisnął jej dłoń.
-Ja myślę- uśmiechnęła się, a
do pomieszczenia wezła pielęgniarka z synkiem Martyny i Piotra, Piotrek zerwał
się na równe nogi z wrażenia, podszedł do pielęgniarki i wziął po raz pierwszy
synka na ręce.
-Musimy wybrać dla niego imię…-
powiedziała Martyna patrząc na Piotra i synka.
-Wybierzemy spokojnie, a może
jakieś zwykłe?- zapytał Piotr.
-Też tak myślę, tylko musimy
wymyślić jakie- powiedziała i zamyśliła się, do sali weszła Marta, podeszła do
świeżo upieczonych rodziców i powiedziała:
-Już dobiegły mnie słuchy, że
urodziłaś pięknego chłopca!- powiedziała i podeszła do Martyny, przytuliła ją i
pogratulowała zarówno jej jak i Piotrowi.
-Pani doktor, ktoś Panią
szuka- powiedziała pielęgniarka do lekarki.
-Jak zawsze, ani chwili
spokoju, muszę już iść…- powiedziała i wyszła. Poszła pośpiesznie na Izbę,
jednak na jej drodze stanął jej dawny znajomy- Karol.
-Karol, co Ty tu robisz?-
zapytała zdziwiona.
-Przyszedłem….bo chciałem Cię
zobaczyć…- powiedział młody aktor uśmiechając się.
-A jak Ania?- zapytała
ciekawa.
-Gra już w spektaklach, wszystko
jest w jak najlepszym porządku- powiedział i się uśmiechnął.
-To się cieszę- uśmiechnęła sę
lekko.
-Mieliśmy się umówić na kawę….-
powiedział blondyn uśmiechając się.
-Wiem, ale ostatnio jestem
zawalona pracą, a później dom dzieci…- powiedziała poważnie.
-To dziś po pracy zabieram Cię
na kawę!- powiedział stanowczym tonem, podszedł bliżej i spojrzał na Martę, a
na jej policzku pojawił się lekki rumieniec.
-Muszę iść na izbę-
powiedziała i poszła.
-O której mam być?- zapytał.
-O 15 kończę dyżur-
powiedziałą i weszła do pomieszczenia.
Była godzina 14, mężczyzna
postanowił poczekać na lekarkę, siedział na korytarzu, godzina szybko minęła,
Mata przebrała się i podeszła do Karola.
-Idziemy?- zapytała go.
-Jasne, chodźmy- mężczyzna
wstał, kiedy doszli do drzwi otworzył je, wyszli i poszli w stronę pobliskiego
parku, przeszli alejkami, usiedli na jednej z ławek.
-Marta, wiele razy zastanawiałem
się dlaczego z nas zrezygnowałaś?....- popatrzył na Martę poważnie i zapytał.
-Ja nie chciałam z nas
rezygnować, ale Ty wyjechałeś do Krakowa, a ja tu zostałam, a później to jakoś tak czas szybko minął,
studia, praca….Małżeństwo i dzieci…- powiedziała, a w jej oku zakręciła się
łza.
-Brakowało mi Ciebie i….brakuje
nadal….Marta, nawet nie wiesz jak się ucieszyłem, kiedy znowu Cię zobaczyłem-
powiedział i popatrzył na nią.
-Karol, ale ja mam teraz już
męża, dzieci…Jestem szczęśliwa- powiedziała patrząc na niego.
-Pamiętasz to zdjęce?-pokazał
jej ich wspólne zdjęcie, on na tym zdjęciu prztulał i całował Martę.
-Masz je jeszcze?- zapytała
zdziwiona.
-Zawsze nosze je przy sobie….- powiedział aktor….