czwartek, 17 września 2015

Opowiadanie 56 :)

*Tego samego dnia
Marta zamilkla i siedziala nieruchomo na ławce, patrzyła na pamiętne zdjęcie.
-Karol..... Nie sądziłam, że masz to zdjęcie.... -powiedziała Marta patrząc na blondyna.
-Mam, zawsze mam je przy sobie....-powiedział do niej.
-Nie wiem co mam Ci powiedzieć...-powiedziała kobieta.
-Marta ja....-powiedzial aktor.
-Karol, chyba wiem co chcesz mi powiedzieć.... -mówiła powoli do chłopaka.
-Stara miłość nie rdzewieje....Zakochałem się w Tobie na nowo....-powiedział i popatrzył na nią poważnie.
-Karol....Ja....Mam już męża....Dzieci.... -powiedziała zaskoczona Marta.
--Marta, jest mi z tym ciężko....-powiedział lapiąc ją za rękę.
-Przepraszam, ale muszę iść...-powiedziala wstajac z lawki i idąc powoli.
Marta poszła do domu, a Karol siedział na ławce. Szybko szła i po jakiś 5 minutach doszła do domu, weszła, przywitała się ze wszystkimi i usiadła na krześle, spuściła głowę w dół i zamilkla.
-Marta, co się stało?-zapytał Wiktor siadajac na krześle obok, objął ją za ramię.
-Karol....Nie mam sily....-powiedziala lekarka podnosząc głowę do góry.
-Coś mu jest? -zapytał Wiktor.
-Jest....No tak jakby jest....Powiedzial, że mnie nadal kocha, ale ja go nie kocham!-powiedziala kobieta przytulajac się do męża
-Martus, będzie dobrze! -powiedział i mocno ją przytulil.
-Mam nadzieję!-powiedziala uśmiechając się do męża.
-Chodź pojdziemy pobawić się z dziećmi-powiedział Wiktor do Marty i poszli do dzieci.

*Tydzień później
Martyna usiadła na łóżku, trzymała na rękach Szymka-takie imię wybrali dla synka wspólnie z Piotrkiem.
-Moje Słońce-powiedziała uśmiechając się do synka, karmiła go, przewinęla synka, później włożyła go do wózka, lekko kolysala wózkiem, a chłopiec szybko zasnął. Siedziała i odpoczywala, do domu po cichu wszedł Piotrek, podszedł do niej i pocalowal ją na przywitanie.
-Hej Skarbie, jak nasz synek? -zapytał.
-Dobrze, teraz śpi, a ja odpoczywam. -uśmiechnęła się lekko.
-Odpoczywaj! Ja idę zrobić obiad-powiedział Piotrek i wszedł do kuchni. Szybko przygotował obiad, wszedł do salonu z talerzem risotto, podał talerz Martynie, uśmiechnęła się i wzięła talerz, usiedli przy stoliku i zaczęli jeść obiad, panującą ciszę przerwał dźwięk dzwonka, Martyna poszła otworzyć drzwi.
-Martyna musisz mi pomóc-usłyszała od Malwiny.
-Co się stało?-zapytała młoda ratownicza.
-Moja sąsiadka, jest bardzo chora i nie chce, żeby wezwać pogotowie. -opowiedziała Malwina.
-Poczekaj ubiore się i jedziemy do Ciebie!-powiedziala i poszla ubrac kurtkę i buty.
-Piotrek, zostań z Szymkiem, ja muszę jechać z Malwina pomóc jej sąsiadce-powiedziala pospiesznie.
Zabrała kluczyki i wyszła.
-Co jej jest ?-zapytala siostry.
-Nie może oddychać, jest słaba....Ma dopiero 20 lat!-powiedziala patrząc na siostrę.
-Dobra jedziemy do niej!-powiedziala Martyna i wsiadly do samochodu.