sobota, 31 stycznia 2015

Opowiadanie 31 :)



Opowiadanie 31

„Utrata pamięci i kłótnia”

*Następny dzień szpital
Marta zanim rozpoczęła dyżur udała się do sali, w której leżał Piotr, z sali wyszła Hana, była zapłakana, Marta zatrzymała się przed drzwiami i zapytała:
-Hana co się stało?- zapytała Marta.
-On mnie nie pamięta…! Stracił pamięć!- krzyknęła zdenerwowana i płacząca Hana.
-Hana, uspokój się, to pewnie wynik wypadku i pewnie nic nie pamięta… - powiedziała Marta przytulając Hanę.
-Może masz rację, ja za bardzo panikuję, przepraszam- przytuliła się do Marty.
-Może ja do niego wejdę?- zapytała Marta.
-Jasne, idź, ja muszę iść na chwile na oddział, zaraz wracam tu- powiedziała i poszła w stronę oddziału.
Marta weszła do sali, podeszła do łóżka Piotra, usiadła na krześle, on ucieszył się na jej widok.
-Marta! Jesteś, czekałem na Ciebie, jak dobrze Cię widzieć!- powiedział szczęśliwy Piotr.
-Cześć Piotr, pamiętasz mnie?- zapytała zszokowana lekarka.
-Jak mam Cię nie pamiętać, przecież jesteś moją żoną!- powiedział Piotr.
-Żoną? … Piotr, to Hana jest Twoją żoną, ja jestem Twoją przyjaciółką!- powiedziała Marta.
-Marta jak możesz tak mówić, ja Cię kocham, rozumiesz!- powiedział Piotr.
-Piotr, pomyliłeś się, ja jestem żoną Wiktora już od ponad pół roku- tłumaczyła mu Marta.
-Marta, co Ty mówisz!- Piotr nie dawał za wygraną uparcie twierdził, że jest jej mężem.
-Poprawię Ci poduszkę- powiedziała Marta i nachyliła się, żeby poprawić poduszkę, wtedy Piotr, złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie, chciał ją pocałować, jednak kobieta wyrwała mu się w tym momencie do sali weszła Hana z Wiktorem.
-Co tu się dzieje?- zapytali równocześnie zaskoczeni Wiktor z Haną.
-Nic, po prostu chciałam poprawić Piotrowi poduszkę…- powiedziała Marta.
-Poduszkę?!- zapytali rozzłoszczeni Hana i Wiktor.
-Czemu macie coś do Marty- mojej żony!- Zostawcie ją- powiedział Piotr chwytając Martę za rękę.
-Żony!..- krzyknęli razem.
-To ja jestem Twoją żoną!- powiedziała Hana z płaczem.
-Marta! Wytłumaczysz mi to? -zapytał Wiktor.
-Piotrek! Puść mnie! Ogarnijcie się! Wszyscy!- powiedziała zdenerwowana Marta i wybiegła z sali, poszła usiąść, źle się poczuła, postanowiła wyjść na zewnątrz, usiadła na ławce, płakała, nie wiedziała co ma zrobić.
-Jak to Twoja żona? Marta jest moją żoną, co Ty mówisz!- powiedział Wiktor.
-Tak, to jest moja żona!- Piotr był przekonany o swojej racji.
-On naprawdę stracił pamięć…  -powiedziała załamana Hana
-Masz rację, a myśmy tak nakrzyczeli na Martę, idę jej poszukać!- powiedział Wiktor i wyszedł.
Wiktor szukał jej w szpitalu nigdzie jej nie było, wyszedł na zewnątrz tam też jej nie było, niepokoił się bardzo tym faktem…
Marta siedząc na ławce myślała o dzieciach, czuła się smutna, ale myśl o nich poprawiała jej humor, nagle na ławce usiadł Artur.
-Boże, to znowu Ty! Jeszcze Ciebie brakowało!- powiedziała Marta.
-Co Ty jesteś taka zła?- zapytał Artur.
-Nie Twój interes, spadaj! –powiedziała i wstała z ławki.
-Marta, no co Ty masz zły dzień, hormony Ci buzują?- zapytał.
-Tak buzują, a Tobie nic do tego… Odczep się w końcu ode mnie! Nie przychodź tu przez Ciebie byłam w szpitalu,… - powiedziała i poszła w stronę szpitala.
Marta idąc w kierunku szpitala spotkała Wiktora, weszła do środka mijając go, on wszedł za nią, szedł zaraz za nią.
-Marta, przesadziliśmy…- powiedział.
-Do prawdy?! Nie, może macie rację?! Może to ja już nie wiem czyją jestem żoną… A może niczyją?!- zapytała ze łzami w oczach.
-Marta! Co Ty mówisz, wiem jesteś zła, przepraszam… - powiedział smutny Wiktor.
-Tak, a za chwilę znowu na mnie nakrzyczycie? Z Haną- powiedziała Marta.
-Nie, nie nakrzyczymy, poniosło nas… Przepraszam, wybacz!- powiedział Wiktor.
-No dobra… Pomyślmy, jak mu pomóc?- zapytała.
-Marta, na razie musimy poczekać, myślę, że to minie- powiedział Wiktor.
-A jak nie?- zapytała.
-Minie- zobaczysz- powiedział przekonany.
Marcie zrobiło się słabo, dostała silnego skurczu, złapała się za brzuch.
-Co się stało?- zapytał Wiktor.
-Słabo mi… - odrzekła Marta.
-Marta, chodź do Hany zbada Cię- powiedział Wiktor.
Poszli do Hany, kobieta była już spokojna, także przeprosiła Martę za wybuch złości, zbadała ja.
-Marta masz bardzo wysokie ciśnienie, dam Ci dziś zwolnienie, zastąpię Cię na Izbie- powiedziała Hana.
-Dziękuję Hana, muszę zadbać o swoje zdrowie- powiedziała Marta.
Marta z Wiktorem poszli do domu

*Mieszkanie Martyny
Martyna czekała na Piotra dwie godziny, nie dawał znaku życia, martwiła się po dwóch godzinach przyszedł do niej.
-Gdzie byłeś? Czemu nie odebrałeś telefonu?- zapytała Martyna.
-Nie odezwałem się, bo musiałem pomóc Basi, tej wiesz, która jeździ na wózku- powiedział Piotr.
-Mogłeś chociaż zadzwonić!- powiedziała zła. 
-Martyna, jesteś zła? A może zazdrosna?- zapytał śmiejąc się.
-To nie jest śmieszne, dla niej masz czas, a dla mnie nie… Wyjdź- krzyknęła zła Martyna.
-Martyna! Przestań- Piotr śmiał się, dziewczyna wyrzuciła go za drzwi, płakała…  

*Dwie godziny później
Do drzwi Martyny zapukał Piotr, kobieta otworzyła mu, była zapłakana, Piotr przytulił ją.
-Przepraszam, powinienem zadzwonić, ale z pomocy Basi nie zrezygnuję, ona potrzebuje pomocy.
- Rozumiem, ale zrozum też mnie, martwiłam się, myślałam, że coś się stało… - powiedziała smutna ocierając łzę.
-Wiem, dotarło to do mnie teraz…- powiedział Piotr.
-Dopiero teraz to do Ciebie dotarło… - zaśmiała się.
-Zawsze wiem jak poprawić Ci humor- powiedział śmiejąc się.
-No jasne- zaśmiała się.
-Mam cos dla Ciebie- Piotr zza pleców wyciągnął piękną czerwoną różę.
-Jaka piękna! –powiedziała szczęśliwa.
-Jest tak piękna, jak Ty- powiedział Strzelecki.
-Och Piotruś!.... – pocałowała Piotra.
- Chodź, na spacer!- poszli razem na spacer do Martyny ulubionego parku, powygłupiali się i wrócili zadowoleni….

wtorek, 27 stycznia 2015

Opowiadanie 30 :)



Opowiadanie 30

„Wspólny dyżur, zakochanie i wypadek” 

*Tydzień później
Rano dyżur na Izbie rozpoczęli Marta i Piotr Gawryło, przyjmowali pacjentów, zadzwonił telefon Piotra, po chwili rozmowy wybiegł z Izby, Marta pobiegła za nim.
-Piotr, co jest?- zapytała Marta.
-Muszę lecieć, jestem potrzebny pacjentce i pacjentowi są ranni porażenie prądem, a karetka nie może dojechać, bo stanęła w korku, a inne są w akcji… Zostaje helikopter.
-Piotr, lecę z Tobą! Jest Ci potrzebna pomoc! Nie chcę słuchać odmowy!- Marta ubrała kurtę ratownika.
-No dobra, może Wiktor mnie nie zabije, chodź- ubrał kurtkę i poszli.
Chwilkę później siedzieli w helikopterze, po 5 minutach byli na miejscu, wysiedli i poszli do pacjentów, kiedy dotarli na miejsce pacjentka była nie przytomna, oddychała, a pacjent był przytomny.
-Co tu się stało?- zapytał Piotr.
-Prąd, poraził nas prąd- odrzekł pacjent.
-Marta co z nią?- zapytał Gawryło.
-Nieprzytomna, oddycha, zrobię jej wkłucie, podam płyny i zmierzę ciśnienie, podłączę monitor- powiedziała Marta.
-Zatrzymała się! Robię RKO, podaj mi ambuł- wykonała RKO, oddech nie wracał.
-Defibrylacja! Marta odsuń się!- powiedział Gawryło i wykonał defibrylacje.
-Dalej nic!- powiedziała smutna Marta.
-Ratujcie moją żonę… i dziecko!- powiedział mąż pacjentki.
-Piotr ratujmy ją! Wracaj dziewczyno!- powiedziała Marta.
-Jest wrócił rytm, zaintubuje ją- powiedział Piotr.
-O co za ulga! A z panem ok?- zapytała Marta.
-Tak mi prawie nic nie jest, głowa mnie boli, bo się uderzyłem upadając- opisał pacjent.
-Zabieramy ich- powiedział Piotr.
-Ja zabiorę torbę i…- powiedziała i w połowie urwała, przerwał jej Piotr.
-Ja wrócę po resztę rzeczy, nie możesz dźwigać przecież- powiedział Piotr
Wyszli i poszli do helikoptera, Piotr wrócił po rzeczy, a Marta została z pacjentami, wraz z pilotem, po chwili Piotr wrócił, wsiadł obok Marty. Wystartowali, po 5 minutach byli na miejscu, przed wejściem do szpitala Piotr i Marta spotkali się z Martyną, Piotrem i Wiktorem.
-Marta, a gdzie Ty byłaś?! Nie mów mi, że poleciałaś razem z Piotrem!- powiedział zaniepokojony.
-Tak, ale byłam mu tam potrzebna! Zresztą, ja sama chciałam! Nie martw się nie dźwigałam!- powiedziała Marta. 
-Wiktor, nie złość się, muszę Ci powiedzieć, że Marta świetnie się spisała, chciałbym pracować z nią w Pogotowiu!- powiedział poważnym tonem Piotr.        
-No na pewno, teraz masz o siebie dbać, a nie biegać z noszami, plecakami- powiedział poważnym tonem Wiktor.
-Ja nie jestem chora, jestem lekarzem! – powiedziała i poszła, a Wiktor stał i zamyślił się, po chwili emocje mu opadły, wszedł do środka, odszukał Martę, która była już przebrana i była na Izbie.
-Marta, ja Cię przepraszam, poniosło mnie, masz rację!- powiedział skruszonym tonem.
-Rozumiem, ale ja się bardzo dobrze czuję i naprawdę, byłam tam potrzebna, nie martw się o mnie! Pamiętaj kocham Cię- powiedziała Marta całując Wiktora w czoło.
-Wiem, już wiem, przepraszam! – powiedział i przytulił Martę.
-Ja Cebie też kocham! Musze iść znowu mam wezwanie- powiedział Wiktor wychodząc.
Marta cały czas miała pacjentów, razem z Piotrem pracowało im się dobrze, czuli się świetnie w swoim towarzystwie, dyżur szybko im minął. Po dyżurze Marta miała już wychodzić, kiedy Piotr ją zatrzymał.
-Możemy pogadać?- zapytał.
-Jasne, chodź, pójdziemy na spacer-powiedziała Marta, poszli w stronę parku, usiedli na ławce w samym środku parku.
-Chciałem porozmawiać o Hanie, nie wiem co mam zrobić?- powiedział.
-No, ale z czym?- zapytała zaciekawiona kobieta.
-Ona się stara i w ogóle, ale ja nie wiem czy ją kocham jeszcze… - powiedział smutnym tonem.
-Piotrek, nie nerwowo, poczekaj, zobaczysz jak to będzie, daj sobie czas, jestem pewna, że się Wam ułoży- mówiąc to przytuliła Piotra mocno.
-Co ja bym bez Ciebie zrobił?- zapytał śmiejąc się.
-Zginąłbyś marnie!- zażartowała, uśmiechała się.
-Tak racja! Ja nie wiem, ale jesteś mi bardzo bliska… - powiedział i urwał w połowie.
-Bliska? Jako przyjaciółka! Wiem, wiem- przytaknęła, uśmiechając się promiennie.
Piotr w myślach <No nie do końca jak przyjaciółka, nie mogę jej tego powiedzieć… Zranię za dużo bliskich mi osób>
-Piotr halo, tu Ziemia… Co Ty się tak zamyśliłeś? Pewnie myślisz o Hanie- powiedziała pewna siebie.
-Przepraszam, muszę już iść, ja musze coś przemyśleć… - wstał pożegnał się i poszedł w stronę domu.
Marta posiedziała jeszcze chwilę, myślała co się stało Piotrowi, nie rozumiała co się stało, wstała i poszła do domu, a w domu Wiktor czekał na nią z kolacją.
-Hej Kochanie, zrobiłem kolację!- powiedział witając Martę namiętnym pocałunkiem.
-Co to za okazja? – zapytała.
-Chciałbym wyrazić jak bardzo Cię kocham! Dziś byłem w sklepie i zobacz co kupiłem- Wiktor pokazał Marcie piękne niebieskie i różowe śpioszki.
-Kochanie są piękne!- powiedziała i pocałowała Wiktora, oboje zasiedli do kolacji, zjedli, porozmawiali, spędzili miło czas, Marta oparła się o ramię Wiktora, on ją objął.
-Rozmawiałam z Piotrem, ale jakoś tak szybko poszedł, gadał coś tam, że jestem dla niego bliska, jako przyjaciółka, tak myślę.
-Bliska… A zresztą, na pewno jako przyjaciółka! Na pewno!- powiedział Wiktor.
Piotr w domu cały czas rozmyślał o Marcie, czuł się beznadziejnie, nie chciał dopuścić do siebie tego, że się w niej zakochał… Dobrze wiedział, że ona kocha Wiktora, a jego traktuje tylko jak przyjaciela i to było dla niego najtrudniejsze.

*Dom Piotra
Martyna przyszła na umówioną kolację, była ubrana w piękną szafirową sukienkę i czarny żakiet, a Piotr miał na sobie białą koszulę i spodnie czarne, usiedli do pięknie nakrytego stołu, Piotr zapalił świeczki.
-Piotruś… Jak pięknie, sam wszystko przygotowałeś?- zapytała oniemiała z wrażenia Martyna.
-Tak sam to przygotowałem, cieszę się, że Ci się podoba, idę po kurczaka w cieście- powiedział z uśmiechem Piotr i wyszedł do kuchni, po kilku minutach przyszedł i nałożył Martynie i sobie, usiadł i po 20 minutach zjedli.
-Piotruś było pyszne! Jestem pod wrażeniem- powiedziała Martyna.
-Bardzo się cieszę, naprawdę- wstał podszedł do wieży i włączył płytę z muzyką, podszedł do Martyny.
-Martynka, zatańczymy?- zapytał wyciągając dłoń w jej kierunku.
-Jasne chętnie, z Tobą zawsze!- powiedziała uśmiechając się,
Tańczyli, spoglądając sobie prosto w oczy, Piotrek zbliżył się i pocałował Martynę, ona odwzajemniła pocałunek, nagle ich piękny wieczór przerwał pisk opon dochodzący z zza okna, Martyna i Piotr nie myśląc wiele wybiegli na zewnątrz, podbiegli do samochodu, dostrzegli w nim Piotra Gawryłę, Piotrek otworzył drzwi samochodu i sprawdził oddech, a Martyna dzwoniła na pogotowie.
-Oddycha, ale oddech jest słaby!- powiedział Piotr.
-O karetka już w drodze- powiedziała Martyna.
Po 5 minutach przyjechało pogotowie i zabrali Piotra do Leśnej Góry, Martyna zadzwoniła do Hany, a Piotr do Wiktora.

*Mieszkanie Wiktora i Marty.
Wiktor po odebranym telefonie od Piotra z przykrą wiadomością, nie potrafił ukryć zdenerwowania przed żoną, Marta od razu wyczuła, że jest coś nie tak, zaniepokoiła się.
-Wiktor co się stało?- zapytała Marta.
-Piotr… miał wypadek…- powiedział Wiktor.
-Wypadek? Piotr… Co z nim?- zapytała zdenerwowana Marta, nagle poczuła mocny skurcz, złapała się za brzuch.
-Marta Kochanie, nie denerwuj się, przecież nie możesz- powiedział spokojnie Wiktor.
Marta usiadła na kanapie, przytuliła się do Wiktora, po jej policzkach popłynęły łzy.
-A w jakim jest stanie?- zapytała.
-Nieprzytomny, ale oddycha, teraz się uspokój. – powiedział Wiktor i przytulił Martę.
-Pojedźmy tam!- powiedziała.
-Teraz jesteś zdenerwowana, musisz myśleć o sobie i o dzieciach- powiedział  poważnym tonem.
-Jutro pojedziemy i się dowiemy- powiedział Wiktor.
-No dobrze, zadzwonię do Hany i zapytam- powiedziała.
Po telefonie do Hany kobieta uspokoiła się i zasnęła na kolanach Wiktora.   
    

sobota, 24 stycznia 2015

Opowiadanie 29 :)



Opowiadanie 29

„Podwójne szczęście i oświadczyny pod fontanną”



 

*Szpital następny dzień
Marta od rana była w pracy, jak zawsze na Izbie Przyjęć, przyszedł Piotr Gawryło, ponieważ Marta poprosiła o konsultację chirurga, w ręku trzymała wyniki badań.
-Cześć Piotr, proszę tu masz wyniki badań pacjentki, ma ostry brzuch, chyba trzeba ją szybko operować wdało się zapalenie moim zdaniem- mówiąc to zakręciło jej się w gowie i usiadła na krześle, a badania wypadły jej z ręki.
-Hej Marta, no dobrze zaraz sprawdzę, a co Ci jest?- zapytał zaniepokojony, podnosząc wyniki z podłogi.
-Zajmę się najpierw Tobą, chodź zbadam Cię, albo nie, chodź najpierw do Hany- oznajmił i przepuścił kobietę w drzwiach.
-Piotr, mi nic nie jest, tylko tak mi się w głowie trochę kręci…- powiedziała Marta.
-Nie dyskutuj ze mną! Chodź, nie ociągaj się!- powiedział śmiejąc się Piotr.
Marta i Piotr doszli do gabinetu Hany, po chwili wyszła  z niego Hana.
-Hana zbadasz Martę? Zasłabła nam na Izbie- zapytał Piotr i opowiedział co się stało.
-Jasne, chodź Marta- powiedziała Hana i zaprosiła do środka.
-No, świetnie, ja Cię zastąpię na Izbie i idę do pacjentki- powiedział Piotr i poszedł na Izbę.
Hana zapytała Martę co się stało, kobieta opowiedziała co jej dolega, zbadała ją.
-Tak jak przypuszczałam…- wskazała na monitor i ucieszyła się.
-Coś jest nie tak?- zapytała Marta podnosząc się z kozetki.
-Nie, jest wszystko dobrze, zobacz serduszko…. Zostaniesz mamą!- powiedziała szczęśliwa Hana.
-Matko, naprawdę?! Jej co za świetna wiadomość- Marta ucieszyła się bardzo.
-Czekaj… Nie jedno serduszko… Dwa…. Będziecie mieli bliźniaki! To trzeci miesiąc! No i mogę Ci powiedzieć ich płeć! Chcesz?- zapytała śmiejąc się Hana.
-Jasne chcę- powiedziała szczęśliwa Marta, a po jej policzkach popłynęły łzy szczęścia.
-Będziecie mieli córkę i syna! O Wiktor się ucieszy, nie będzie sam, jedynym facetem!- oznajmiła Hana, z uśmiechem.
-Nie wiem co powiedzieć, to najwspanialsza wiadomość! A czy dzieci rozwijają się dobrze?- zapytała z nadzieją Marta.
-Tak, dzieci rozwijają się prawidłowo, tylko masz się nie stresować i przychodzić na kontrolne badania, co miesiąc, a jak coś będzie nie tak dam Ci zwolnienie z pracy- oznajmiła Hana.
-Dziękuję Ci Hana, a jak u Was?  zapytała Marta.
-A u nas… lepiej, Piotr nas odwiedza, a my jego, ale myślę wszystko idzie w dobrym kierunku!- powiedziała Hana.
-Bardzo się cieszę! No ja pogadam z Piotrem, mam do niego „podejście” są z Wiktorem podobni- uparci- zaśmiała się.
-O tak zgadzam się z tym- potwierdziła Hana.
-No, muszę iść na Izbę, dziękuję, wpadniesz do nas?- zapytała Marta.
-Jasne, może jutro?- zapytała Hana.
-Super, to do jutra!- powiedziała i wyszła, a następnie udała się na Izbę, a zaraz za nią wszedł Wiktor.
-Gdzie byłaś?- zapytał Wiktor.
-U Hany… Teraz zabieram się do pracy- oznajmiła.
-I co Ci jest?- zapytał ciekawy Wiktor.
-O tym porozmawiamy w domu- powiedziała.
-Ok, mamy pacjenta złamana noga i duszność- powiedział Wiktor.
-Ok, podstawowe badania i krew i RTG klatki piersiowej, monitoring i na obserwacje, proszę wezwać ortopedę- powiedziała Marta.
-Ja lecę, następne wezwanie, a widzimy się w domu- powiedział wychodząc Wiktor.
-To pa- powiedziała Marta żegnając Wiktora uśmiechem.
-Marta, widzę, po Twojej minie, że masz dobre wieści!- powiedział Piotr uśmiechając się.
-Jak Ty mnie dobrze znasz! Tak mam dobre, a nawet bardzo dobre wiadomości!... Zostaniemy z Wiktorem rodzicami bliźniąt! – powiedziała szczęśliwa Marta i rzuciła się z radości na szyję Piotrowi.
-Kochana, zaskoczyłaś mnie, bliźniaki? Niesamowite! Cieszę się, zostanę wujkiem!- powiedział uśmiechając się i przytulając Martę Piotr.
-Jestem taka szczęśliwa!- powiedziała Marta.
-Kończymy dyżur właśnie, odprowadzę Cię do domu- powiedział Piotr.
- Tak nareszcie, czuję się zmęczona- powiedziała Marta.
Po 10 minutach Marta i Piotr wyszli ze szpitala, skierowali się w stronę domu Marty i Wiktora, idąc rozmawiali.
-Marta, a Wiktor już wie?- zapytał Piotr.
-Nie jeszcze nie wie, to ma być niespodzianka, powiem mu dziś- powiedziała z radością.
-Na pewno się ucieszy!- stwierdził Gawryło.
-A jak tam Twoje życie prywatne?- zapytała Marta.
-No jest lepiej, znacznie lepiej- powiedział z lekkim uśmiechem Piotr.
-Wiesz, czuję, że Wam się ułoży, a w ogóle nie ma innej opcji!- powiedziała śmiejąc się.
Doszli do domu Marty i Wiktora, Marta wyciągając klucze z torebki zapytała Piotra:
-Może wejdziesz na kawę, herbatę?- zaproponowała.
-A wiesz chętnie, lubię z Tobą spędzać czas- powiedział uśmiechając się i wchodząc do domu za Martą.
-Nie ma nikogo?- zapytał zdziwiony.
-Nie Zosia jest w szkole, a Wiktor kończy dziś dyżur o 16, a jest 14 dopiero- powiedziała Marta, nastawiając wodę, Piotr usiadł na krześle w salonie, a Marta była w kuchni.
-Poproszę kawę z mlekiem- krzyknął z salonu.
-Ok już zrobię- Marta wyciągnęła kubki, kawę i herbatę.
Zalała kawę i herbatę, zaniosła do salonu, usiadła na krześle.
-Służy Ci stan błogosławiony, jesteś jeszcze piękniejsza!- powiedział z uśmiechem Piotr.
-Nie żartuj, za niedługo już będzie widać ciążę, no i to podwójnie, ale nie wiesz jak się cieszę!- powiedziała przytulając się do Piotra.
-Marta, kochana rozumiem Cię!- powiedział tuląc Martę.
Marta siedząc i rozmawiając z Piotrem nie zauważyła jak minęło dwie godziny i do domu przyszedł Wiktor.
-Cześć Kochanie, jestem- krzyknął z przedpokoju Wiktor.
-Chodź do nas, jesteśmy w salonie- powiedziała Marta.
-Idę, idę, o cześć Piotr, miło Cię widzieć- powiedział Wiktor.
-Cześć Wiktor, Ciebie też miło widzieć- powiedział, podając Wiktorowi rękę na przywitanie.
Wiktor usiadł obok Marty, ucałował ją w policzek na przywitanie.
-Co jest już 17? Musze iść, umówiłem się z Haną, dziękuję za gościnę- powiedział Piotr i wyszedł szybko.
-No Marta, powiesz mi co powiedziała Ci Hana?- zapytał.
-A jak myślisz?- zapytała Marta.
-Myślę, zauważyłem po Twojej minie, że na pewno coś dobrego! Jesteś w ciąży?- zapytał.
-Zgadłeś, a czy zgadniesz płeć?- zapytała.
-Dziewczynka?- zapytał.
-Tak i nie…. – zaśmiała się tajemniczo.
-Dwie dziewczynki?- zapytał zdziwiony.
-Dobra, powiem Ci, lepiej pokażę- sięgnęła po torebkę, wyciągnęła zdjęcie USG.
-Zobacz, będziemy mieli bliźniaki- chłopca i dziewczynkę!- powiedziała całując Wiktora w usta i pokazała mu zdjęcia z USG.  
-Kochanie! To jest świetna wiadomość! Podwójne szczęście!- powiedział szczęśliwy Wiktor.
-Normalnie pełnia szczęścia!- powiedziała i przytuliła się do Wiktora.

*Stacja ratownictwa
Martyna z Piotrem po dyżurze wyszli ze stacji, poszli drogą, mijając ulice.
-Martyna chodź ze mną idziemy gdzieś!- To ważne- powiedział ciągnąc Martynę w stronę parku.
-Piotrek, jestem tak zmęczona, a Ty mnie ciągniesz do parku! Wracajmy!- powiedziała zmęczona Martyna.
-Martynka, to niespodzianka, chodź, zaraz będziemy na miejscu- powiedział z tajemniczym uśmiechem Piotr.
-Po co przyprowadziłeś mnie pod moją ulubioną fontannę?- zapytała zaskoczona.
-Zaraz się dowiesz- uklęknął i z kieszeni spodni wyciągnął małe pudełeczko w kształcie serca, otworzył je i zapytał z powagą.
-Martyna, czy wyjdziesz za mnie?- zapytał Piotr.
Martyna z wrażenia zamilkła, nie mogła wydusić z siebie słowa, po chwili powiedziała:
-Tak Piotruś! Wariacie mój!- powiedziała, a Piotr założył jej na palec piękny złoty pierścionek z niebieskim oczkiem.
Martyna rzuciła się Piotrowi w ramiona, Piotrek wziął ja na ręce, i pocałował ją namiętnie, usiedli na ławce naprzeciwko fontanny, patrzyli na tryskającą fontannę i przytulali się mocno. Jednak było już po 21 musieli wracać do domów, ponieważ szli do pracy na rano, poszli w stronę domu Martyny, kiedy byli pod domem Martyny czuli się szczęśliwi.
-Martynka cieszę się, że zostaniemy już wkrótce mężem i żoną- powiedział szczęśliwy Piotr.
-Ja też się cieszę! Myślałam, że to nigdy nie nastąpi!- powiedziała szczęśliwa Martyna.
-Widzimy się jutro, pamiętaj Kocham Cię! – podszedł i pocałował ją namiętnie, kobieta odwzajemniła pocałunek.
-Kocham Cię! –powiedziała głośno i weszła do domu, a Piotr wrócił do siebie,  
            

piątek, 23 stycznia 2015

Nowy pomysł :)


Kochani ! <3
Wpadłam na to już jakiś czas temu, ale nic Wam nie mówiłam o tym pomyśle, ale postanowiłam go zrealizować ! :)
Chciałabym napisać opowiadanie, w którym karetka nie będzie mogła dotrzeć do pacjenta!... i w opowiadaniu wyślą tam helikopter Pogotowia Ratunkowego! :)
Jeśli oglądacie "Na dobre i na złe" to pewnie pamiętacie takie odcinki, w których wysyłano helikopter do pacjentów :)
Wiadomo w moim opowiadaniu piszę też o Piotrze Gawryle, dlatego, że go lubię i tak pasuje mi w opowiadaniu na przyjaciela Marty. :)
Mam nadzieję, ze mój pomysł Wam się spodoba :)
To opowiadanie napiszę pewnie w następnym tygodniu :)
Fajny pomysł? :)
Napiszcie w komentarzu :)
A tu dwa zdjęcia Piotra Gawryły w stroju Ratownika- lekarza !

sobota, 17 stycznia 2015

Opowiadanie 28 :)



Opowiadanie 28

„Potknięcie Piotrka, biwak i zasłabnięcie Marty”


*Miesiąc później
Martyna i Piotrek właśnie rozpoczęli dyżur, szli do karetki, Piotrek zapatrzył się na Martynę  i przewrócił się na chodnik, ponieważ nie zauważył krawężnika, Martyna się wystraszyła, podała Piotrkowi rękę.
-Możesz wstać?- zapytała Martyna.
-Tak mogę, ale boli  mnie ręka i kolano…- powiedział podnosząc się z chodnika.
-Piotrek, jak Ty to zrobiłeś, że nie zauważyłeś tego krawężnika?- zapytała.
-Martynka to wszystko dlatego, że zapatrzyłem się na Ciebie i tak to się stało dlatego- powiedział Piotrek śmiejąc się.
 –Tak, teraz zwal wszystko na mnie… Ja Ci się nie kazałam na mnie tak patrzeć- powiedziała z uśmiechem Martyna.
-Jest ok, już mniej mnie boli- powiedział Piotr siadając na ławce.
-Poczekaj pobiegnę do karetki i przyniosę sól fizjologiczną, przemyję Ci tą ranę na ręce- powiedziała Martyna i pobiegła do karetki.
Wiktor szedł do karetki, zatrzymał się przy Piotrku.
-Co się stało?- zapytał doktor.
-Nic takiego to drobnostka, potknąłem się i mam drobną ranę na ręce, Martyna poszła po sól fizjologiczną- powiedział młody ratownik.
-Mam tą sól, daj rękę, przemyję Ci tą ranę- Martyna wzięła rękę Piotra i przemyła ją solą.
-No Piotrek nie martw się to nic poważnego będziesz żył- powiedział z uśmiechem Wiktor.
-21 S zgłoś się- usłyszeli w radiu. 
-21 S zgłaszam się- powiedział Wiktor.
-Macie pacjentkę z NZK  ul. Polna 5.
-Przyjąłem, jedziemy.
Cała trójka pobiegła do karetki i ruszyli, po 5 minutach byli na miejscu.
-Piotrek parametry, wkłucie- powiedział Wiktor.
-Asystoria…- odrzekł Piotrek.
-Piotr rób masaż serca, Martyna defibrylator przygotuj- wydał polecenia lekarz.
-Jasne, już gotowe.
-Ocena rytmu…. Asystoria… Cholera daj jej Martyna 1 mg Adrenaliny i defibrylacja teraz- powiedział Wiktor.
-Asystoria… nie reaguje na wstrząs i na leki…- powiedziała z przerażeniem Martyna.
-Daj jej jeszcze raz 1 mg Adrenaliny i raz jeszcze defibrylacja!- powiedział podniesionym tonem Wiktor.
I co…?- zapytał Wiktor.
-Doktorze wrócił rytm zatokowy, to jakiś cud- powiedziała Martyna.
-Piotrek zaintubujemy ją i do szpitala szybko- powiedział pośpiesznie Wiktor.
- Tak jest szefie!- powiedział Strzelecki i przygotował zestaw do intubacji.
Wiktor zaintubował pacjentkę i zabrali ja do szpitala, poszli na Izbę dyżur miała Marta.
-Co mamy?- zapytała Marta.
-Pacjentka z NZK, dałem 2 mg Adrenaliny po defibrylacja wróciło krążenie- opisał Wiktor.
-Ok to na OIOM z Panią i podstawowe badania i konsultacja kardiologiczna- powiedziała Marta.
-Marta Ty już kończysz dyżur?- zapytał Wiktor.
-Tak właśnie za 20 minut, a Ty?- zapytała Marta.
-Tak samo, przyjdę po Ciebie, razem wrócimy do domu.
-Super, będę już gotowa- powiedziała i poszła do następnego pacjenta.
Ratownicy wyszli i poszli do bazy, po dyżurze wszyscy przebrali się i wyszli.
-Martynka to co jakie plany?- zapytał Piotr.
--Może spacer, bo jest piękna pogoda- rzuciła Martyna
-No jasne, to chodźmy, a potem na lody- powiedział Piotrek.
-No dobrze, zgadzam się. – zaśmiała się Maryna.
Martyna z Piotrkiem poszli na spacer, świetnie spędzili czas i zjedli lody, a następnie poszli do domu.

*Szpital
Marta czekała na Wiktora, wyszła ze szpitala, podszedł do niej Wiktor.
-Hej Kochanie! Jestem to co idziemy?- zapytał.
-Jasne, chodźmy- powiedziała Marta, podała rękę Wiktorowi, poszli w stronę domu, po kilku minutach doszli do domu, weszli i usiedli w salonie.
-Marta mam propozycję, liczę, że nie odmówisz- powiedział z uśmiechem Wiktor.
-No słucham Cię mój Drogi- powiedziała zaciekawiona Marta kładąc się Wiktorowi na kolanach.
-Jutro mamy wolne i chcę zabrać Cię za miasto na cały dzień, co Ty na to?- zapytał, głaszcząc ją po policzku.
-Kochanie super pomysł zgadzam się! Dawno nie byłam za miastem- uśmiechnęła się, podniosła głowę z jego kolan i pocałowała go.

*Następny dzień
Marta i Wiktor wyruszyli wcześnie rano na biwak za miasto, po godzinie byli na miejscu, wyciągnęli wszystkie rzeczy z samochodu, jedzenie, koc, rozłożyli i usiedli, Marta oparła się o ramie Wiktora.
-Kochanie tu jest tak pięknie cicho, tylko ja i Ty- powiedziała Marta.
-Cisza spokój, wreszcie jesteśmy sami, bez nikogo, bez Piotra- powiedział Wiktor.
-No nie, dalej jesteś o niego zazdrosny?- zapytała z niedowierzaniem.
-Nadal jestem zazdrosny, jesteś moją żoną, piękną na dodatek- powiedział uśmiechając się.
-No, wiem, wiem, możesz być spokojny, widzisz tą obrączkę?- zapytała.
-No jasne- odrzekł.
-To znaczy, że chcę być z Tobą i Tobie przysięgałam, a Piotrek jest dla mnie ważny, dużo mi pomógł i pomaga- powiedziała.
Marta wstała z koca chciała się przejść, ale zakręciło jej się w głowie, musiała usiąść.
-Marta, co jest?- zaniepokoił się Wiktor.
-A w głowie mi się trochę zakręciło to nic takiego, chyba z wrażenia- powiedziała z uśmiechem.
-No, nie wiem może powinnaś się przebadać?- zapytał.
-Kochanie proszę nic mi nie jest, tylko trochę mi słabo- powiedziała i zemdlała.
-Marta, słyszysz mnie?- zapytał.
Po chwili Marta odzyskała świadomość, leżała na kocu, a nad nią był pochylony Wiktor.
-Marta co się stało?- zapytał przestraszony.
-Zemdlałam na chwilę, nie wiem czemu, jakoś słabo się czuję- odrzekła, powoli podnosząc się z koca, usiadła.
-Wracamy do domu, a jutro osobiście dopilnuję i Cię zaprowadzę do lekarza- powiedział Wiktor.
Wiktor popakowała wszystkie rzeczy, wsiedli do samochodu i pojechali, po godzinie byli już w domu, Marta położyła się na kanapie, opierając głowę o kolana Wiktora.
-Chyba bardzo lubisz moje kolana?- zapytał lekarz.
-Jasne! Uwielbiam Twoje kolana, Kocham Cię- powiedziała i ucałowała go w usta.
-Marta, Kochanie, a może Ty jesteś w ciąży?!- powiedział Wiktor.
-Kochanie, jak w ciąży, widziałeś wyniki… To praktycznie nie możliwe…. – powiedziała smutnym głosem.
-Jutro idziesz do  Hany na badania, wiesz, że lekarze mogą się mylić! Masz objawy takie jak mają kobiety w ciąży! – powiedział Wiktor.
-No niby tak… ale… Ja bym bardzo chciała zostać mamą! – powiedziała uśmiechając się.
-Wiem Słońce! Ja też chciałbym, żeby to była prawda!- powiedział całując ją namiętnie.
Marta i Wiktor obejrzeli film i poszli spać.