Opowiadanie 31
„Utrata pamięci i kłótnia”
*Następny dzień szpital
Marta zanim rozpoczęła dyżur udała się do sali, w której
leżał Piotr, z sali wyszła Hana, była zapłakana, Marta zatrzymała się przed drzwiami
i zapytała:
-Hana co się stało?- zapytała Marta.
-On mnie nie pamięta…! Stracił pamięć!- krzyknęła zdenerwowana
i płacząca Hana.
-Hana, uspokój się, to pewnie wynik wypadku i pewnie nic
nie pamięta… - powiedziała Marta przytulając Hanę.
-Może masz rację, ja za bardzo panikuję, przepraszam-
przytuliła się do Marty.
-Może ja do niego wejdę?- zapytała Marta.
-Jasne, idź, ja muszę iść na chwile na oddział, zaraz
wracam tu- powiedziała i poszła w stronę oddziału.
Marta weszła do sali, podeszła do łóżka Piotra, usiadła
na krześle, on ucieszył się na jej widok.
-Marta! Jesteś, czekałem na Ciebie, jak dobrze Cię
widzieć!- powiedział szczęśliwy Piotr.
-Cześć Piotr, pamiętasz mnie?- zapytała zszokowana lekarka.
-Jak mam Cię nie pamiętać, przecież jesteś moją żoną!-
powiedział Piotr.
-Żoną? … Piotr, to Hana jest Twoją żoną, ja jestem Twoją
przyjaciółką!- powiedziała Marta.
-Marta jak możesz tak mówić, ja Cię kocham, rozumiesz!-
powiedział Piotr.
-Piotr, pomyliłeś się, ja jestem żoną Wiktora już od
ponad pół roku- tłumaczyła mu Marta.
-Marta, co Ty mówisz!- Piotr nie dawał za wygraną uparcie
twierdził, że jest jej mężem.
-Poprawię Ci poduszkę- powiedziała Marta i nachyliła się,
żeby poprawić poduszkę, wtedy Piotr, złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie,
chciał ją pocałować, jednak kobieta wyrwała mu się w tym momencie do sali
weszła Hana z Wiktorem.
-Co tu się dzieje?- zapytali równocześnie zaskoczeni
Wiktor z Haną.
-Nic, po prostu chciałam poprawić Piotrowi poduszkę…-
powiedziała Marta.
-Poduszkę?!- zapytali rozzłoszczeni Hana i Wiktor.
-Czemu macie coś do Marty- mojej żony!- Zostawcie ją-
powiedział Piotr chwytając Martę za rękę.
-Żony!..- krzyknęli razem.
-To ja jestem Twoją żoną!- powiedziała Hana z płaczem.
-Marta! Wytłumaczysz mi to? -zapytał Wiktor.
-Piotrek! Puść mnie! Ogarnijcie się! Wszyscy!-
powiedziała zdenerwowana Marta i wybiegła z sali, poszła usiąść, źle się
poczuła, postanowiła wyjść na zewnątrz, usiadła na ławce, płakała, nie wiedziała
co ma zrobić.
-Jak to Twoja żona? Marta jest moją żoną, co Ty mówisz!-
powiedział Wiktor.
-Tak, to jest moja żona!- Piotr był przekonany o swojej
racji.
-On naprawdę stracił pamięć… -powiedziała załamana Hana
-Masz rację, a myśmy tak nakrzyczeli na Martę, idę jej
poszukać!- powiedział Wiktor i wyszedł.
Wiktor szukał jej w szpitalu nigdzie jej nie było,
wyszedł na zewnątrz tam też jej nie było, niepokoił się bardzo tym faktem…
Marta siedząc na ławce myślała o dzieciach, czuła się
smutna, ale myśl o nich poprawiała jej humor, nagle na ławce usiadł Artur.
-Boże, to znowu Ty! Jeszcze Ciebie brakowało!-
powiedziała Marta.
-Co Ty jesteś taka zła?- zapytał Artur.
-Nie Twój interes, spadaj! –powiedziała i wstała z ławki.
-Marta, no co Ty masz zły dzień, hormony Ci buzują?-
zapytał.
-Tak buzują, a Tobie nic do tego… Odczep się w końcu ode
mnie! Nie przychodź tu przez Ciebie byłam w szpitalu,… - powiedziała i poszła w
stronę szpitala.
Marta idąc w kierunku szpitala spotkała Wiktora, weszła
do środka mijając go, on wszedł za nią, szedł zaraz za nią.
-Marta, przesadziliśmy…- powiedział.
-Do prawdy?! Nie, może macie rację?! Może to ja już nie
wiem czyją jestem żoną… A może niczyją?!- zapytała ze łzami w oczach.
-Marta! Co Ty mówisz, wiem jesteś zła, przepraszam… -
powiedział smutny Wiktor.
-Tak, a za chwilę znowu na mnie nakrzyczycie? Z Haną-
powiedziała Marta.
-Nie, nie nakrzyczymy, poniosło nas… Przepraszam,
wybacz!- powiedział Wiktor.
-No dobra… Pomyślmy, jak mu pomóc?- zapytała.
-Marta, na razie musimy poczekać, myślę, że to minie-
powiedział Wiktor.
-A jak nie?- zapytała.
-Minie- zobaczysz- powiedział przekonany.
Marcie zrobiło się słabo, dostała silnego skurczu,
złapała się za brzuch.
-Co się stało?- zapytał Wiktor.
-Słabo mi… - odrzekła Marta.
-Marta, chodź do Hany zbada Cię- powiedział Wiktor.
Poszli do Hany, kobieta była już spokojna, także
przeprosiła Martę za wybuch złości, zbadała ja.
-Marta masz bardzo wysokie ciśnienie, dam Ci dziś
zwolnienie, zastąpię Cię na Izbie- powiedziała Hana.
-Dziękuję Hana, muszę zadbać o swoje zdrowie- powiedziała
Marta.
Marta z Wiktorem poszli do domu
*Mieszkanie Martyny
Martyna czekała na Piotra dwie godziny, nie dawał znaku
życia, martwiła się po dwóch godzinach przyszedł do niej.
-Gdzie byłeś? Czemu nie odebrałeś telefonu?- zapytała
Martyna.
-Nie odezwałem się, bo musiałem pomóc Basi, tej wiesz,
która jeździ na wózku- powiedział Piotr.
-Mogłeś chociaż zadzwonić!- powiedziała zła.
-Martyna, jesteś zła? A może zazdrosna?- zapytał śmiejąc
się.
-To nie jest śmieszne, dla niej masz czas, a dla mnie nie…
Wyjdź- krzyknęła zła Martyna.
-Martyna! Przestań- Piotr śmiał się, dziewczyna wyrzuciła
go za drzwi, płakała…
*Dwie godziny później
Do drzwi Martyny zapukał Piotr, kobieta otworzyła mu,
była zapłakana, Piotr przytulił ją.
-Przepraszam, powinienem zadzwonić, ale z pomocy Basi nie
zrezygnuję, ona potrzebuje pomocy.
- Rozumiem, ale zrozum też mnie, martwiłam się, myślałam,
że coś się stało… - powiedziała smutna ocierając łzę.
-Wiem, dotarło to do mnie teraz…- powiedział Piotr.
-Dopiero teraz to do Ciebie dotarło… - zaśmiała się.
-Zawsze wiem jak poprawić Ci humor- powiedział śmiejąc
się.
-No jasne- zaśmiała się.
-Mam cos dla Ciebie- Piotr zza pleców wyciągnął piękną
czerwoną różę.
-Jaka piękna! –powiedziała szczęśliwa.
-Jest tak piękna, jak Ty- powiedział Strzelecki.
-Och Piotruś!.... – pocałowała Piotra.
- Chodź, na spacer!- poszli razem na spacer do Martyny
ulubionego parku, powygłupiali się i wrócili zadowoleni….